Legenda, tajemniczy zegarek, miasto, w którym panoszy się zło i mały chłopiec, który ma szansę zmienić bieg historii. To elementy, z których z powodzeniem złożyć można pasjonującą i wciągającą opowieść. A jeśli dodamy do tego narrację, przez którą płynie się jak łodzią przez rwącą rzekę, możemy mieć pewność, że książka pochłonie nas bez reszty. Tak właśnie jest w przypadku powieści Trentona Lee Stewarta Na straży sekretu, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Dwukropek.
Reuben to wychowywany przez mamę jedenastolatek, mieszkający w metropolii zwanej New Umbrą. Miasto kontrolowane jest przez tajemniczego Smugę, który przy pomocy Radcy i Kierunków (swego rodzaju strażników na usługach Smugi) uciska wszystkich mieszkańców, pobiera haracze od sprzedawców i rzemieślników oraz budzi strach swoją nieograniczoną władzą i matactwami. Gdy podczas jednej z samotnych wypraw po mieście Reuben znajduje staroświecki, ukryty w pięknej szkatule zegarek, jego życie ulega diametralnej zmianie. Gdy w pierwszym odruchu chłopiec chce sprzedać czasomierz i zdobyć w ten sposób trochę pieniędzy, orientuje się, że znalezisko to bezcenny unikat. W ślad za chłopakiem wyruszają Kierunkowie, a Reuben może już tylko ratować się ucieczką. Miejsce, do którego dotrze, odkryje przed jedenastolatkiem tajemnice, o jakich nie śnił nawet w najgłębszych snach.
Na straży sekretu to w podstawowej warstwie rewelacyjnie napisana powieść przygodowo-fantastyczna, kierowana zarówno do chłopców, jak i do dziewcząt, która spodoba się także dorosłym miłośnikom wciągających i magicznych opowieści. Jednak pod nią kryje się sporo smaczków i detali tak drobiazgowo opisanych i dopasowanych do siebie, jak mechanizm kunsztownego zegarka. Mamy tu bowiem metropolię i miasteczko, których infrastruktura i architektura scharakteryzowane zostały tak dokładnie, że czytelnikowi wydawać się będzie, że spogląda na zdjęcia panoramiczne, dochodząc powoli do tych bardziej szczegółowych, przedstawiających poszczególne uliczki i budynki, a nie zagłębia się właśnie w obszernych opisach. Podobnie jest z bohaterami. Trenton Lee Stewart opisuje ich dokładnie zarówno pod względem fizjonomii, ale także charakteru, pasji i zainteresowań. Dzięki temu poszczególne postaci jawią nam się jako ludzie z krwi i kości.
Powieść Trentona Lee Stewarta to także wielka analiza czasu. Czym w swojej złożonej istocie jest czas, czy można go jakoś zmienić, dostosować do swoich potrzeb, a może nawet kupić? Czas z jednej strony jest bowiem sprzymierzeńcem bohaterów, z drugiej zaś bywa ich wrogiem. Ale czy mogą jakoś temu zaradzić? Może po prostu – jak my wszyscy – muszą poddać się jego biegowi? Bo przecież czasu cofnąć, przyspieszyć czy zatrzymać nikomu jeszcze się nie udało.
Na straży sekretu to również budująca i podnosząca na duchu opowieść o rodzinnym wsparciu, miłości rodziców, którzy zdolni są pokonać wszelkie przeszkody, byle tylko uratować ukochane dziecko. To pean na cześć przyjaźni, poświęcenia i bezinteresownej pomocy. To historia, w której wszystko co dobre zbiera szyki i przeciwstawia się złu. Złu, którego panowanie jest tylko tymczasowe, a które pokonać można odwagą i czystym sercem.
Trenton Lee Stewart jest znakomitym gawędziarzem. Powieść, choć liczy ponad 500 stron i choć dominują w niej opisy, nie przytłacza ani tym bardziej nie nudzi. Lekkość, z jaką autor podchodzi do opowiadanej historii, detale, które przykuwają „oko” i pobudzają wyobraźnię, tajemnica, która intryguje oraz zadanie, które Reuben musi wykonać, sprawiają, że od lektury kolejnych (krótkich) rozdziałów powieści naprawdę trudno się oderwać.
Na straży sekretu Trentona Lee Stewarta to powieść, którą trzeba przeczytać. To też gotowy scenariusz na widowiskowy film przygodowy dla młodszych i starszych miłośników dynamicznego i pełnego zwrotów biegu zdarzeń kina akcji.
Intrygująca, zabawna i przerażająca, a zarazem wartościowa, mądra i dyskretnie przekazująca ciekawe informacje. Powieść dla dzieci, z rodzaju tych, które...
Druga część serii "Tajemne Bractwo Pana Benedykta". Ulubieńcy dzieci z całego świata - Reynie, Kate, Sticky i Constance - mają nową misję! Tym razem...