Napisałabym, że zdetronizował Mrożka, gdyby nie fakt, że prezentuje zupełnie inny rodzaj absurdu i wspólnej płaszczyzny porównania w zasadzie nie ma. Napisałabym, że wyrasta z niego król ironii – problem w tym, że z własnej woli wybrał niszę twórczości okołosatyrycznej, zamiast udzielać się w dziedzinie Literatury Poważnej. Napisałabym, że zrewolucjonizował świat absurdu – ale jego książki, póki co, przechodzą bez echa. Tymczasem Niżej Podpisany naprawdę zasługuje na uwagę.
Współczesny następca Tuwima i Słonimskiego (tomik „W oparach absurdu” mam na myśli), uczeń Leca, opublikował w wydawnictwie Indigo pierwszy z czterech tomów „opowiadań ćwierćabsurdalnych” – książkę od jednego z tekstów zatytułowaną „Człowiek zwany Biurkiem”. Niżej Podpisany czasami nie powstrzymuje ornamentacyjnego słowotoku (z noty na czwartej stronie okładki: „W czasie tego zespolonego aktu fizyczno-twórczego napisał na synapsach lewej części przodomózgowia wiersz Zadyszka pod lawendą”), w zalewie wyszukanych wyrażeń docierając do absurdalności formy. Innym razem stawia na humor (z tejże noty: „Autor szeregu opowiadań, wierszy, nowel oraz jednego wpisu do książki zażaleń sklepu spożywczego Bułex”). Przy pozornie bezładnym wyrzucaniu z siebie kolejnych skojarzeń zachowuje godną podziwu dyscyplinę umysłową, opanowując strumienie wyobraźni i wtłaczając absurd w kolejne krótkie opowiadania oraz aforyzmy. W przeładowanych treścią tekstach przeważnie nie przekraczających jednej do dwóch stron, mieści się moc nonsensów, narzucających rytm fabule, a i samej narracji.
Styl pisania Niżeja Podpisanego jest utrzymany na stałym, dobrym poziomie. Autor nie poszukuje sposobów na wyrażanie swoich przemyśleń, bo… już go znalazł. Bezbłędny w opowiadaniu – nie można mu nic zarzucić, nie ma tu potknięć stylistycznych i niedociągnięć. Nie ma też eksperymentów z formą. Spotykamy za to ciekawe i pomysłowe tematy łączące absurd i abstrakcję – jednemu rytmowi prozy podporządkowuje się wiele kwestii. W kilkudziesięciu opowiadaniach Niżej Podpisany może dać upust swojej wyobraźni, a także, co rzadko w absurdzie spotykane, może odnieść się do współczesności. Co zresztą ochoczo czyni. Co pojawi się w „Człowieku zwanym Biurkiem”? Wystawa z okazji czterdziestolecia polskiego tumiwisizmu, Zaoczna Szkoła Podstawowa, inteligentny pocisk, człowiek, który przyrósł do fotela… Tylko w świecie absurdu kradzież cegłówki może postawić na nogi policję i wydziały śledcze, a przedziałek – może zejść z głowy i oddalić się w nieznanym kierunku. W tym świecie ożywają przedmioty nieożywione, rzeczy niesłychane stają się zwyczajne. Niżej Podpisany rejestruje także absurdy codzienności i przy pomocy hiperbolizacji wynaturza je tak, żeby straciły związek z konkretnymi sytuacjami.
Autor „Człowieka zwanego Biurkiem” nie tylko wyznacza nonsensowne scenki, ale i bawi czytelników dzięki mocno zarysowanemu poczuciu humoru. To dzięki aluzjom do realiów i komizmowi opowiadania mogą zostać zaklasyfikowane jako „ćwierćabsurdalne”. Do opowiadań dołączył Niżej Podpisany „arcydzieła słowogwałtu” czyli zabawne przeróbki przysłów, powiedzeń i złotych myśli – w krótkich formach udowadnia autor swoją umiejętność wydobywania celnych i śmiesznych puent. Na tym nie kończy się jego popis – tomik zamyka bowiem „słowniczyna” – rodzaj humorystycznego słownika, w którym pseudoetymologizacje pozwalają uwolnić luźne skojarzenia i zestawić je w imitujących uczone definicjach. Widać także w tym dodatku specjalnym, jak wielką frajdę sprawia Niżejowi Podpisanemu docieranie do pierwotnych znaczeń wyrazów. W tych zabawach nie jest już oryginalny, ale wciąż twórczy. Pozornie lekki tomik przedstawia naprawdę dużą wartość w dziedzinie humorystyki i absurdu, na Niżeja Podpisanego warto zwrócić uwagę.
Trzeci tomik opowiadań absurdalnych wskazuje na ewolucję stylu pisarskiego Podpisanego. Podobne w formie i lekkości opowiadania są tu dłuższe, rysunki...
'Małe bure skakadło' to kolejny zbiór znakomicie lapidarnych i podszytych cynicznym absurdem opowiadań, doskonałych na odprężające wieczory po ciężkim...