Znajdujemy się w Austrii, w ostatnim dziesięcioleciu XVIII wieku. Czasy te wspomina po wielu latach stary służący hrabiowskiego rodu Sternbergów. W prologu cofa się on myślami jeszcze dalej - dziewięć lat wcześniej niż toczy się akcja zasadniczej części książki. Wspomina, jak najstarszy syn głowy rodu zostaje podczas pojedynku zastrzelony. Świadkami jego śmierci są młodsi bracia, bliźniacy Carl i Aleksander. Carl płakał, natomiast Alexander poprzysiągł zemstę. Już wtedy było widać rozbieżność charakterów między nimi, co później zaowocowało rozdzieleniem się ich dróg (ale o tym później). Jak wspomniałam, zasadnicza akcja dzieje się dziewięć lat później - w ostatnim dziesięcioleciu XVIII wieku. Czasy to bardzo niespokojne. Austrii daleko do stabilizacji, niepokoje są też poza granicami. Oto szczegółowy opis: "Węgrzy się burzą, Czesi się burzą, w Galicji Polacy za rosyjskie złoto przygotowują powstanie, Rosjanie chcą odebrać Mołdawię, Turcy Serbię, Prusacy Śląsk, a nam się kończą pieniądze, wojsko i zboże". Sama Austria z kolei stoi na progu rewolucji. Jak ukrócić rewolucyjne nastroje i ustabilizować sytuację w kraju? O tym radzi wąskie grono specjalistów, w tym Carl Sternberg. Po jego stronie początkowo stoi także Alexander. Bracia zwyciężają rewolucjonistów, lecz to zwycięstwo jest okupione ogromnymi kosztami. Co gorsza, drogi braci zaczynają się rozchodzić. Carl wybiera karierę polityczną, natomiast Alexander partyzantkę (stają więc po przeciwnych stronach barykady)... Atmosfera jest ciężka od przemocy, ale sama książka jest napisana lekkim stylem. Odnosi się wrażenie, że autor traktuje zarówno poszczególne osoby, jak i wydarzenia ze sporym przymrużeniem oka. Większość postaci jest groteskowo przerysowanych, są śmieszni, żałośni lub wręcz odrażający. Daleko tu jeszcze do Kadena - Bandrowskiego i jego karykaturalnych opisów, ale konwencja jest podobna. Mamy więc całą galerię żarłoków (autor bardzo obrazowo opisuje ich styl jedzenia), pijaków, amatorów płatnego seksu, panienek lekkich obyczajów (lub pozornie cnotliwych dam sprzedających po cichu swe wdzięki na prawo i lewo). Praktycznie wszyscy są bezgranicznie prymitywni. Trzymają się ich grubiańskie żarty (jeden z bohaterów wspomina o zdobywaniu przychylności kobiet, drugi odpowiada, że chodzi chyba raczej o "rozchylność"). Szczególnie wulgarni są rewolucjoniści (tytułowi szewcy Witkacego to przy nich aniołki!), ale licznych prymitywów znajdziemy też po przeciwnej stronie barykady. Nawet służący wywodzący się z arystokratycznego rodu mówi berz najmniejszego skrępowania:
"Jako piętnastoletni chłopiec zastanawiałem się, jak wypada mi srać, żeby wyglądało to odpowiednio godnie i dostojnie. Czy siadać na desce ustępu, czy raczej kucać jak Francuzi? Von Bleitsch, mój ówczesny kolega, został kiedyś pouczony przez swoją bonę, że powinien przestrzegać regularnych godzin wypróżnienia i jeść dużo otrębów, aby gówno wyglądało zdrowo (...) (...) Nawet pływając w kloace publicznego szaletu, gówno hrabiego ma być lepsze niż gówno szewca"
Prymitywizm postaci i częste nawiązywanie do spraw "poniżej pasa" (czyli seks i wydalanie) razi i obniża ogólną ocenę utworu. Mimo to książkę się czyta dobrze. Ot, zwariowana kpina z polityki. Nie wymaga wysiłku intelektualnego. Czysta rozrywka - nic więcej. Chyba zresztą o to właśnie autorowi chodziło. Nie miał ambicji stworzenia super inteligentnego dzieła. Chciał wciągnąć czytelnika do zabawy (na czasem dość niskim, ale w sumie strawnym poziomie).
Kalina Beluch
Bestsellerowa powieść Szczepana Twardocha w wyjątkowej interpretacji Macieja Stuhra! Bóg? Honor? Ojczyzna? Morfina! Konstanty Willemann, warszawiak...
W lipcu roku 1957 grupa polskich naukowców opuszcza pokład okrętu hydrograficznego Polskiej Marynarki Wojennej OH "Bałtyk" i na brzegach zatoki Isbjornhamna...