Czym są tytułowe głosy? Z czyich ust one dochodzą? Okazuje się, że są to głosy umarłych. Tych, co zginęli w Oświęcimiu. Przed naszymi oczami przewija się cała galeria postaci. Na ogół są to więźniowie. Poznajemy jednak także głosy katów. Jeden z nich, Kurt Goeth (wiersze są na ogół poświęcone konkretnej osobie znanej z imienia i nazwiska lub przynajmniej z numeru), mówi:
"Mężczyźni znają jedną tylko rozkosz
i my wspominaliśmy ją latami:
ruch ręki w dół- śmierć,
ruch ręki w górę- życie.
Ci, którzy nie zabili są jeszcze dziewicami.
Męskości nie zdobywa się w łóżku kobiety
lecz w walce z innym mężczyzną."
Inny, blokowy Rybka, wspomina:
"Biłem. Bo tak się uczy psie i ludzkie dzieci
życia. Kijem w obojczyk- to najlepszy sposób".
Poznajemy także notatki dra Hansa Schmidta. Głównymi bohaterami są jednak więźniowie. Niektórzy z nich, jak Doktor Polak (Artur Gadziński) czy "Karolek, dziecko obozu" (trzyletni Karolek Kaczyński, najmłodszy więzień polityczny) pojawiają się na kartach książki wielokrotnie. Inni, wspomniani tylko raz, przelatują przed naszymi oczami jak meteory. Jednak nie zgaśli bezpowrotnie. Wskrzesiło ich słowo poety, chociaż powątpiewa on w moc swych słów:
"I poetę Bóg przed śmiercią zdążył wskrzesić
i przed nami ze ściśniętym stoi gardłem
na cóż zda się nieśmiertelność poecie
jeśli słowa, wszystkie słowa są już martwe"
("Ballada druga o powrotach")
Ten świat, wskrzeszony przez poetę, zaludniają tysiące ludzi. Są zarówno kobiety (których dzieci topi się w wiadrze), mężczyźni, jak i dzieci. Najbardziej wstrząsające świadectwo dziecięcego losu pojawiło się według mnie w utworze "NN lat 6":
"Mamusiu
ja przecież byłem grzeczny!
Ciemno
Ciemno"
Są osoby podłe, zdolne do donosów za kromkę chleba. Są też cisi święci, jak duchowny czeski Josef Cvrcek, który:
"Nie, nie urodził się Bogiem, aniołem, nie umiał fruwać-
tutaj wszystkiego się uczył:
czołgał się bity przez Niemców
a jednak wstawał
dzielił się chlebem, głodował;
coraz lżejszy
w końcu oderwał od ziemi pełne bólu stopy"
Z wielką sympatią są wspomniani także inni duchowni. Jeden z nich został zakatowany za to, że nie chciał podeptać różańca. Inny dobrowolnie zgłosił się do obozu, mając w plecaku ukryte hostie.
Są też osoby "mniejszego serca", jak wspomniany w utworze "Ksiądz Franciszek, katecheta" pan Jezierski:
"znaleźli u niego medalik
(Matka Boska- pamiątka z Częstochowy i z dzieciństwa)
wystarczył kopniak w krocze, może dwa
by go rzucił na ziemię i podeptał.
Uczciwość nakazuje dopowiedzieć,
że płakał
że i dzisiaj płacze, po nocach błaga Boga
o jeszcze jedną próbę..."
Piekło obozu nie może zostać wybaczone. Jak mówi poeta w utworze "Ojciec Jan":
"Wybaczać
to znaczy zostać wspólnikiem
wziąć jeszcze udział w zbrodni
nawet po niej".
W tym piekle zdaje się nie być miejsca dla Boga. Sprawy duchowe zdają się być zmarginalizowane. Motto jednego z podrozdziałów brzmi zresztą:
"Minęła epoka Ducha
minęła epoka Ciała,
nadeszła epoka Mięsa".
Człowiek jest tylko mięsem. Jego skóra będzie służyć do wyrobu ozdobnych przedmiotów, złote zęby zostaną przetopione, a z tłuszczu zrobi się mydło. Po człowieku nie pozostaje nic. Jak wspomina Miłosz Sołtys, pielęgniarz:
"Nie to, że brudziliśmy się krwią
najbardziej przerażało
to
że wysychała
tak szybko
jakby jej nigdy nie było"
Gdzie w takim świecie jest miejsce na Boga? Czy możliwe jest Jego narodzenie w Wigilię? Wiersz "UNBEKANNT" pozostawia wątpliwości:
"Anioł niosący zwiastowanie
bezradnie krąży nad barakami obozu
z których więźniowie wywlekają setki ciał młodych kobiet..."
Jednak Boże Narodzenie nie jest całkowicie nierealne. Przecież w obozach dobro ludzkie potrafiło przetrwać. W utworze "Vorarbeiter Mitas- "Poznaniak" czytamy takie pełne nadziei słowa:
"Powrócimy. Z Dobrą Nowiną o Jezusie
który urodził się i czynił cuda
nawet tu w obozowym świecie.
Powrócimy. I nadymając zwapnione płuca powiemy:
to jest dobro, to zło.
I wyciągając ręce poczniemy uzdrawiać."
Lektura to gorzka i wstrząsająca. Styl jest oszczędny, czasami nieomal reporterski, ale między wierszami da się wyczytać olbrzymie emocje. Nie ma epatowania okrucieństwem, a mimo to odczuwamy całe zło obozu z ogromną mocą. To rzadki przykład książki, w której nie ma żadnego zbędnego słowa. Nikogo nie pozostawi obojętnym.
Kalina Beluch
Tadeusz Borowski, poeta, wraca z piekła obozu zagłady. Witają go przyjaciele, zapraszają przedstawiciele władz, z przekonaniem włącza się budowę nowej...
Barwna powieść o wojnie polsko-bolszewickiej Według wszelkich znaków na niebie i ziemi Polacy nie mogli wygrać tej wojny. Idące ze wschodu hordy...