Recenzja książki: Przystanek Kostaryka

Recenzuje: Justyna Gul

Kostarykańska przygoda

 

Każda podróż ma swoje sekretne przeznaczenie i sekretny cel, o którym najczęściej nie wiemy – pisał filozof Martin Buber. Niekiedy trzeba wyruszyć w podróż, by poznać samego siebie, swoje ograniczenia i możliwości. Niekiedy wędrówka przynosi prawdziwe wyzwania, niekiedy - niespodzianki, musimy się również liczyć z tym, że trafią nam się także chwile zwątpienia i rezygnacji. Momenty szczególnie cenne, rzeczy i widoki warte zapamiętania możemy przechowywać głęboko w sercu, możemy zatrzymać je w kadrze, bądź też skupić się na ludziach i kolekcjonować… przyjaciół.

 

Nie wszystkim ciągła zmiana miejsc, związana z tym niepewność i lęk przed nieznanym odpowiada. Są ludzie, którzy zamiast podróży wybierają wygodny fotel i ciepły koc. Są jednak tacy, którzy wciąż gnają przed siebie, czując, smakując i upajając się bogactwem doznań. Do której z tych kategorii zaliczyć można Grażynę Obrąpalską, absolwentkę Uniwersytetu Warszawskiego, podróżniczkę i autorkę? Po lekturze niezwykłej książki Przystanek Kostaryka, opublikowanej przez wydawnictwo JanKa, chyba nie można mieć wątpliwości co do tego, że serce Obrąpalskiej bije nie tylko dla jednego kraju. Ta biograficzna opowieść – relacja z wypraw i życiowych osiągnięć - to pierwsza z serii książek, które zabierają czytelnika w daleką podróż, umożliwiają poznanie innych kultur, kolorów i zapachów.

 

Jak pachnie Kostaryka? Zanim autorka miała okazję się o tym przekonać, zdarzyło się wiele rzeczy, które złożyły się na kostarykańską opowieść i życie pełne przygód, ale też ryzyka. Praca w warszawskim Muzeum Literatury, zaszczyt asystowania Jarosławowi Iwaszkiewiczowi i przeprowadzka do domu w Stawisku – być może już to stało się zalążkiem przyszłego wędrownego trybu życia. Nie mogło się również obejść bez amerykańskiego epizodu, decyzji podjętej na chwilę, na moment, która przerodziła się w emigracyjny american dream. Sen, który trwałby prawdopodobnie do dziś, gdyby nie tragedia 11 września 2001 roku. Trauma i poczucie zagrożenia oraz kruchości ludzkiego życia zmusiły małżeństwo Grażyny i Jacka Obrąpalskich do zmiany priorytetów, do refleksji na temat życia i śmierci oraz do zmian. Choć oboje mieli dobrą pracę w USA, a ich sytuacja finansowa była stabilna, rzucili wszystko i wyruszyli w świat.

 

Najtrudniejsza jest pierwsza decyzja, pierwsza emigracja, pierwsze rozpakowywanie kartonów z książkami. Potem wszystko jest znacznie prostsze – pisze autorka, przekonując, że z każdą kolejną przeprowadzką łatwiej przychodzi aklimatyzacja, łatwiej znosimy zmiany i mniej przejmujemy się niedogodnościami czy trywialnymi problemami. Te podróże, to przenoszenie się z miejsca na miejsce, stawanie się częścią lokalnej społeczności, a nawet kraju dają poczucie wolności, ale też otwierają na świat oraz jego różne oblicza. Choć przychodzi niekiedy ochota, aby w tym zgiełku, w marszu ku nowemu, zadomowić się gdzieś, zatrzymać choć na chwilę. Takim przystankiem w drodze w nieznane stała się dla autorki Kostaryka i trzy lata spędzone w miejscu pełnym blasków, ale i cieni.

 

Książka jest nie tylko zapisem kostarykańskiej przygody, choć to ona stała się pretekstem do poruszenia innych tematów i zabrania również czytelników w inne miejsca, do wyruszenia w podróże dalekie i bliskie. Wraz z małżeństwem Obrąpalskich w pełni angażujemy się w ich projekt zmiany miejsca zamieszkania, znalezienia swojego raju na ziemi. Zwieńczeniem tych poszukiwań stała się działka budowlana, dwa akry w pobliżu Atenas. Casa Escalda – tak nazwali Obrąpalscy swój przyszły dom, którego budowa zresztą była prawdziwą drogą przez mękę z uwagi na zawiłości prawne, opieszałość i brak kompetencji na wszystkich szczeblach administracyjnych oraz niefrasobliwość i patologiczne lenistwo robotników.

 

Zmagania z robotnikami, z lokalnym prawem, równoważone są przez wspaniałe widoki, zapach kostarykańskiej kawy i wyrazisty smak bananów. Poznajemy Kostarykę nie taką, jaką widzimy w folderach biur podróży – bez najmniejszej skazy, ale tę prawdziwą, esencjonalną, czasami - absurdalną, czasami - niebezpieczną. Autorka uzupełnia swoją historię o szereg wciągających informacji społeczno-gospodarczych, pisze o głównym źródle dochodu kraju, czyli o turystach, o kostarykańskiej kuchni, nieco bezbarwnej, opartej głównie na ryżu i fasoli, o miejscowych piwach i dorodnych drzewach mango. Jako ciekawostkę przytacza nieznanego pochodzenia kule, „las bolas”, stanowiące nierozwiązaną do dziś zagadkę archeologiczną.

 

Te migawki z podróży i wspaniałej kostarykańskiej przygody, umieszczone w szerszym kontekście, wzbogacone o piękne zdjęcia okolic oraz przyjaciół, stanowią fascynującą lekturę. Przystanek Kostaryka jest niczym subiektywny przewodnik po życiu. To dowód na to, że z życia można czerpać więcej. Wystarczy tylko, wzorem małżeństwa Obrąpalskich, pozbyć się lęku przed nieznanym, otworzyć się na nowe możliwości i ludzi… 

Kup książkę Przystanek Kostaryka

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Przystanek Kostaryka
Książka
Przystanek Kostaryka
Grażyna Obrąpalska
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy