Z podróży po odległych zakątkach globu Beata Pawlikowska w swoich ostatnich książkach zabiera nas w podróż z pozoru tylko bliższą, bo w głąb nas samych. Tym razem będzie o uzależnieniach. Motywem przewodnim książki jest anoreksja, która może zagrażać - lub rzeczywiście zagraża - każdemu dziecku. Wszyscy rodzice są na nią wyczuleni. Niewielu jednak wie, jakie są jej źródła i przyczyny. Autorka próbuje to wyjaśnić na swój sposób - bardzo bezpośrednio i, jak się szybko Czytelnik przekona, sposób to bardzo bolesny.
Każdy rodzic nosi w sobie wyidealizowany obraz swojego dziecka, zbudowany z własnych oczekiwań, nadziei, niespełnionych marzeń. Liczy, że latorośl będzie mądrzejsza i osiągnie to, czego sam nie zdołał, albo – wybierze drogę dokładnie taką samą jak on i będzie nią podążać, osiągając same sukcesy. Tymczasem dziecko wcale tego nie chce. Ba - dziecko samo nie wie, czego chce, ale na pewno nie tego, czego pragną rodzice. Czasem młodzi ludzie udają, że spełniają oczekiwania, są grzeczne, dobrze się uczą, nie pyskują. Usypiają czujność. A potem nagle mama z tatą odkrywają narkotyki w szkolnym plecaku, niewinny tatuaż, niechęć do jedzenia...
Autorka przekonuje, że problemy naszych dzieci zaczynają się w nas, w naszym dojrzewaniu, w naszych rodzicach. Ciągniemy bagaże doświadczeń latami. Czasem nas przytłaczają, czasem ich nie zauważamy, ale nasza przeszłość nie przestaje przez to istnieć. Wpływa na nasze potomstwo, bo to ono uczy się od rodziny, jak postrzegać siebie i świat.
To właśnie ta skrywana samotność, mętlik, sprzeczne uczucia i strach będą pchały te dzieci do poszukiwania czegoś, co te emocje ukoi. To właśnie dlatego dzieci próbują narkotyków, seksu, alkoholu i dopalaczy. A kiedy te proste metody zawiodą, popadają w głębsze uzależnienia. Na przykład od niejedzenia. Czyli w anoreksję.
Nie nauczymy się z tej książki jak wyleczyć dziecko z anoreksji. Od tego są lekarze, poradnie psychologiczne, specjaliści. Ale dzięki niej spojrzeć można na córkę/syna w inny sposób - jak na człowieka, którym sami jesteśmy, który ma dokładnie te same problemy, który pragnie nad nimi zapanować. A przecież wiemy, że to nie zawsze możliwe. Możliwe jest natomiast panowanie nad swoim ciałem. Odmówienie sobie cukierka, zjedzenie więcej niż przewidują normy, a potem zwymiotowanie wszystkiego. Można wpływać na swoje ciało i dowolnie je kształtować poprzez fryzurę, makijaż, tatuaż, restrykcyjną dietę. Tego nie możemy zabronić swojemu dziecku. Odpowie bowiem, że to jego/jej ciało. Gdzieś już to słyszeliśmy, prawda?
Rozmowa z Beatą Pawlikowską jest bardzo trudna. Autorka mówi prawdę prosto w oczy, choć nie chcemy jej słyszeć. Ale posłuchać warto. Zaboli, ale jest szansa, że później boleć będzie coraz mniej.
Inkaskie miasto Machu Picchu, aztecka Piramida Słońca, polinezyjskie kamienne posągi i świątynia Angkor Vat w Kambodży. Cztery wielkie cywilizacje, ich...
Marzyłam o tym od czasów szkoły średniej, kiedy po raz pierwszy usłyszałam nazwę Mauna Kea. Te dwa słowa brzmiały dla mnie magicznie. Mauna Kea...