Kiedy pod koniec lat 90. Seweryn Krajewski podjął decyzję o opuszczeniu Czerwonych Gitar, w środowisku fanów zespołu zawrzało. Kolejnym wstrząsem dla wielbicieli była wiadomość o dokooptowaniu przez pozostałych muzyków – Dornowskiego i Skrzypczyka – młodych twórców i wspólne z nimi koncertowanie pod szyldem Czerwonych Gitar. Rozpoczęły się procesy, publiczne pranie brudów, wzajemne oszczerstwa. I pytania – czy warto? Niektórzy zarzucali twórcom zespołu, że dążą do budowania grupy ponadczasowej, ale i odcinającej kupony od przeszłości. Niesnaski między byłymi kolegami pogłębiały jeszcze konflikt na linii „Czerwone Gitary” – fani.
W obliczu reaktywacji grupy, przydatne było przypomnienie historii zespołu, przedstawienie go nowemu pokoleniu wielbicieli czy słuchaczy. Tę rolę znakomicie spełnia album Marka Gaszyńskiego – „Czerwone Gitary. Nie spoczniemy…”. Tytuł wydaje się być dosyć trafnym komentarzem do sytuacji grupy na polskim rynku muzycznym.
Czerwone Gitary powstawały jako polski odpowiednik Beatlesów. Krytycy zarzucali zespołowi infantylizm, przesadną ascezę w doborze instrumentów, brak profesjonalizmu w pisaniu tekstów. Cenzura zmieniła hasło wywoławcze „gramy i drzemy się najgłośniej w Polsce” na nieco bardziej ugrzecznione. Ale młodzież Czerwone Gitary pokochała mimo tych przeciwności losu. Pisze Marek Gaszyński: „prostota – jeszcze raz to podkreślam – była głównym walorem wczesnych Czerwonych Gitar. Kawiarniani cmokierzy, krytycy czasem wybrzydzali, pisali o łatwiźnie, przeciętności, tanich gustach, tradycyjności w brzmieniu, infantylności tekstów, braku wartości artystycznych. Nieprawda, muzyka zespołu trafiała tam, gdzie trzeba, była komunikatywna, docierała do milionów. I była to wielka sztuka, największy sukces Czerwonych Gitar”.
Fenomenu Czerwonych Gitar nie da się raczej racjonalnie wytłumaczyć. I Marek Gaszyński, wieloletni przyjaciel zespołu, autor niektórych tekstów, znawca polskiej muzyki rozrywkowej – nawet nie próbuje. Jego opowieść o zespole jest relacją, fragmentem historii, prędzej obiektywnym spotkaniem niż zapisem upodobań prywatnych. Gaszyński stara się uzyskać jak najpełniejszy obraz zespołu. Sięga po fragmenty dawnych muzycznych recenzji, wypowiedzi na temat krystalizującego się składu grupy. Czerpie informacje z prywatnych zapisków artystów, z listów, audycji i wreszcie – z rozmów z samymi muzykami. Ta dążność do wielostronnego oglądu sytuacji sprawia, że czasem relacje wzajemnie się wykluczają. Gaszyński przeważnie nie opowiada się za żadną postawą, przekazuje tylko fakty – cytuje listy, wypowiedzi, wyciąganie wniosków pozostawiając czytelnikom. Nie stroni od tematów przykrych, drażliwych.
Gaszyński śledzi rozwój Czerwonych Gitar od zarania po 2005 rok. Gromadzi dokumenty, dowody. Poprzednia monografia zespołu pełna była anegdot na temat grupy. U Gaszyńskiego tych anegdot jest znacznie mniej, reporterskie nastawienie autora każe kłaść nacisk na czasem trudnej rzeczywistości. Każdy etap działalności Czerwonych Gitar wzbogacony jest o kalendarium – zestawienie najważniejszych wydarzeń światowego rynku muzycznego, co daje dość dobre rozeznanie, na jakim gruncie wyrastał zespół. Całości dopełnia jeszcze rzetelnie sporządzona dyskografia grupy. Gaszyński przytacza oczywiście teksty piosenek, mało tego – dostarcza nawet zapisu konferansjerki, jaką prowadził zespół na koncertach. Nie poprzestaje, rzecz jasna, na „suchych” faktach. Próbuje przekazać obraz pokolenia, pozasceniczne życie zespołu, reakcje żon i narzeczonych na liczne i wierne grono fanek Czerwonych Gitar, wpływ grupy na młodzież (dokumentowany listami fanów). Ujawnia ciekawostki, statystyki, klasyfikacje, ingerencje cenzury w tekst i… melodie.
Nie pomija Gaszyński problemów grupy – rotacji w składzie (często zmian bolesnych i przykrych nawet po latach), czy – konfliktów wokół nazwy. Jak Czerwone Gitary brzmiały jako Rote Gitarren? Czy przetrwałyby jako Seweryn Trio?
Dwa ostatnie (przed dyskografią) rozdziały poświęcone są charyzmatycznym liderom zespołu – buntownikowi Krzysztofowi Klenczonowi i romantykowi – Sewerynowi Krajewskiemu. Ich karierę muzyczną obserwuje Gaszyński po zakończeniu współpracy z Gitarami.
Album „Nie spoczniemy” zachwyca wykonaniem i jakością wydania. W przeważającej większości czarno-białe fotografie formatu A4 doskonale wprowadzają czytelników w lata 60. Książka świetna dla dawnych fanów zespołu, jak i dla młodego pokolenia, które zechce dowiedzieć się czegoś o działającym wciąż zespole. Jeśli oczywiście decyzja Dornowskiego i Skrzypczyka okaże się trafna…
"Od powstania Czerwonych Gitar minęło już ponad 40 lat, a mimo to nazwa zespołu ciągle elektryzuje. Gdy słyszymy radiową zapowiedź: "Grają i śpiewają Czerwone...
Marek opisuje początki polskiego powojennego jazzu ja wtedy byłem za młody, by w tym wszystkim bezpośrednio uczestniczyć, w narodzinach tej muzyki w Polsce...