Recenzja książki: Śmiech i młot

Recenzuje: mrowka

Dowcipy polityczne należą do szczególnie dobrze przyjmowanych, kiedy rządzący ograniczają swobody obywateli – badacze rodzimego humoru zgodni są co do tego, że z prawdziwym rozkwitem żartów tego rodzaju mieliśmy do czynienia w okresie PRL-u, zauważyli też powrót do satyry zaangażowanej w czasie IV RP. Humorolodzy interesują się związkami między uciskiem a powstawaniem żartów typu agresywnego. Teraz ukazała się w Polsce, nakładem wydawnictwa Dolnośląskiego, książka Bena Lewisa „Śmiech i młot. Historia komunizmu w dowcipach” – to publikacja, która zainteresuje nie tylko badaczy humoru, ale i zwykłych czytelników – i usatysfakcjonuje obie grupy odbiorców.

 

Autor nie jest uczonym (przedstawia się jako badacz humoru lub historyk – co przecież się nie wyklucza), a przede wszystkim publicystą. To sprawia, że jest w stanie w prosty sposób przekazać informacje na temat dowcipów, umownie zwanych komunistycznymi oraz same dowcipy (z ogromnej ilości kawałów wybiera te, których nie trzeba tłumaczyć, a co za tym idzie – które zachowały do dziś potencjał komiczny i nadal bawią). Widać w tekście jakość publicystyczną, pewną reportażowość – kiedy Ben Lewis spotyka się z konkretnymi osobami, prowadzi swoich czytelników przemierzanymi drogami, wchodzi – razem z odbiorcami – do domów rozmówców. To z pewnością uatrakcyjni opowieść. W dodatku autor nie ucieka od własnej prywatności, opowiadając o dziewczynie z NRD. Przedstawia zatem subiektywną historię, nie zawsze ściśle związaną z kwestią komunistycznych dowcipów.

 

Osią konstrukcyjną książki staje się zatem relacja z wyprawy po państwach bloku wschodniego. Jako humorolog próbuje Ben Lewis dotrzeć do istoty humoru komunistycznego – wychodzi od tezy, że komunizm był jedynym systemem politycznym, który stworzył własny styl poczucia humoru i, co ciekawe, tej tezy nie udaje mu się udowodnić, bo kolejne rzekomo komunistyczne żarty mają swoją genezę we wcześniejszych przemianach politycznych. Lewis tropi związki pomiędzy zaangażowanymi dowcipami z drugiej połowy XX wieku a kawałami z dwudziestolecia międzywojennego. Wydaje się, że nie kwestia momentu historycznego, który przyczynił się do narodzin konkretnego dowcipu, a okoliczności jego – żartu – użycia powinny zasługiwać na większą uwagę. Na szczęście autor nie trzyma się kurczowo początkowych założeń i pozwala się prowadzić przedmiotowi swoich rozważań. Ben Lewis sprawdza, jakie aspekty życia codziennego i politycznych wydarzeń znalazły odbicie w dowcipach, proponuje przegląd znaczenia żartów, charakteryzuje tradycję, z której twórcy – zwykle anonimowi – czerpią. Stara się także porównać dowcipy z różnych krajów, odwiedza Rosję, Węgry, Polskę i Rumunię, poszukuje podobieństw i różnic, okraszając zestaw kawałów streszczeniami opowiadań czy utworów satyrycznych. Zajmuje się również – i jest to dodatkowy smaczek publikacji – opowiadaniem o politykach. Wspomina rozmowy z Wałęsą czy Gorbaczowem. Polscy odbiorcy ucieszą się przy okazji zapewne z relacji ze spotkania z Zenonem Laskowikiem, dość sympatycznie zaprezentowanym. Ciekawy jest rozdział dotyczący zachowań Stalina wobec opowiadaczy dowcipów, kształtowania małych form satyrycznych (zwłaszcza wprowadzane do żartów poprawki zwracają uwagę), a przy okazji Ben Lewis pokazuje różnice między oficjalnymi i nieoficjalnymi dowcipami. Trzecia partia książki dotyczy zestawienia humoru nazistowskiego i komunistycznego. Lewis – rasowy publicysta – szuka ludzi aresztowanych za opowiadanie dowcipów i chce pokazać wartość żartów w konkretnych realiach.

 

Polscy czytelnicy powinni być tą publikacją usatysfakcjonowani. Po pierwsze, ze względu na to, że dowcipy czasów PRL-u cieszą się niesłabnącą popularnością a Ben Lewis przytacza żarty w dobrym gatunku (raz tylko zawiódł tłumacz, który charakterystyczną „przysięgę” ze skeczu kabaretu Tey zniekształcił tak, że z trudem można w niej rozpoznać dawny fragment piosenki). Po drugie dlatego, że Ben Lewis konstruuje swoją opowieść w formie reportażu czy przygody (nie podobają mi się natomiast te fragmenty, w których autor puszcza wodze fantazji i przedstawia wyimaginowany serial „Simpsonowicze” lub nakazuje Stalinowi uczestniczenie w teleturniejach i programach rozrywkowych – to do niczego nie prowadzi i męczy zamiast cieszyć, być może dla zachodnich odbiorców takie wtrącenia mają wartość rozrywkową, ale nie sądzę, by sprawdziło się to rozwiązanie w Polsce).

 

Lewis nie zajmuje się tłumaczeniem żartów, jego zadanie polega na przedstawieniu relacji między codziennością a dowcipem. Autor chce sprawdzić, jak życie odzwierciedlało się w dowcipach – i ten cel został przez niego osiągnięty. „Śmiech i młot” został poprzedzony filmem dokumentalnym o tym tytule – i wiele filmowych chwytów do książki przeniknęło. Nie jest to rzetelne i naukowe opracowanie, częściej zestaw refleksji i doświadczeń – ale dobry przewodnik po humorze konkretnego etapu historycznego.

 

Izabela Mikrut

Kup książkę Śmiech i młot

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Śmiech i młot
Autor
Książka
Śmiech i młot
Ben Lewis
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy