Teoria ludzkich losów
Nie losy pojedynczej cząsteczki, ale zbiorowe losy całego zespołu rozpuszczalnych cząsteczek są ważne. Pojedyncza trajektoria cząsteczki może być dziwaczna, może składać się z samych zygzaków, ale zbiorowe zachowania bardzo wielu cząsteczek da się dobrze opisać Czy teorię ruchów można zastosować również do ludzi? Czy jesteśmy niczym te cząsteczki - zderzamy się ze sobą, wpadamy na innych, a nasze ruchy są zygzakowate?
Na te pytania próbuje odpowiedzieć Tomasz Białkowski w swojej książce, będącej swego rodzaju trajektorią ludzkich losów. Teoria ruchów Vorbla to powieść prosta, ale dla wymagającego czytelnika. Bowiem to wymowa i kontekst sytuacji, w jakich autor stawia swoich bohaterów, są tu ważne, nie zaś sama fabuła. Język jest tu niemal ascetyczny, dlatego też z tym większym zaskoczeniem obserwujemy, jak wielki wpływ lektura na nas wywiera i jak dalece trzyma ona w napięciu. A to rośnie z każdą przeczytaną stroną, kiedy to losy Vorbla i jego rodziny zmierzają w jednym kierunku - do wielkiej kulminacji.
Poznajemy Seweryna Vorbla, profesora fizyki, którego jedynym przyjacielem jest berneński pies pasterski, Kuba. Mężczyzna nienawidzi swojej pracy na uczelni, a na to miejsce zaprowadził go nie geniusz, ale pracowitość, znajomości i dyskrecja. W odwecie za swoje zmarnowane życie, bezlitośnie zwalcza on każdy przejaw indywidualizmu, a jego naczelną dewizą jest: Dlaczego ktoś ma mieć lepiej niż ja? Jego samotność jest dotkliwa i bolesna, a cierpienie stara się zagłuszyć rozlicznymi romansami. O Agnieszce, żonie, można bowiem powiedzieć wszystko, tylko nie to, że ma w sobie choć odrobiną ciepła. Ona - artystka bez widoków na większą karierę, córka znanego profesora, poślubiła Seweryna raczej z braku pomysłu na życie niż z miłości, z takiego też powodu zdecydowała się urodzić ich jedynego syna, Rajmunda. Teraz również ona szuka chwili rozrywki w ramionach kochanków, a nawet... kochanki!
Ale Tomasz Białkowski nie maluje tu smutnego love story o rozstaniach kochanków czy o małżeńskiej zdradzie. Autor umiejscawia małżeństwo Vorblów w czasie i przestrzeni, opisuje historie ich rodziców, a nawet dziadków. Opisuje, jak całe lata żyją obok siebie, z rzadka zderzając się ze sobą niczym cząsteczki z teorii ruchów - do czasu, kiedy przewrotny los zgotuje im nie lada niespodziankę i zakończy ich jałową egzystencję.
Teoria ruchów Vorbla Białkowskiego to książka poruszająca problematykę sensu ludzkiego życia, nawiązanych kontaktów czy skomplikowanych losów. Tu żadna droga nie jest łatwa. Autor prowadzi swoich bohaterów bocznymi uliczkami, które często okazują się ślepe. Plejada postaci, które poznajemy, zadziwia wspaniałą konstrukcją, a Białkowski niczym malarz słowa tworzy ich portrety psychologiczne w taki sposób, że czytelnik czuje się z nimi bezpośrednio związany. Tym samym książka angażuje emocjonalnie, a niewiele pozycji na rynku może się tym poszczycić. Może to dlatego, że bohaterowie Teorii ruchów Vorbla są tacy jak my - poruszają się w życiu zygzakowatym ruchem, to wpadają na innych, to znów się od nich odbijają w bezsensownym dążeniu do… No właśnie: do czego?
Rok 2004. Na północy kraju dochodzi do serii morderstw, których ofiarami są starsi mężczyźni. Paweł Werens, młody dziennikarz jednej z warszawskich gazet...
Zgrabne wymieszanie literackiej fikcji z autentycznymi wydarzeniami po II wojnie światowej. XXI wiek. Iga Spica ucieka do warmińskiego miasteczka przed...