Jak często my, dziewczyny, podkradałyśmy sukienki oraz obcasy swoim mamom i przebierałyśmy się, dumnie obserwując swoje odbicie w lustrze? Ile to razy połamałyśmy szminki lub popsułyśmy opakowania pudru, kiedy próbowałyśmy zrobić wystrzałowy makijaż godny księżniczki? Po całych przygotowaniach chodziłyśmy dumne po domu, a nasi rodzice różnie reagowali na naszą przebierankę. Liczył się jedynie sam fakt, że wyglądałyśmy jak panny z bajek Disneya bawiące się na balu w doborowym towarzystwie.
Co jednak byśmy zrobiły, gdybyśmy były uczone nienagannych manier oraz życia w przepychu, żeby tylko stać się niewolnicami arystokracji? I na dodatek miałybyśmy rolę surogatki, która ma urodzić potomka swej pani, nawet nie mając prawa głosu przy doborze imienia.
Otoczone dzikim i groźnym oceanem Samotne Miasto zostało podzielone na pięć dzielnic, gdzie najbliżej położone zdradliwych wód najbiedniejsze Bagno drastycznie różni się od znajdującego się w samym centrum Klejnotu. Tylko co z tego, skoro to właśnie w tych slumsach mieszkają wyjątkowe dziewczyny, gdzie te sypiające na pieniądzach nie mają możliwości urodzenia swojego dziedzica?
To właśnie dlatego wymyślono Aukcje, gdzie można zakupić nastolatkę, która powije następcę rodu. Są one przygotowywane do tej roli już od najmłodszych lat, szkolone przez najlepszych specjalistów w tej dziedzinie.
Violet Lasting jest jedną z tych dziewczyn. Przebywając w Magazynie musi wiele się nauczyć, aby być dobrym towarem na Aukcji, gdzie mieszkanki Klejnotu i Banku walczą między sobą, żeby kupić jak najlepszą dziewczynę. Odciągnięta od rodziny siedemnastolatka wie, że na dniach czeka ją ten koszmar. Wtedy stanie się zwykłym numerem, a jej imię i nazwisko przepadną.
Violet, pośród dwustu dziewczyn, zyskuje bardzo wysoki numer. Panna oznaczona liczbą 197 zostaje nabyta na licytacji przez Dziuszesę Jeziora, która ma wobec niej pewne plany. Nowo zakupiona surogatka ma dla niej urodzić córkę. Byłoby to całkiem proste, gdyby nie jeden fakt - ma to zrobić w jak najkrótszym czasie. Mają jej w tym pomóc Augurie - niecodzienne moce, z jakich uczyła się korzystać będąc w Magazynie.
Czy dziewczyna da radę wykonać to, co od niej wyczekuje jej nowa pani? A co, jeśli serce Violet mocniej zabije do kogoś, kogo nie ma prawa pokochać? I co się stanie, gdy nastolatka odkryje, że może być tą wybranką, która może wyrwać wszystkie surogatki spod niewoli arystokracji?
Jedno jest pewne - Violet będzie musiała nauczyć się wirować między prawdą a kłamstwami, by wyjść z tego balu życia cała.
Już od dłuższego czasu Wydawnictwo Jaguar kusiło wszystkich książkoholików tym tytułem. Ja sama byłam ciekawa ,,Klejnotu", więc kiedy nadarzyła się okazja otrzymania swojego egzemplarza książki, to nie wahałam się ani chwili dłużej! Z mocno bijącym sercem oczekiwałam paczuszki, a kiedy wreszcie znalazła się w moich rękach miałam nadzieję na niecodzienną historię. Tylko czy ten klejnot jest wart fortunę, jaką wydano na jego promocję?
,,Wolność ma swoją cenę."
Początkowe rozdziały bardzo powoli wprowadzały mnie w całą fabułę, dzięki czemu miałam ogromną nadzieję poznać bliżej Bagno i inne dzielnice, jednak autorka zadbała jedynie, byśmy mogli zaobserwować życie w Magazynie, całe przygotowania do Aukcji oraz późniejszy pobyt nastolatki w Klejnocie. Wspomniane wcześniej Bagno, Farma czy Bank były potraktowane jedynie powierzchownie, nad czym bardzo ubolewam. Zapewne poznamy te sektory w pozostałych częściach, co nie jest dla nas zaskoczeniem, prawda? Przecież chodziło tutaj o wprowadzenie nas w ten cały arystokratyczny świat i ukazanie nam jego potwornych wad, co się udało. Z zaciekawieniem obserwowałam życie mieszkanek Klejnotu, które dodawały pikanterii. Przy ich przywitaniach nawet przypomniał mi się pewien suchar: Dlaczego kobiety całują się na powitanie? Żeby się nie pogryźć! Komu wysuszyłam pranie?
Książkę czyta się płynnie i nawet człowiek nie zauważa, kiedy zatraca się w świecie wykreowanym przez Amy Ewing. Oczywiście bywały momenty, gdy ,,Klejnot" wypluwał mnie z siebie z wielu powodów, ale o tym później...
Jak z początku myślałam, że polubię Violet, tak z każdym kolejnym rozdziałem ta myśl powoli rozpływała się na boki. Bardzo długo nie miałam do czynienia z tak irytującą główną bohaterką. Owszem - na samym początku sprawiała wrażenie altruistki, gdy chciała jak najlepiej dla swoich bliskich i przyjaciół, lecz po kilku tygodniach przebywania w Klejnocie ta postawa przeistaczała się w egoizm. Dobrze: raz na jakiś czas przypomniało jej się, że istnieje ktoś oprócz niej i rozmyślała o tych osobach, ale nie na długo. Nawet wtedy, gdy otrzymała pewną kuszącą propozycję, która mogłaby zmienić życie surogatek to Violet myślała tylko o sobie. No dobra... Był ktoś jeszcze. Ash. Macie jakieś pytania?
Wspomnę jednak, że dopiero pod koniec książki zaimponowała mi tym, że umiała ponownie włączyć w sobie chęć pomocy bliźnim i przestała myśleć tylko o sobie. Nie będę pisać dokładnie, o co tutaj chodzi - sami musicie to sprawdzić. Jednak ten gest nie zmieni mojego zdania na temat surogatki Diuszesy Jeziora.
Gdyby wycisnąć z tej książki całą słodycz, jaką zostały obdarowane wszelkie rozdziały, to mogłabym założyć własną plantację cukru. Tyle mogę powiedzieć na temat wątku miłosnego, który powoli przysłaniał ważniejszy - według mnie - aspekt tej historii. Tak, wiem: każecie mi zerknąć na opis, gdzie wspomniano o tym kalectwie ,,Klejnotu". Jednak ja miałam nadzieję, że to nie będzie aż tak wysunięte na pierwszy plan. O głupia ja!
Skoro popsioczyłam na temat głównej bohaterki oraz jej problemów uczuciowych, to teraz mogę przejść do postaci drugoplanowych, które były o wiele ciekawsze od Violet. Mowa tutaj o Diuszesy Jeziora, Lucienie oraz Garnecie. To właśnie właściciele tych imion wprowadzali coś do tej książki, co pozwoliło mi ją dokończyć. Z tej całej trójki najbardziej przypadła mi do gustu Diuszesa. I teraz pewnie wszyscy czytelnicy tej powieści są zaskoczeni... Chodzi mi o to, że właścicielka naszej wspaniałej surogatki ma powody, aby zachowywać się tak, a nie inaczej. Kto normalny kocha niedotrzymywania słów? Diuszesa została po prostu skrzywdzona, bo nie uzyskała tego, co jej kiedyś obiecywano. A że próbuje ona to odzyskać w taki sposób, to mnie to nie dziwi. Od zawsze wiadomo, że w takich kręgach intrygi są na porządku dziennym. Tylko czy kobieta da radę wykonać swoją małą misję, w którą włączyła Violet? Na to może wam odpowiedzieć jedynie lektura ,,Klejnotu".
,,Nadzieja to cudowna rzecz (...). A jednak nie doceniamy jej, póki nie zniknie."
Chciałabym sobie ponarzekać na kunszt pisarski Amy Ewing, jednak gdybym to zrobiła, to naprawdę musiałabym pójść na ścięcie, bo w tej kwestii nie mam (prawie) do czego się przyczepić. Autorka zręcznie posługuje się wiedzą zdobytą na studiach i wykreowała dla nas powieść, którą można jeść palcami, ale trzeba pamiętać o kawałkach, którymi można się udławić bądź zasłodzić. Na pewno dobrze wiecie, o co mi chodzi. No i dochodzi jeszcze jeden fragment, w którym Amy Ewing miałaby niezłą bombę dla czytelników, gdyby nie postanowiła podstawiać nam pod nos odpowiedzi tuż po zaistniałym incydencie. Dopiero później atakuje nas niespodziankami, jednak ten drobny niesmak nadal pozostawał na języku.
Muszę także popsioczyć na temat literówek, których trochę odnalazłam podczas czytania książki. Myślałam, że skoro jest tak mocno promowana, to nie może się zdarzyć coś takiego! Rozumiem - jedno czy dwa źle zapisane słowa z przekręconą kolejnością liter czy błędnie odmienioną końcówką mogą się ukazać, bo czasami ciężko odnaleźć takie niespodzianki, ale w pewnym momencie troszkę ich się nazbierało. Nawet znalazłam dialog, który na sto procent miał pełnić funkcję zwykłego akapitu. Na pewno poinformuję o tym wydawnictwo, podając dokładne błędy oraz strony, gdzie można je odnaleźć.
Co tak naprawdę chciała nam przekazać autorka? Moim zdaniem chodziło tutaj o to, że nikt nie ma prawa wykupywać ludzi na własność. Człowiek urodził się wolny, a odbieranie mu tego przywileju jest najgorszą rzeczą, jaka może mu się przydarzyć. Jesteśmy panami samych siebie i nie możemy pozwolić na to, by handlowano nami niczym bawełnianymi majtkami na straganie.
Z serii ,,rozkminy bluszczyny": Już znałam jedną książkową Violet, która bardzo mnie irytowała. A może to jedna i ta sama osoba, tylko postanowiła oderwać się od wampirów i zostać surogatką?
Podsumowując:
Mimo irytującej głównej bohaterki i mdłej historii miłosnej można dostrzec potencjał w twórczości Amy Ewing. To debiut tej pani, więc trzeba jej wybaczyć te niedociągnięcia i mieć nadzieję na to, że w kolejnej części otrzymamy rekompensatę za naszą wyrozumiałość.
Jeżeli uwielbiacie świat pełen intryg wśród arystokratycznych rodzin oraz jesteście gotowi zmierzyć się z denerwującą Violet - ta książka jest w sam raz dla was!
A teraz wybaczcie, bo muszę podjechać do szpitala i zrobić badania krwi, bo boję się, że mogłam nabawić się cukrzycy. Chyba powoli wyrastam z tego typu młodzieżówek...
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2015-09-23
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 380
Tytuł oryginału: The Jewel
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Iwona Wasilewska
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
Dwie nowele uzupełniające historie bohaterów „Klejnotu”. W „Klejnocie”, poznaliśmy historię Violet jako surogatki Diuszesy...
Violet ucieka. Po tym, jak Diuszesa przyłapała ją z Ashem, dziewczyna nie ma innego wyjścia, jak uchodzić z Klejnotu, inaczej i ją i jej ukochanego czeka...