Szczodre gody. Fragment książki „Droga bogów. Tom 1"

Data: 2023-10-20 10:14:21 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 12 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Historia o zdradzie ludzi i końcu wierzeń pogańskich nie zawiera widowiskowych bitew, nie tworzy też bohaterów. Zdrada i tchórzostwo pojawiały się często i niespodziewanie, a jedynym wygranym ostatecznie został chrześcijański bóg

Przez stulecia naszym przodkom towarzyszyli różni bogowie. Legendy i mity o nich z biegiem czasu odeszły w zapomnienie. Główny bohater Aron podejmuje wysiłek uratowania pamięci o dawnych bogach. Bo oni przecież istnieją – dopóki tylko mają wyznawców. Chłopak rusza w nieznane, aby mogli przetrwać i powrócić do świata. W swej podróży spotyka postacie historyczne, bohaterów legend, mitów i przedchrześcijańskie bóstwa, a każdy z nich kształtuje jego dalsze losy. 

Przygoda Arona zaczyna się w szeregach Welesa – słowiańskiego boga magii, bogactwa. Nieoczekiwany zbieg okoliczności powoduje, że bohater przybiera jednak postać kitsune i jako lisica przechodzi w służę bogini Inari. W jej chramie znajduje dom i rodzinę, ale zachowuje też dwie niezwykłe twarze – w jednej chwili jest Aronem, a w drugiej Aari. Nękany wewnętrznymi rozterkami wciąż szuka swojej tożsamości. 

„Droga bogów” prowadzi nas nie tylko po świecie dawno zapomnianych istot i przeżyciach bohatera, ale również w sposób szczególny pokazuje magiczny okres w dziejach Japonii. Legendy tego kraju towarzyszyły autorowi przez wiele lat, bo opisują wspólne życie ludzi i bogów – a według znanych do dziś przekazów rolą bogów było pomagać ludziom.  

„Jak ja lubię nocne niebo. Patrzenie na nie zawsze uświadamia mi, jacy jesteśmy mali i niezauważalni. Innych napawa to strachem, mnie chyba spokojem. Może dlatego, że czuję się wtedy częścią tego wszystkiego. Wiem, że w ten sam księżyc i gwiazdy patrzyli, patrzą lub będą patrzeć miliony ludzi. Każdy z nich ma własne życie, problemy i – tak jak ja – snuje pseudofilozoficzne dywagacje o rzeczach, które w zasadzie nie mają sensu”.

Droga bogów grafika promująca książkę

Do przeczytania powieści Droga bogów. Tom 1 zaprasza Wydawnictwo BookEdit. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Droga bogów. Tom 1:

Dziś patrzę na pokryty śniegiem las; to dzisiaj wypada 22 grudnia, co oznacza rozpoczęcie okresu Szczodrych Godów trwających aż do 6 stycznia. To dzisiaj Chors osiąga największą przewagę nad Dadźbogiem. Od dzisiaj rozpoczyna się kolejny rok wegetacyjny, czego powodem jest przekucie łańcucha Żmija pilnującego bram Nawii przez Peruna. Stworzenie owe cały czas się szarpie i im bardziej noce robią się dłuższe, im robi się zimniej, tym bliżej jest mu do uwolnienia się. Jego powstanie zaś wiąże się z kamieniem, który wraz z piaskiem wydobył z dna morza Weles na prośbę Peruna. Miał to zrobić w jego imieniu.

Bóg obietnic robił to trzykrotnie, dwa pierwsze razy próbował to zrobić w swoim imieniu, ale wiedząc, że nie ma tak wielkiej mocy jak piorunowy bóg, za trzecim razem, gdy ponownie nabrał piasku w ręce, powiedział: „Biorę cię w imieniu Peruna”, i odbijając się od dna wziął do ręki podłużny niebieski kamień. Gdy wypłynął, Perun wziął od niego ziarna piasku i rozrzucił je tworząc ląd. Bogowie popatrzyli z zadowoleniem na swoje dzieło i zeszli na twardy ląd. Nie był wielki, można by powiedzieć, że był wręcz symboliczny. Pierwszy bóg zmęczony dziełem stworzenia zasnął na tym skrawku lądu, nie spodziewając się zamiarów Welesa, który chciał panować niepodzielnie nad ziemią. Jego plan okazał się w takim samym stopniu skomplikowany jak skuteczny. Podjął próbę wrzucenia Peruna do wody ku jego zdziwieniu. Jakkolwiek by nie próbował, to pod bogiem piorunów zawsze tworzył się ląd, który dawał mu podporę. Tym sposobem drugi z bogów uczynił suchy teren bardzo rozległym. Weles wpadł w gniew porażony daremnością swoich prób. Właśnie w takim stanie zastał go Perun, gdy już się obudził. Od razu domyślił się, do czego próbował doprowadzić bóg obietnic, sięgnął więc po swój młot z zamiarem wymierzenia mu kary, Weles zacisnął zaś dłoń na kamieniu, który wyłowił i rzucili się na siebie. Świat nigdy wcześniej ani nigdy później nie widział takiej walki, każdy z nich walczył równie zażarcie, żaden z nich nie zamierzał ustąpić drugiemu. Dopiero co powstały ląd trząsł się wielokrotnie, rezonując od siły wymienianych ciosów dwóch przepotężnych bogów.

Walczyli długo, a szala zwycięstwa nie przechylała się ku żadnej ze stron. Aż któraś z kolei błyskawica dosięgła piersi Welesa, który upadł na ziemię, a kamień, który wypadł mu z rąk, pękł na dwoje. Wtedy też poczuł on jak piasek, który pozostał mu w ustach, zaczyna pęcznieć, wypluł go szybko i tak powstały góry. Przytłoczony niewyobrażalną potęgą piorunowego boga i świadomością tego, że jego moc jest zbyt mała, powziął decyzję. Chwycił ułamaną połowę morskiego kamienia, przelał w nią całą swoją nienawiść i rzucił nim w swojego adwersarza. Kamień w locie przybrał zaś kształt Żmija, wielkiego gada o rozłożystych skrzydłach oraz spojrzeniu pełnym zimnej nienawiści. Poczwara rzuciła się na gromowładnego…

– Nie jest ci zimno?

Rozglądam się przez chwilę, uświadamiając sobie, że stoję po kolana w śnieżnej zaspie.

– Nie, myślałem o powstaniu wielkiego Żmija, po czym je widziałem. To było dziwne. Stałem obok.

– Pamiętaj o nim i o wszystkich innych. To, co zdarzyło się wtedy, żyje do dziś w naszych sercach, przekazywane ustnie przez nas, wołchwów, wszystkim innym. Pamiętać i przekazywać to podstawowe nasze zadanie. Tylko większość z nas widzi to z perspektywy Welesa…

– Wiem, ale skąd to się wzięło? Czemu to widziałem?

– Bo opowieści, które grałem na gęślach, zaczęły żyć w tobie. To dar, aby żaden z nas nigdy nie zapomniał żadnego szczegółu.

– To naprawdę dziwne, ale wydaje się ciekawe. A moja perspektywa?

– Może chodzi o to, że pochodzisz z zewnątrz? Niedługo wyruszamy do wioski. Cieszymir zaprosił nas dzisiaj do swojego obejścia na wieczerzę. Przypomnij mi, jaki okres się dziś zaczyna?

– Szczodre Gody, Radzimie, od dziś aż do szóstego stycznia świętować będziemy nadejście nowego roku i powolne przejmowanie przewagi przez Dadźboga. Ale to nie jest tylko jego święto, w ciągu nadchodzących dni dziękować będziemy wszystkim bogom. Codziennie będziemy spędzać wieczór u innego z gospodarzy, wróżąc im urodzaj lub jego brak w nadchodzącym roku. Do tego na podstawie przebiegu każdego z dwunastu wieczorów będziemy wróżyć na temat pogody w całym nadchodzącym roku. – Aż miło się ciebie słucha, a gdy w końcu nauczysz się grać na gęślach, to opowiadane przez ciebie historie nabierają kolorytu oraz pewnej przedwieczności.

– To zbytek łaski, widzący.

– Chłoniesz wiedzę z zapałem i chęcią, z jaką wyschnięta ziemia przyjmuje życiodajne krople deszczu. I nie próbuj mówić, że nie, bo to jest prawda.

– Dziękuję, Radzimie.

– Nie dziękuj mi, przebierz się i idziemy.

Wchodzę do ziemianki, z kąta wyjmuję i wkładam grube, lniane spodnie, które dostałem od Kasa. Z pewnym rozrzewnieniem patrzę na skórzane oficerki. Nie włożę ich i koniec. Chwila ciepła nie jest warta problemów, jakie mogłyby mi przysporzyć. Zawiązuję za to mocniej łapcie z łyka lipowej kory. Przebieram się, na odchodnym zarzucając na plecy derkę, na której zazwyczaj śpię. Idziemy w ciszy, a mnie zaczyna znowu gryźć pewna myśl, która męczyła mnie już jakiś czas temu. Po czyjej stronie stanąć? Eh, do tego wypowiedź mojego anioła stróża, która w ogóle mi tego nie ułatwia. A może takie wyjście? Będę robił, co mogę i tyle. Brzmi jak plan. Do tego stchórzyłem i nie podjąłem się swojej pierwszej wędrówki.

Jak bardzo człowiek nie docenia prostych rzeczy, dopóki ich nie straci, myślę, marząc o skarpetach frote. Pukam we framugę drzwi, przepuszczając Radzima, gdy żona Cieszymira je otwiera.

– Witajcie, dobrzy ludzie, niech bogowie nie poskąpią wam darów – mówi wołchw.

– Witajcie, o widzący – odpowiada kobieta.

Ja tylko kiwam jej i jej mężowi głową, dalej udając konsekwentnie niemowę. Rozglądam się i z radością zauważam, że w pomieszczeniu jest dodatnia temperatura. Chata nieformalnego przywódcy wioski jest jednoizbowa, ale słusznej wielkości. Atmosfera jest niesamowita: ściany obwieszone są słomianymi ozdobami przedstawiającymi krzyże, gwiazdy, a także dziady. W kącie pomieszczenia stoi diduch, czyli pierwszy zżęty w czasie żniw snop żyta. Ma być zwiastunem urodzaju, a także metaforycznym przedstawieniem przodków, czyli dziadów. Stanowi też jeden z dwóch ekwiwalentów choinki. Widzę też podłaźnik, czyli gałązkę drzewa iglastego, którą podwieszono pod sufitem – jest przyozdobiony owocami, orzechami i ciastkami, ozdobami symbolizującymi urodzaj, dobrobyt i siły witalne. Zajmuję miejsce przy stole, patrząc na biały obrus, na którym położono siano oraz rozsypano ziarna zbóż – to też amulet mający zapewnić urodzaj i zdrowie. Dodatkowo na stole rozłożono dwanaście potraw stanowiących dziękczynienie,po jednej za każdy miesiąc.

– Sława Perunowi, który zsyła nam życiodajny deszcz oraz chroni przed złymi duchami, a którego miejsce jest w koronie Drzewa Świata.

– Sława Perunowi!

– Sława Welesowi, który opiekuje się naszym bydłem, który wypasa nasze dusze na polach Nawii oraz na którego imię powołujemy się jako gwaranta naszych obietnic, którego miejsce jest u jego stóp.

– Sława Welesowi!

– Sława Mokosz, matce wszelkiego życia, bez której umarlibyśmy z głodu.

– Sława Mokosz!

– Sława Swarogowi, opiekunowi niebiańskiego ognia, którego kuźnia znajduje się w koronie Drzewa Świata. Jego synami są Dadźbóg, który codziennie niesie słoneczną tarczę, oraz Swarożyc, opiekun ognia, bez którego człowiek nie poradziłby sobie.

– Sława im!

– Sława Chorsowi, wychudłemu synowi Welesa, który sprawuje pieczę nad nocą i jej stworzeniami oraz którego światło oświetla nam nocne wędrówki.

– Sława Chorsowi!

– Sława Strzybogowi, który prowadzi chmury swojego ojca oraz nasiona swojej matki.

– Sława Strzybogowi!

– Sława Rodowi, który tak jak jego ojciec sprawuje pieczę nad Nawią, tak on sprawuje pieczę nad Wyrajem; jego córkami są Rodzanice opiekunki doli ludzkiej.

– Sława im!

– Sława Nyji, nicości, która była przed wszystkim, i temu, który wszystko doprowadza do śmierci.

– Sława!

Po czym siadamy na ławkach, po mojej lewej znajduje się miejsce dla przodka dziada, za moich czasów wyewoluowało to w miejsce dla niespodziewanego gościa. Patrzę niepewnie na potrawy, po czym wybieram którąś i zaczynam jeść. Kolejnym elementem wierzeń, który przetrwał do moich czasów, jest wiara w to, że zwierzęta się odezwą. Wzięło się to z powszechnego niegdyś wierzenia w to, że zwierzęta mogą być pośrednikami pomiędzy naszym światem a zaświatami.

Czego to chrześcijaństwo nie przekręci i jakiego święta nie ukradnie.

– Radzimie, proszę, rzeknij nam, doczekamy się w tym roku potomka?

Z zamyślenia wyrywa mnie pytanie Bogny.

Radzim nic nie mówi, wstaje i podchodzi do paleniska rozpalonego w izbie.

Odwracam się i patrzę na niego. Siada i dorzuca coś do ognia z sakwy przy pasie. Po zapachu to na pewno szałwia i coś jeszcze. Skupia wzrok w kłębach dymu, nie mrugając. Ja też patrzę w nie z zaciekawieniem, zauważam smukłą kobiecą postać o czerwonych oczach. Gdy mrugam, postać się rozwiewa. Pojawia się kolejna, dym układa się w kształt przypominający ogony. Złote oczy spoglądają na mnie ze zrozumieniem. Kto to był?

– Tak, gdy tylko bociany i inne ptaki przylecą z Wyraju, niosąc dusze rodowe dokładnie w rocznicę waszej swaćby się wam uda.

– Dziękujemy.

– Cśś – mówi znowu, dorzucając jakieś zioła. – Pierwszy z dwunastu będzie spokojny, syty pełen nadziei oraz niespodzianek tak jak dzisiejszy wieczór. Ale krótki… hmm.

Książkę Droga bogów. Tom 1 kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Droga Bogów
Krystian Gadomski0
Okładka książki - Droga Bogów

„Historia o zdradzie ludzi i końcu wierzeń pogańskich nie zawiera widowiskowych bitew, nie tworzy też bohaterów. Zdrada i tchórzostwo pojawiały się...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Bądź tak po prostu
Ewelina Dobosz ;
 Bądź tak po prostu
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Pokaż wszystkie recenzje