Szatańska sonata. Fragment książki „Kolekcjoner" Daniela Silvy

Data: 2023-11-17 13:43:22 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 11 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

W Amalfi, w willi zamordowanego południowoafrykańskiego armatora, carabinieri odkryli tajny skarbiec zawierający ramę i blejtram o wymiarach odpowiadających wielkością najcenniejszemu z zaginionych obrazów na świecie. Generał Ferrari, dowódca Brygady Sztuki, zwraca się do legendarnego szpiega i konserwatora sztuki Gabriela Allona z prośbą o dyskretne odszukanie obrazu, dopóki trop jest ciepły.

Chodzi o ,,Koncert" Johannesa Vermeera skradziony w 1990 roku z bostońskiego muzeum. Przy pomocy niezwykłego sprzymierzeńca - pięknej duńskiej hakerki i złodziejki - Gabriel szybko ustala, że obraz zmienił właściciela w ramach wielomiliardowego nielegalnego interesu. I że za sprawą stoi człowiek o kryptonimie Kolekcjoner, magnat naftowy blisko powiązany z najwyższymi kręgami władzy w Rosji.

Zaginione arcydzieło stanowi fundament spisku, którego powodzenie pogrążyłoby świat w konflikcie o katastrofalnych skutkach. Aby go udaremnić, Gabriel musi wykonać śmiały krok, wiedząc, że na szali znajduje się życie milionów ludzi.

Kolekcjoner Daniel Silva grafika promująca książkę

Pełen zwrotów akcji i niezapomnianych postaci Kolekcjoner Daniela Silvy szybko przenosi nas z uroczych kanałów Wenecji na wietrzne wybrzeże północnej Danii, do centrali CIA w Langley i wreszcie do Rosji, gdzie pasjonujący finał jest równie aktualny jak bieżące nagłówki gazet. Do przeczytania książki zaprasza HarperCollins Polska. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Kolekcjoner. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Cannaregio

– Gdzie jesteś?

– Jeśli się nie mylę, siedzę obok mojej żony na Campo di Ghetto Nuovo.

– Nie w sensie fizycznym, kochanie. – Dotknęła palcem jego czoła. – Tutaj.

– Zamyśliłem się.

– O czym?

– O niczym.

– To niemożliwe.

– A skąd ci przyszedł do głowy taki pomysł?

Gabriel już za młodu doprowadził do perfekcji szczególną umiejętność, mianowicie zdolność wyrzucania wszelkich myśli oraz wspomnień i tworzenia swojego własnego wszechświata pozbawionego dźwięków, światła oraz innych mieszkańców. I właśnie tam, w tej pustej części podświadomości, objawiały mu się ukończone obrazy oszałamiające jakością wykonania, rewolucyjne w podejściu i całkowicie pozbawione dominującego wpływu matki. Musiał tylko wyrwać się z transu i szybko przenieść te wyobrażenia na płótno, zanim się zatrą w pamięci. Niedawno odzyskał też moc oczyszczania umysłu z wszelkiego barachła zaśmiecającego uczucia… a wraz z nią zdolność tworzenia całkiem udanych i oryginalnych dzieł. Jego ulubionym tematem było ciało Chiary, ze swoim bogactwem kształtów i krągłości.

W tej chwili to ciało było mocno przyciśnięte do niego. Po południu się ochłodziło, wokół campo hulał porywisty wiatr. Gabriel po raz pierwszy od wielu miesięcy miał na sobie wełniany płaszcz. Elegancki zamszowy żakiet i szenilowy szalik Chiary nie nadawały się na taką pogodę.

– Na pewno o czymś myślałeś – nie dawała za wygraną.

– Chyba nie powinienem mówić tego na głos. Ci starcy mogą już nigdy nie wyzdrowieć.

Ławka, na której siedzieli, stała raptem kilka kroków od wejścia do Casa Israelitica di Riposo, domu opieki dla starych członków malejącej społeczności weneckich Żydów.

– Nasz następny adres – zauważyła Chiara, przesuwając palcem po włosach o barwie platyny na skroni Gabriela. Od wielu lat nie nosił tak długiej fryzury. – Jedni trafią tu szybciej, drudzy później.

– Będziesz mnie odwiedzała?

– Codziennie.

– A one?

Gabriel skierował wzrok na środek szerokiego placu, gdzie Irene i Raphael toczyli zawziętą walkę z kilkoma innymi dziećmi z tej sestiere. Za nimi najwyższe w Wenecji bloki mieszkalne były skąpane w promieniach zachodzącego słońca o barwie sjeny.

– Na czym polega ta gra, u licha? – mruknęła Chiara.

– Sam sobie zadaję to pytanie.

Do tej konkurencji niezbędne były piłka oraz starożytna studnia na campo, ale dla kogoś, kto nie brał w niej udziału, zasady i punktacja były kompletnie niezrozumiałe. Wyglądało na to, że Irene utrzymywała niewielką przewagę, mimo że jej brat bliźniak poprowadził pozostałych graczy do zaciekłego kontrataku. Chłopiec, niestety, odziedziczył po Gabrielu twarz oraz jego niezwykle zielone oczy. Wykazywał też zdolności matematyczne i od niedawna rozwijał je pod kierunkiem prywatnego nauczyciela. Irene, panikara w kwestiach klimatycznych, żyjąca w strachu, że lada chwila morze pochłonie Wenecję, postanowiła, że Raphael ma wykorzystać swój talent do ocalenia świata. Dla siebie nie wybrała jeszcze drogi zawodowej. Chwilowo największą radość sprawiało jej dręczenie ojca.

Niecelny kopniak posłał podskakującą piłkę w kierunku wejścia do Casy. Gabriel zerwał się i wprawnym ruchem stopy wykopał piłkę z powrotem do graczy. Skinieniem głowy podziękował za apatyczne brawa uzbrojonemu po zęby funkcjonariuszowi carabinieri, który stał na warcie, po czym odwrócił się do siedmiu płaskorzeźb upamiętniających ofiary Zagłady, umieszczonych na terenie getta. Tablice były poświęcone dwustu czterdziestu trzem weneckim Żydom – w tym dwudziestu dziewięciu pensjonariuszom tego domu opieki – których w grudniu 1943 roku aresztowano, internowano w obozach koncentracyjnych, a następnie wywieziono do Auschwitz. Wśród nich był Adolfo Ottolenghi, naczelny rabin Wenecji, zamordowany we wrześniu 1944 roku.

Obecny przywódca tutejszej społeczności żydowskiej, rabin Jacob Zolli, był potomkiem Żydów sefardyjskich z Andaluzji, wygnanych z Hiszpanii w roku 1492. Jego córka siedziała w tej chwili na ławce na Campo di Ghetto Nuovo, pilnując dwójki swoich dzieci. Podobnie jak słynny zięć rabina, swego czasu służyła w izraelskiej tajnej służbie wywiadowczej. Teraz pełniła funkcję dyrektora naczelnego Konserwacji Zabytków Tiepolo, najbardziej wziętego przedsiębiorstwa w branży w Wenecji. Gabriel, światowej sławy konserwator sztuki, był w tej firmie dyrektorem działu obrazów. A zatem, praktycznie rzecz biorąc, pracownikiem swojej żony.

– A o czym myślisz teraz? – spytała.

Zastanawiał się, zresztą nie po raz pierwszy, czy jego matka w ogóle zauważyła przyjazd kilku tysięcy włoskich Żydów do Auschwitz na początku tej koszmarnej jesieni 1943 roku. Jak wielu ocalałych z obozów, unikała rozmów o upiornym świecie, w który została rzucona. Spisała jedynie swoje świadectwo na kilku kartkach papieru przebitkowego, które złożyła w archiwum Jad Waszem. Dręczona przeszłością oraz nieustającym poczuciem winy za to, że przeżyła, nie potrafiła okazać prawdziwej miłości swojemu jedynemu synowi z obawy, że mogą go jej odebrać. Przekazała mu swój talent do malowania, język niemiecki z berlińskim akcentem i zapewne odrobinę swojej odwagi w obliczu zagrożenia. A potem go porzuciła.

Z każdym kolejnym rokiem wspomnienia matki zacierały się w pamięci Gabriela. Była nieobecną postacią stojącą przed sztalugami, z zabandażowanym lewym przedramieniem i zawsze odwrócona do niego plecami. Właśnie z tego powodu Gabriel na chwilę oderwał się od żony i dzieci – bezskutecznie próbował ujrzeć twarz swojej matki.

– Myślałem o tym, że wkrótce musimy się zbierać – odparł, spoglądając na zegarek.

– I stracić końcówkę gry? Nie ma mowy. A zresztą – dodała Chiara – recital twojej dziewczyny zaczyna się dopiero o ósmej.

Miała na myśli doroczną uroczystą galę charytatywną połączoną ze zbiórką pieniędzy na rzecz Towarzystwa Ochrony Wenecji, organizacji non profit z siedzibą w Londynie, zajmującej się ochroną i konserwacją delikatnych dzieł sztuki i architektury tego miasta. Gabriel przekonał organizatorów, by zaproponowali występ słynnej szwajcarskiej skrzypaczce Annie Rolfe, z którą swego czasu miał przelotny romans. Poprzedniego dnia Anna zjadła kolację z Allonami w ich luksusowym czteropokojowym piano nobile della loggia wychodzącym na Canal Grande. A teraz Gabriel cieszył się, że jego żona, która z wprawą przygotowała i podała posiłek, znowu z nim rozmawia.

Gdy wrócił, z uśmiechem Mony Lisy patrzyła przed siebie.

– I tak oto dotarliśmy w naszej rozmowie do punktu, kiedy powinieneś mi przypomnieć, że najsłynniejsza skrzypaczka na świecie nie jest już twoją dziewczyną – powiedziała spokojnie.

– Nie sądziłem, żeby było to konieczne.

– Źle sądziłeś.

– No więc nie jest.

Chiara wbiła paznokieć w grzbiet jego dłoni.

– I nigdy jej nie kochałeś.

– Nigdy – zapewnił ją.

Zwolniła nacisk i pomasowała wgłębienie w kształcie półksiężyca na jego skórze.

– Zauroczyła twoje dzieci. Dzisiaj rano Irene oświadczyła, że ma zamiar uczyć się gry na skrzypcach.

– O tak, z Anny jest niezły czaruś.

– Raczej chodząca porażka.

– Za to niezwykle utalentowana. – Po południu Gabriel wybrał się na próbę Anny w Teatro La Fenice, historycznym gmachu weneckiej opery. Nigdy nie słyszał, by grała tak znakomicie.

– Zabawne, ale na żywo nie wygląda tak dobrze jak na okładkach płyt – zauważyła Chiara. – Podejrzewam, że do robienia zdjęć starszym kobietom fotografowie używają specjalnych filtrów.

– To było poniżej twojej godności.

– Takie moje prawo – odcięła się i westchnęła dramatycznie. – Czy ta chodząca porażka ustaliła już repertuar?

– Pierwsza Sonata skrzypcowa Schumanna i d-moll Brahmsa.

– Zawsze uwielbiałeś Brahmsa, zwłaszcza drugą część.

– A kto jej nie lubi?

– Na bis pewnie każe nam wysłuchać „Diabelskiego trylu”.

– Jeśli tego nie zagra, prawdopodobnie wybuchną rozruchy.

Niezwykle wymagająca technicznie Sonata g-moll „Z diabelskim trylem” Giuseppe Tartiniego stanowiła popisowy numer Anny.

– Szatańska sonata – orzekła Chiara. – Nietrudno sobie wyobrazić, dlaczego twoją dziewczynę pociąga coś takiego.

– Ona nie wierzy w diabła. Nawiasem mówiąc, nie wierzy też w durną historyjkę, jakoby Tartini usłyszał tę muzykę we śnie.

– Ale nie zaprzeczasz, że jest twoją dziewczyną.

– Chyba jasno się wypowiedziałem na ten temat.

– I nigdy jej nie kochałeś?

– Już na to odpowiedziałem.

Chiara oparła głowę na jego ramieniu.

– A co z diabłem?

– Nie jest w moim typie.

– Ale wierzysz, że istnieje?

– Skąd nagle takie pytanie?

– To by tłumaczyło, skąd na tym świecie jest tyle zła.

Rzecz jasna, mówiła o wojnie w Ukrainie, która trwała już ósmy miesiąc. Był to jeszcze jeden koszmarny dzień. Na cywilów w Kijowie spadły kolejne rakiety. A w mieście Izium odkryto masowe groby z setkami zwłok.

– Mężczyźni gwałcą, kradną i zabijają z własnej woli – oświadczył Gabriel, nie spuszczając wzroku z pomnika poświęconego ofiarom Zagłady. – A najgorsze okropieństwa w historii ludzkości często popełniano nie z oddania się Złemu, tylko z wiary w Boga.

– A jak się ma twoja?

– Wiara? – Gabriel nie dodał nic więcej.

– Może powinieneś porozmawiać z moim ojcem.

– Rozmawiam z nim bez przerwy.

– O naszej pracy, dzieciach i zabezpieczeniach w synagogach, ale nie o Bogu.

– Kolejny temat proszę.

– O czym myślałeś kilka minut temu?

– Marzyło mi się twoje fettuccine z grzybami.

– Nie obracaj tego w żart.

Odpowiedział jej zgodnie z prawdą.

– Naprawdę nie pamiętasz, jak wyglądała?

– Tylko pod sam koniec. Ale wtedy nie była już sobą.

– Może to ci coś przypomni.

Chiara wstała, przeszła na środek campo i wzięła za rękę Irene. Już po chwili córka siedziała na kolanach ojca, obejmując go za szyję.

– Co się stało? – spytała, widząc, jak pośpiesznie otarł łzę z policzka.

– Nic – odparł. – Zupełnie nic.

Książkę Kolekcjoner kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Kolekcjoner
Daniel Silva2
Okładka książki - Kolekcjoner

W Amalfi, w willi zamordowanego południowoafrykańskiego armatora, carabinieri odkryli tajny skarbiec zawierający ramę i blejtram o wymiarach odpowiadających...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Bądź tak po prostu
Ewelina Dobosz ;
 Bądź tak po prostu
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Pokaż wszystkie recenzje