Moja matka go uwielbiała. Fragment książki „Wallis Simpson. Księżna" Wendy Holden

Data: 2023-06-22 09:26:01 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 13 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

On oddał dla niej tron

Ona oddała dla niego wszystko

Miłość do tej kobiety była tak wielka, że król oddał za nią koronę. A może monarcha szukał również ucieczki od ciężaru panowania? Zadania, któremu - jak mniemał - nie zdoła sprostać? Wendy Holden, autorka licznych bestsellerów, w powieści Wallis Simpson. Księżna powraca do jednego z najgłośniejszych skandali XX wieku.

Rok 1928. Do Londynu przybywa z mężem Amerykanka w średnim wieku i przeciętnej urody. Nie ma pieniędzy ani znajomości, pierwsze miesiące w tym mieście przynoszą jej jedynie zawód i rozgoryczenie. Chcąc wypełnić pustkę samotnych dni, namiętnie czytuje modne pisma i chłonie wiadomości z życia towarzyskich elit Londynu.

Jej los ulega nagłej odmianie, gdy dzięki pewnemu zaproszeniu uzyskuje dostęp do kręgów towarzyskich księcia Walii, następcy tronu. Od pierwszego spotkania książę jest zauroczony jej amerykańskim akcentem i prostolinijnym sposobem bycia. Wallis Simpson wnosi powiew świeżego powietrza w duszną dworską atmosferę jego codziennej egzystencji. W miarę upływu czasu coraz mocniej łącząca ich przyjaźń przeradza się w miłość.

Wallis zdaje sobie sprawę, że jej szczęście nie może trwać wiecznie. Książę w końcu poślubi odpowiednią kandydatkę na królową, a ona wróci do męża. Nagła śmierć Jerzego V ostatecznie przesądza o dalszym biegu wydarzeń. Książę Walii zostaje królem Edwardem VIII. Wtedy jednak, ku zdumieniu i przerażeniu Wallis, oznajmia, że nigdy nie dopuści do ich rozstania. Bajkowy romans zmienia się w koszmar. Cała rodzina królewska zwraca się przeciw niej, a król Edward VIII, nie uzyskawszy zgody na ich małżeństwo, postanawia zrzec się tronu.

Wallis Simpson staje się przedmiotem kampanii oszczerstw i powszechnej nienawiści, kobietą oskarżaną o upadek monarchii, symbolem wszelkiego zła i bohaterką królewskiego skandalu stulecia.

Wallis Simpson. Księżna Wendy Holden grafika promująca książkę

Do lektury książki Wallis Simpson. Księżna zaprasza HarperCollins Polska.

Powieść Wallis Simpson. Księżna to historia kobiety, której życie nigdy nie przypominało bajki – nawet wówczas, gdy o jej rękę zawalczył sam książę.

- recenzja książki „Wallis Simpson. Księżna"

W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Wallis Simpson. Księżna. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Rozdział 1
Miodowy miesiąc w Paryżu, 1928 r.

W obskurnym pokoju hotelowym panował przykry zaduch, podwójne mosiężne łóżko zapadało się w środku, a wyblakła kwiecista tapeta była upstrzona rdzawymi plamami.

Dwa wysokie okna wychodziły na ulicę. Wallis szybko do nich podeszła. W oknie po przeciwnej stronie zwisały brudne zasłony, a na parapecie stały wyschnięte rośliny.

Nie takiego Paryża się spodziewała. Płynąc statkiem z Dover, przez cały czas wyobrażała sobie widoki z wieży Eiffla. Ale była optymistką, i to bardziej niż kiedykolwiek. Właśnie wyszła za mąż i zaczynała wszystko od nowa.

Lustro na ścianie przy oknie było tak powieszone, by światło padało na jej twarz. Krytycznie spojrzała na swoje odbicie. Pierwsza młodość minęła. W dniu ostatnich urodzin skończyła trzydzieści cztery lata, ale uznała, że mimo to nieźle się prezentuje – była smukła, zadbana i elegancka. A nade wszystko pełna nadziei.

Jej ślubny strój – jasnożółta suknia i błękitny płaszczyk – kontrastował z lśniącymi czarnymi włosami rozdzielonymi pośrodku przedziałkiem i zwiniętymi spiralnie nad uszami, a szkarłatny kolor ust podkreślał mleczną cerę. Jeśli nawet w jej ciemnobłękitnych oczach krył się jeszcze cień smutku, nie gościł tam długo. Wierzyła, że teraz wszystko się dobrze ułoży.

Pobrali się tego ranka w Londynie w urzędzie stanu cywilnego dzielnicy Chelsea, gdyż oboje byli rozwiedzeni. Wallis nie żałowała, że nie mogli zawrzeć ślubu w kościele. Zrobiła to już raz i jej mąż okazał się z łajdakiem. Łagodny, delikatny i uczciwy Ernest w niczym go nie przypominał. Była szczęśliwą kobietą.

Patrząc w lustro, zauważyła za sobą jakiś ruch. W drzwiach, ociągając się, stał chłopiec hotelowy, który wniósł ich bagaże. Z uśmiechem spojrzała na męża.

– Erneście – szepnęła. – On czeka na napiwek.

Jej świeżo poślubiony małżonek zaczął grzebać w kieszeni i wyciągnął jakąś małą monetę. Chłopiec spojrzał na nią, uniósł brwi i zniknął.

Wallis wciągnęła walizkę na łóżko i otworzyła zamki. Mimo przygnębiającego otoczenia widok nowych sukni uszytych specjalnie na miodowy miesiąc napełnił ją optymizmem. Miała dryg do szycia i kiedyś nawet marzyła o karierze w modzie, a po rozwodzie wizja niezależności finansowej i osobistej stała się tym bardziej kusząca. Jednak zniweczone przez nieszczęśliwe małżeństwo poczucie własnej wartości oraz brak praktyki okazały się przeszkodą większą, niż przypuszczała. A gdy poznała Ernesta, do reszty zarzuciła zawodowe plany. Był niczym port podczas sztormu, i to nie tylko w przenośni, gdyż jego rodzina prowadziła morską firmę przewozową. Kiedy więc poprosił ją o rękę, mówiąc, że wyjeżdża z Ameryki, by objąć biuro w Londynie, bez namysłu skorzystała z okazji, by rozpocząć wszystko od nowa.

Przebierała się, myśląc o wielkich paryskich domach mody. Wprawdzie nie było jej stać, by cokolwiek tam kupić, gorąco jednak pragnęła je zobaczyć. Z pieniędzmi nie było najlepiej, o czym świadczył ten nędzny hotelik, a także brylancik w pierścionku na jej palcu, zbyt mały, by lśnić.

Rodzinna firma Ernesta borykała się z poważnymi trudnościami, a on z determinacją próbował je pokonać. Miał jednak również obowiązki alimentacyjne wobec pierwszej żony i ich nieletniej córki. Początkowo obawiał się, że to ją zrazi, ale tak się nie stało. Przeciwnie, była zadowolona, że miał już dziecko. Przekroczyła trzydziestkę i jej szansa na macierzyństwo stopniowo malała. Zresztą po gorzkich doświadczeniach własnego dzieciństwa wcale tego nie pragnęła. Współczuła małej Audrey, której rozwód rodziców odmienił życie, i zamierzała uprzyjemnić jej czas spędzany w Londynie. Wierzyła, że gdy dziewczynka tam przyjedzie, zdołają się zaprzyjaźnić.

Poczuła za sobą kojącą obecność Ernesta. Zbliżył się i położył swe duże dłonie na jej ramionach. Odchyliła głowę i oparła mu ją na piersi, upajając się jego męską siłą i muskularną budową, a także poczuciem bezpieczeństwa, czułością i opiekuńczością.

– Zostaw to… – mruknął w jej ramię, widząc otwartą walizkę.

– Muszę się rozpakować, bo wszystko się pogniecie. – Jeśli suknie z tanich materiałów miały zachować wygląd, należało rozwiesić je na wieszakach.

Musnął wąsami jej kark i przyciągnął ją do siebie.

– Czy to ważne? Chciałbym je mocniej pognieść.

Jej reakcja była równie błyskawiczna, jak niespodziewana. Ogarnęła ją gwałtowna fala paniki, czuła dławienie w gardle, a jej serce zaczęło głośno łopotać. Odruch, by mu się wyrwać, był tak silny, że z trudem się opanowała, głęboko wciągając powietrze.

Ernest niczego nie zauważył. Wodził po niej dłońmi, całym ciałem przyciskając się do jej pleców. Choć był w płaszczu i marynarce, czuła wzbierające w nim pożądanie.

– Wallis… – szeptał – tak długo cię pragnąłem.

Kiedy dotknął jej piersi, targnął nią niemy krzyk. Mocno zacisnęła usta, by nie słyszał, jak szczękają jej zęby, a gdy delikatnie pchnął ją na łóżko, upadła jak kamień, z rękami sztywno przylepionymi do boków. Leżała bez ruchu, wciskając twarz w narzutę, której kwaśny zapach wypełnił jej nozdrza.

Stężała, jakby przygotowując się na cios lub inny akt przemocy. Wstrząsały nią na zmianę gwałtowne fale gorąca i zimne dreszcze. Nie mogła oddychać, więc obróciła głowę i gwałtownie wciągnęła powietrze.

Chyba uznał to za zachętę, oznakę pożądania, gdyż jego ręka powędrowała do jej uda i zaczęła podciągać sukienkę. Czuła już jego palce na brzegu pończochy. Ogarnęły ją mdłości, więc całym ciałem wcisnęła się w łóżko. Jeśli te palce dotrą wyżej, jeśli ją dotknie…

O Boże, nie. Proszę, nie!

Musiała powiedzieć to na głos, gdyż palce znieruchomiały, a ręka się odsunęła. Jęknęły sprężyny łóżka, gdy na nim siadał.

– Wallis, co ci się stało?

Uniosła głowę. Siedział wciąż w płaszczu, oddzielony od niej walizką, a jego twarz basseta z okrągłymi piwnymi oczami wyrażała bezgraniczne zdumienie.

Nie mogła go winić. W ciągu swych krótkich zalotów odważył się zaledwie na kilka pocałunków. Był uosobieniem dobrych manier i traktował ją z najwyższym szacunkiem. Zrozumiałe jednak, że w noc poślubną mógł liczyć na więcej. W końcu była rozwódką, kobietą z małżeńskim doświadczeniem. Tyle że nie miał pojęcia o rodzaju tego doświadczenia.

Może powinna go uprzedzić, ale co miała powiedzieć? Że przez dziewięć lat mąż ją bił, dopuszczał się przemocy, pił do nieprzytomności i nie tylko ją gwałcił, lecz też zmuszał, by patrzyła, jak zabawia się z innymi kobietami?

Jak miała mu to wyznać? Ernest byłby wstrząśnięty. Poniżyłoby ją to w jego oczach, tak jak poniżało we własnych. Zepchnęła tamto małżeństwo w najgłębszy zakątek pamięci, w miejsce opatrzone etykietą „Przeszłość”, i zrobiła wszystko, by o nim zapomnieć.

Zdołała wykreślić związane z nim wspomnienia, a przynajmniej tak sądziła. Gdy po rozwodzie odzyskała równowagę i spojrzała z nadzieją w przyszłość, małżeństwo z Earlem Winfieldem zaczęło się stopniowo oddalać niczym zły sen. Miała nadzieję, że rozpocznie nowe życie, spotka nowego mężczyznę. Nie przypuszczała jednak, że Win zupełnie odebrał jej zdolność przeżywania doznań fizycznych, nawet w niewielkim stopniu. Aż do teraz. Do nocy poślubnej.

Zwiesiła głowę. Co mogła powiedzieć? Że jest zupełnie bezwartościowa? Czy kiedykolwiek jej uwierzy? Może pomyśli, że o tym wiedziała, że złapała go w pułapkę? Jej panika ustąpiła poczuciu zupełnej bezradności. Nie miała pojęcia, co robić.

Czuła na sobie jego wzrok i próbowała odgadnąć, co wyraża. Oskarżenie? Gniew? Nie mogła go winić. Ale kiedy w końcu odważyła się na niego spojrzeć, w jego psich oczach ujrzała czułość.

– Jesteśmy teraz małżeństwem – odezwał się łagodnie. – Kocham cię. Mów do mnie.

Wallis przez chwilę na niego patrzyła, a potem spuściła wzrok na dłoń z obrączką, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.

Rozdział 2

Win, czyli Earl Winfield Spencer, wkroczył w jej życie w roku 1916. Gdy zmarła babka Wallis, po upływie okresu żałoby jej matka uznała, że dziewczynie należy się nieco przyjemności. Postanowiła wysłać ją na Florydę do swej kuzynki Corinne, która była żoną komendanta bazy lotniczej.

I rzeczywiście była to przyjemność. Wallis nigdy dotąd nie widziała samolotu, a tym bardziej tak atrakcyjnego pilota jak pewien młody porucznik z krótko przyciętym wąsem i światowymi manierami. Poznali się pierwszego dnia jej pobytu i widywali codziennie. Kiedy Win zaskakująco szybko zaproponował jej małżeństwo, z radością przyjęła oświadczyny. Miała wtedy dziewiętnaście lat.

– Moja matka go uwielbiała – opowiadała ze smutkiem Ernestowi. – Powinno mnie to ostrzec, bo fatalnie się myliła co do mężczyzn. Po śmierci mojego ojca miała jeszcze dwóch mężów, przy czym jeden był gorszy od drugiego.

– Ja na pewno nie zyskałem jej uznania. – Ernest wzruszył szerokimi ramionami.

Tak, Alice uwielbiała wdzięk i brawurę Wina, a jej nowy zięć był daleki od tego oszałamiającego ideału.

– Ach, ten melonik i wąsik – kpiła. – Wygląda jak amerykański aktor, który udaje Anglika.

– Mamo, przecież on jest Anglikiem. No dobrze, w połowie.

Faktycznie, Ernest był Anglikiem ze strony ojca i miał głęboką świadomość swego pochodzenia. Wprawdzie dorastał w Stanach i studiował na uniwersytecie Harvarda, jednak w czasie wojny służył w elitarnym brytyjskim pułku królewskiej straży Coldstream Guards. Był też miłośnikiem brytyjskiej historii, a gdy zabiegał o Wallis, często zabierał ją do nowojorskich galerii sztuki, pokazywał portrety angielskich władców i opisywał czasy ich panowania.

– Przestań – przerywała mu ze śmiechem. – Pamiętaj, że jestem Amerykanką i republikanką. Gdybyśmy naprawdę chcieli mieć wszystkie te królewskie rekwizyty, na pewno byśmy się ich nie pozbyli.
Ale dla Alice najgorszym z przestępstw Ernesta był brak zrozumienia dla jej poczucia humoru. Zawsze chełpiła się swoim dowcipem i przy ich pierwszym spotkaniu opowiedziała mu swą ulubioną historię o tym, jak spadła ze schodów w sklepie z artykułami po pięć centów. 

Książkę Wallis Simpson. Księżna kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wallis Simpson. Księżna
Wendy Holden1
Okładka książki - Wallis Simpson. Księżna

On oddał dla niej tron Ona oddała dla niego wszystko Miłość do tej kobiety była tak wielka, że król oddał za nią koronę. A może monarcha szukał również...

dodaj do biblioteczki
Autor
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Bądź tak po prostu
Ewelina Dobosz ;
 Bądź tak po prostu
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Pokaż wszystkie recenzje