Gdy pozwolimy dojść do głosu prawdziwej namiętności, odkryjemy całą prawdę o sobie. „Gaudensia. Zwycięstwo pożądania"

Data: 2023-05-19 15:09:25 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 11 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Człowiek, jako gatunek, mierzy się z kolejnym etapem ewolucji życia na Ziemi, a wszystko przez fakt, że naszej naturze nie wystarczy już samo przedłużanie gatunku. Nagły rozwój ludzkości w ostatnich tysiącleciach wynika stąd, że życiem jednostek, a nierzadko także losem całych narodów, rządzą namiętności. Bez względu na to, jak często sami dajemy im upust, one zawsze w nas tkwią. Ta największa z namiętności – miłość – potrafi opanować życie każdego w najmniej oczekiwanym momencie, w niespodziewany sposób, z zaskakującym rezultatem…

Gaudensia. Zwycięstwo pożądania grafika promująca książkę

Gaudensia. Zwycięstwo pożądania Valleriny P. to opowieść o grupie przyjaciół, mierzących się z różnymi obliczami i nieposkromioną mocą uczuć drzemiących w ich wnętrzach – ludzi takich jak Ty. Zobacz więc, co może Cię czekać, ponieważ prędzej czy później sam znajdziesz się w sytuacji, w której przyjdzie Ci ulec sile własnej namiętności. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Novae Res. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Gaudensia. Zwycięstwo pożądania:

Przedmowa

Z góry przepraszam wszystkich fanów rżnięcia piłą mechaniczną; starałam się napisać erotyk, do którego ewentualnej ekranizacji nie trzeba byłoby zatrudniać kaskaderów.

Ponadto nie ma to być kolejna opowieść, w której bogaty książę w pozłacanym jachcie gdzieś na Pacyfiku testuje na swoim Kopciuszku zakazane cenzurą najśmielszej wyobraźni fragmenty Kamasutry. Znajdziecie tu życie – realne, naturalne. Eksperyment polega na tym, że odsiałam z fabuły kwestie dotyczące oczywistych przeżyć bohaterów (poza rzeczami koniecznymi), pozostawiając tylko te elementy, które mają związek z erotyczną stroną życia, nawet jeśli nie są bezpośrednimi opisami aktów. Dlatego wątki poboczne nie są zbytnio eksponowane, choć czasem wymagają, aby poświęcić im kilka zdań więcej. Główny temat to seksualność bohaterów tej opowieści i to, jaki wpływ na nią mają doświadczenia.

Przekonajmy się, jak dużo jest erotyki w naszym życiu i jak jest to dla nas istotne! I jak inne od obrazu wytworzonego przez zwyrodniałych pornografistów! Mam nadzieję, że podniesiecie poziom nie tylko endorfin… A jednocześnie ominą Was niesmak i szok. Przecież nawet gdy jest ostro, może tak być w granicach miłości i szacunku.

Na wszelki wypadek imiona, nazwy niektórych miast i ulic zostały zmienione, a gdyby ktoś rozpoznał pośród opisanych tu osób siebie lub w którejś przygodzie swoją własną, niech wie, że jest to niezamierzony przypadek.

Vallerina P. styczeń 2022 roku

Prolog

Pewnego dnia po raz ostatni wchłonę w swoje ciało Ciebie. Nie będziemy wiedzieć, że to był ostatni raz, bo przecież nigdy nie będziemy na niego czekać. Kiedyś ostatni raz ześlizgniesz się ustami z moich warg i nie wiemy, komu z nas przyjdzie zachować dla siebie ich smak. Wreszcie nastanie taki moment, że po raz ostatni oddech wzbudzi dreszcze na szyi… Ostatni oddech? Czy ostatnie dreszcze?

I ten ostatni dotyk życia na opuszkach palców gilgoczący, subtelny, wzbudzający lęk – oby będący muśnięciem zmarszczek. Któregoś dnia ostatni raz zaczeszesz dłonią moje włosy, przypominając sobie, jak często ściskałeś je w namiętności, odchylając mnie do tyłu, by zdobyć moją szyję i piersi. A może to ja zaczeszę Twoje włosy? Czy nadal będą takie gęste? Czy będą? Czy będziemy?

Posegregujemy wspomnienia w snopki i zmęczeni po raz ostatni zaśniemy na polu pośród żniw naszego życia. Ostatni promień słońca na twarzy – dopóki nie zajdzie za chmury rozstania. Ostatni ciepły deszcz na policzkach. A może pierwszy, nie bez przyczyny? Ostatni wspólny sen, już niezakończony pobudką.

I pomyśleć, że chciałoby się, aby do tych chwil dotrwała nasza pierwsza miłość.

Zatem, nim stanie się to wszystko po raz ostatni, dajmy sobie szansę na pierwszy raz! Przecież od czegoś musimy zacząć! Przegapimy wszystkie ostatnie razy, to pewne! Nie przegapmy jednak pierwszych uczuć!

Część pierwsza

Rozdział pierwszy

1.

Powoli wychodził ze snu. Czuł całym brzuchem i torsem jej ciepło. Wciąż obejmował ją prawą ręką na wysokości piersi tak, że mieścił w dłoni oba sutki. Leżała na jego lewej, zdrętwiałej ręce. Chyba to go obudziło, ale nie chciał się wyswobadzać, wolał chłonąć jej bliskość. Tym bardziej, że jego męskość szukała swego miejsca między jej udami. A może właśnie to go obudziło?

Miał ochotę poruszać się coraz śmielej do przodu, ale skrępowanie, jakie odczuwał, było silniejsze od podniecenia. Nie chciał jej budzić i drażnić. Z drugiej strony irytacja podpowiadała mu, by skorzystać z okazji, zaznać ulgi i udać, że wszystko stało się przez sen.

Nie, to ją zamknie na kolejne tygodnie. Nie, lepiej nie. Ułożył się na plecach i wyjął delikatnie rękę spod głowy partnerki. Dziwne doznanie… jakby stado mrówek przetransportowało krwinki z członka do ramienia. Tamten zamarł, ręka ożyła. Oba uczucia zbawienne, choć fizycznie niezbyt miłe.

Ledwo doszedł do siebie, a dziewczyna odwróciła się i ułożyła na jego piersi, zarzucając na niego swoją nogę. Znów poczuł rosnące napięcie w kroczu, a krew tym razem odpłynęła chyba z głowy, bo szybko zasnął.

2.

Kelner oddalił się powolnym krokiem od stolika. Nie miał śmiałości powtarzać po raz drugi, że otwierają dopiero za godzinę. Odwrócił się, by raz jeszcze objąć wzrokiem ignorującą go postać. Piękna! Wysoka, smukła, wysportowana! Jej piersi nawet pod marynarką wydawały się wyrzeźbione z kamienia. Idealnie, jak na figurkach z czarnego lądu, szpiczaste i sterczące, tyle że większe i pełniejsze. Niezwykły kolor skóry – czekoladowo–brązowy. Ostre rysy afrykańskie, złagodzone słowiańską domieszką. Duże, czarne oczęta, wycięte szpadą pod skośnymi brwiami. Bardzo ciepłe i niewinne, a jednocześnie jakże dzikie i przerażające! Tak, w ich wypadku te cechy się nie wykluczały. I włosy niedbale złapane z tyłu głowy w największy kok, jaki w życiu widział. Śliczna! Apetyczna! Chciał podejść, całować jej grube, soczyste wargi, gryźć je, wpić się w jej szyję! Jedno spojrzenie! Kilka sekund kontaktu. A fantazja będzie rzeźbiła w jego umyśle te obrazy miesiącami!

Standard – tak działała na każdego, włącznie z kobietami. To była jej siła. Dlatego nie wahała się samodzielnie rozłożyć krzesła wokół stolika przed zamkniętą jeszcze restauracją. Nie była na tyle niegrzeczna, by już składać zamówienie, ale postawiła przed sobą duży termo–kubek z własną kawą. Nie zwróciła uwagi na to, co mówi kelner, gdyż na horyzoncie wypatrywała osobę, z którą była umówiona.

Wstała, by się przywitać i zaproponować miejsce obok siebie.

– To my rozmawiałyśmy przez telefon – zaczęła nieśmiało około trzydziestopięcioletnia kobieta. Okulary w złym rozmiarze, odrosty po farbowaniu włosów, spuchnięte dłonie.

– Zaiste. – Salome spojrzała na nią znad okularów.

– Przepraszam za tak wczesną porę, ale muszę zdążyć z dzieckiem do przedszkola – kontynuowała przybyła.

– Z dzieckiem? Pani dzieckiem?

– Tak – zatrzymała się w pół oddechu. – Ale to nic nie szkodzi. Ja zaraz wyjaśnię wszystko.

– Dobrze, proszę o numer umowy kredytowej.

Salome sprawdziła dane, starając się, by jej rozmówczyni nie mogła zajrzeć do laptopa.

– Nie mogę pani pomóc, przykro mi. Zaszło jakieś nieporozumienie – starała się być grzeczna, ale stanowcza.

– Nie zaszło. Wszystko omówiłyśmy przez telefon. Tak jak polecił pan Maks. Umówiłyśmy się, że pani weźmie ode mnie tylko dane i da mi informację, gdzie mam pojechać. Jesteśmy gotowi podjąć tę pracę. Nie chcemy komornika na karku, musimy spłacić ten kredyt, a ta praca…

– Pani czegoś nie rozumie. To nie jest praca dla matek z dziećmi. To zajęcie dla samotnych osób.

– Ależ wszystko w porządku. – Kobieta nie ustępowała. – Bo to nie ja pojadę, ale mój mąż. Jesteśmy gotowi na rozłąkę, jeśli to pomoże.

Salome zamknęła laptop. Chwyciła kobietę za spracowaną dłoń. Kelner przyglądający się temu z wnętrza lokalu skwitował: „Piękna i Bestia”. I chodziło nie tylko o porównanie urody kobiet, ale również o postawę ciała i wyraz oczu Salome, jednocześnie piękne i bestialskie.

– Jestem tylko pośrednikiem. Przykro mi, w tym wypadku nie mogę pomóc. Gdybyśmy rozmawiały szczerze od początku, nie musiałaby pani dzisiaj tu przychodzić.

3.

Przywykł do tego, że gdy miał dzień wolny od pracy w środku tygodnia, budził się sam w łóżku. Chociaż czekało na niego gotowe śniadanie i liścik z miłym powitaniem, i dowcipem na dzień dobry, wolałby jednak mieć ją przy sobie, tulić, dotykać, całować…

– Nie odbiera ci ochoty fakt, że wali nam niemiłosiernie z paszcz, Maks? – usłyszał głos Maksymki jak żywy, wyrywający się z jego pamięci.

To go otrzeźwiło. Zawsze tak działało, ale nie spodziewał się, że teraz zadziała „eksternistycznie”, bez obecności właścicielki tego argumentu.

Czas zacząć taniec godowy, pomyślał. Przez żołądek do…

4.

Salome siedziała niepocieszona w swoim biurze. Co chwilę dotykała na telefonie ikony Maksa w WhatsAppie. Że też on nie dodał swojego zdjęcia do profilu! Tylko fotkę Schwarzeneggera i to w wieku 70 lat! Cwaniak! Jak to, że akurat dzisiaj musi mieć wolne! Potrzebowała choćby w wyobraźni przywołać na pamięć jego szerokie ramiona i wydatny tors. Był niższy od niej, taki typowy pracownik biurowy, ale atletyczna i wysportowana budowa jego ciała tworzyła atmosferę bezpieczeństwa. Te ramiona – mógłby nimi objąć i ochronić trzy kobiety na raz! Gdyby tak chciał choć raz objąć ją. W pasie. Wtulić jej plecy w swoją klatkę piersiową. A dłonie złożyć na jej brzuchu i powoli przesuwać wyżej.

Poczuła ten dotyk i szybsze bicie serca. To był jej narkotyk – nieustające podniecenie. Ponadto myśli o Maksie wyzwalały w niej najdziksze instynkty związane z walką. Mogła mieć każdego faceta – podkreślmy – każdego! I miała każdego, którego zapragnęła. Prędzej czy później. Większość sama do niej przychodziła. Pozostali przypełzali, błagając, by mogli choć powąchać skrawka jej garderoby. A tu niespodzianka, gdyż garderoby zazwyczaj już na sobie wówczas nie miała. A Maks? Wiedziała, że tylko udaje twardziela. Ukradkiem przygląda się jej ciału i często aż wstrzymuje oddech. Posmakowałaby go. Rozczochrałaby go i zadusiła udami! Oooch, nie zrozumie jej nikt, kto nie ma tak silnego libido jak ona! I takiego Maksa w zespole!

Miała ochotę do niego zadzwonić i powiedzieć mu te wszystkie świństewka. Podniecało ją wyobrażanie sobie, jak robi w toalecie fotki swojego nagiego ciała i wysyła je Maksowi, a on odsyła po czasie zdjęcia, na których pokazuje jej, jak ona działa na niego.

Chrzanić jego lojalność wobec tej czarnowłosej łodyżki. Co taka mała dziunia może mu zaoferować?! A Salome? Przy niej nie chodziłby taki nabuzowany, wyposzczony… widzi przecież, jak jest.

Zaraz, zreflektowała się, szukała jego numeru w telefonie, gdyż chciała ustalić spotkanie „służbowe”, by wyjaśnić sprawę ostatniej klientki. Tak, to okazja, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Och, gdyby mogła być tą drugą pieczenią, którą on by ze smakiem schrupał!

Książkę Gaudensia. Zwycięstwo pożądania kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Gaudensia. Zwycięstwo pożądania
Vallerina P.2
Okładka książki - Gaudensia. Zwycięstwo pożądania

Gdy pozwolimy dojść do głosu prawdziwej namiętności, odkryjemy całą prawdę o sobie Człowiek, jako gatunek, mierzy się z kolejnym etapem ewolucji życia...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Bądź tak po prostu
Ewelina Dobosz ;
 Bądź tak po prostu
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Pokaż wszystkie recenzje