Styczeń, Fjällbacka w okowach mrozu. Z lasu wybiega na drogę półnaga dziewczyna. Nadjeżdżający nagle samochód nie jest w stanie zahamować ani jej wyminąć. Patrik Hedström otrzymuje powiadomienie o wypadku, gdy już wiadomo, że potrącona dziewczyna to Victoria, która cztery miesiące temu zaginęła, wracając do domu ze szkółki jeździeckiej. Okazuje się, że padła ofiarą okrutnych zabiegów, co gorsza, nie tylko ona. W tym samym czasie Erika Falck bada sprawę sprzed lat, rodzinną tragedię, która skończyła się śmiercią ojca rodziny. Odwiedza w więzieniu jego żonę, skazaną za morderstwo, ale nie może się od niej dowiedzieć, co się wtedy tak naprawdę wydarzyło. Erika czuje, że coś się nie zgadza, że kobieta coś ukrywa. Wydaje się również, że przeszłość kładzie się cieniem na teraźniejszości…
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2015-06-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Lejontämjaren
Język oryginału: szwedzki
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Rewelacyjny kryminał, zresztą jak wszystkie Camilli Lackberg :) Tym razem Patrick z kolegami i jego żona szukają odpowiedzi na pytania dotyczące zaginięć młodych dziewcząt i jednocześnie morderstwa z odległej przeszłości. Jedna z porwanych nastolatek, która odnajduje się przez przypadek powoli naprowadza ich na kolejne tropy. Napięcie budowane stopniowo, ale stale, świetna akcja, barwne postaci, a jednocześnie taki surowy, skandynawski styl. Uwielbiam! Polecam!
Na ponad rok "odłożyłam" panią Läckberg, kiedy uznałam, że zaczyna popadać w schemat, a mnie to już zaczyna nużyć. Po tym okresie postanowiłam, wziąć się za następną w kolejności powieść tej autorki. Pomyślałam sobie, że sprawdzę, czy nadal tworzy schematy i czy nadal mi one przeszkadzają.
Niestety, nadal one są, chociaż chyba trochę mniej i nadal mi przeszkadzaj.?. Znowu w nadmiarze dostałam pokazowych momentów, jak to trudno jest wychowywać dzieci. Znowu odczułam to tak, jakby nikt inny na całym świecie nie miał dzieci, tylko najmądrzejszy policjant Patryk i jego jeszcze mądrzejsza żona, Eryka, która wciąż (schemat) wściubia nosa wszędzie, zwłaszcza tam, gdzie nie potrzeba i gdzie może jej grozić niebezpieczeństwo.
Jednak muszę przyznać, że odnotowałam też dwie "nowości", w tej powieści Pani Camilli. Po raz pierwszy chyba pojawił się wątek polski, a właściwie może nawet nie wątek, co bohater, niestety znowu niepozytywny. Słowo "znowu" odnosi się ogólnie do pisarzy skandynawskich, bo u nich właśnie najczęściej natykam się na Polaków-złoczyńców.
Druga nowość jest taka, że również chyba po raz pierwszy nie jestem kontenta z zakończenia, które dla mnie właściwie wcale zakończeniem nie jest. Niby sprawa została rozwiązana, ale... no właśnie, ale, kto czytał, pewnie się domyśli, o co mi chodzi, a kto nie czytał, niech przeczyta, jeśli ciekawy ?.
Powieść przeczytałam z zapartym tchem, a ostatnich sto stron dosłownie z wypiekami na twarzy i to mimo, że to mój drugi raz, kiedy sięgnęłam po tą książkę. Tym razem bohaterowie mierzą się z chyba najbardziej złożoną sprawą w całej sadze. Kiedy już wszystko zdaje się jasne, autorka wprowadza kolejny zwrot akcji. A potem daje nadzieję na kontynuację tej historii.
Pogromca lwów ma tę zaletę, że można bez problemu przeczytać ją jako kolejną część sagi jak i jako indywidualną powieść. Jedyne, czego mi w niej brakuje, to niewielka ilość wtrąceń nt. życia Martina oraz Pauli i Johany. Wygląda też na to, że Mellberg nie ma chwilowo kontaktu z synem.
Niemniej jednak jest to mały uszczerbek w kontraście do liczby zalet tej powieści. Jest mroczna, tajemnica ciąży jak kamień u szyi, a jej rozwianie przynosi ogromną ulgę.
Mam wrażenie, że to wszystko już było. Naprawdę cieszę się, powoli zmierzam ku końcowi serii. Niestety to wszystko staje się coraz bardziej nużące. Może nie powinnam czytać tomu po tomie a robić sobie przerwy.
Tym razem sprawa z przeszłości ściśle wiąże się ze sprawą prowadzoną przez Patrika. Zostaje odnaleziona nastolatka, która zaginęła kilka miesięcy wcześniej. Jednak ulega śmiertelnemu wypadkowi. Jakby tego było mało to w trakcie sekcji zwłok okazuje się że została brutalnie okaleczone. Policja dowiaduje się, że zaginęły cztery inne dziewczyny. Erika zajęta jest zbieraniem materiałów do nowej książki. Bada sprawę brutalnego zabójstwa byłego pogromcy lwów sprzed wielu lat. Smaku dodaje to, że w piwnicy domu, w którym mieszkał było więzione dziecko. Jednak jego żona, którą skazano za to zabójstwo, nie chce nic mówić.
Książka ma wszystko co powinien mieć dobry kryminał. Jednak mnie znużyła, bo miałam wrażenie, że to wszystko już było . A do tego zaczynam nienawidzić Eriki. Wszędzie musi wścubić swój nos i prowadzić własne śledztwo. Jej siostra też mnie denerwuje. Od momentu zdrady działa mi na nerwy. No i te fragmenty o teściowej Eriki. Mam wrażenie, że czytam ten sam opis i śledzę te same dialogi co w poprzednich tomach.
Sama intryga jest jednak skonstruowani a wszystkie wątki ściśle splatają się w jeden. Dobra lektura.
"Pogromca lwów", czyli kolejna część sagi Camilli Lackberg, choć momentami przewidywalna, różni się od pozostałych i choć czytelnikowi może pozostać pewien niedosyt, należy przyznać, że Autorka zastosowała ambitny zabieg literacki, którego nie spotykamy we wcześniejszych częściach.
Kolejna część sagi o Fjallbace za mną. Jest od pierwszej strony tajemnica i napięcie oraz zbrodnie popełnione z zimną krwią.
Zakończenie pozostaje otwarte, jestem ciekawa czy autorka to rozwinie.
Zaginięcie czteroletniej Linnei z gospodarstwa koło Fjällbacki przypomina tragiczne wydarzenie sprzed trzydziestu lat. Z tego samego miejsca zginęła...
Kolejna część sagi, która zawładnęła sercami wielu czytelników. Tym razem autorka podzieliła akcję na trzy przedziały czasowe: najdawniejszy...
Ocena: 6, Przeczytałam,