Lou, biznesmen, mąż i ojciec dwojga małych dzieci, żyje głównie pracą. Zaniedbuje rodzinę i wciąż ma tyle obowiązków, że najchętniej przebywałby w dwóch miejscach jednocześnie. Na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem spotyka tajemniczego żebraka, Gabe'a, którego postanawia zatrudnić w swojej firmie. Wkrótce Lou odkrywa, że Gabe posiada umiejętność... bycia w dwóch miejscach jednocześnie! Czy to faktycznie możliwe? Sympatyczna powieść o tym, co w życiu naprawdę najważniejsze.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2010-11-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Gift
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dominika Lewandowska-Rodak
"Czas jest cenniejszy niż złoto, cenniejszy niż diamenty, cenniejszy niż ropa czy jakiekolwiek skarby. To czasu nigdy nie ma dość, bo czas wprowadza zamęt w nasze serce, musimy więc wykorzystywać go mądrze. Czasu nie można spakować, przewiązać wstążką i złożyć pod choinką w bożonarodzeniowy poranek.
Czasu nie można dostać. Ale można go dzielić"
Lou Suffern to pracoholik i karierowicz. Zawodową karierę stawia zawsze na pierwszym miejscu, praktycznie nic innego się dla niego nie liczy, całkowicie zaniedbuje i lekceważy rodzinę. Do pracy zawsze przychodzi pierwszy, a wychodzi ostatni. Doba jest dla niego za krótka. Najchętniej przebywałby w dwóch miejscach równocześnie, ale to przecież niemożliwe. Pewnego dnia Lou poznaje Gabe'a, tajemniczego bezdomnego, który niezwykle wnikliwie obserwuje otoczenie. Lou postanawia pomóc nieznajomemu i daje mu pracę. Oczywiście nie jest to tak zupełnie bezinteresowna pomoc, Lou tak naprawdę ma w tym swój cel. W końcu Gabe jest spostrzegawczy, dużo widzi i dużo można się od niego dowiedzieć. Jak się niebawem okazuje Gabe posiada nadzwyczajny dar, którym dzieli się z Lou. Co z tego wyniknie? Czy Lou wreszcie zrozumie co jest w życiu najważniejsze? Czy zrozumie w porę swoje błędy czy będzie już za późno? "Podarunek" to książka, która nieco mnie rozczarowała i zmęczyła. Główny bohater Lou, jest tak samolubny, niesympatyczny i irytujący, że w żaden sposób nie da się go polubić czy zrozumieć. To jak traktuje swoich najbliższych jest okropne, aż dziw że to tolerują. Gabe za to budzi ciekawość, chce się wiedzieć jaką tajemnice skrywa. Ale jak już się tę tajemnicę odkryje jest rozczarowanie bo pojawia się fantastyka, której nie lubię, a która w tym przypadku sprawia, że z normalnej historii robi się bajeczka. Może i jest to książka z przesłaniem, skłaniająca do refleksji, jednak wątek fantastyczny jak dla mnie psuje całość. Prawdę mówiąc dziwię się skąd tyle, bardzo pozytywnych, opinii o tej książce. Jak dla mnie można przeczytać , ale jeśli się nie przeczyta to też wiele się nie straci.
"Czasem trzeba się komuś ofiarować, żeby zobaczyć, kim się jest."
Czasami pojawiają się książki, które początkowo niepozorne, potrafią złamać serce czytelnika. Taką właśnie lekturą był dla mnie "Podarunek" Cecelii Ahern. Sięgając po nią, miałam nadzieję, że autorka, którą bardzo lubię, zaserwuje mi kolejny raz piękną historię. I wiecie co? Nie zawiodłam się. Chociaż złamała mi ona serce, wywołując łzy wzruszenia poprzez wydarzenia, jakie przedstawiła, to jednocześnie stała się dla mnie kolejną powieścią tej autorki, o której na pewno będę pamiętać na dłużej. To przepiękna historia o życiu, śmierci, uciekającym czasie i uczeniu się, by doceniać nawet proste chwile, ale dające szczęście.
Lou Suffern to człowiek, który wydawać by się mogło, że ma wszystko, lecz tak naprawdę nie ma niczego. Zabiegany pracoholik, ciągle chcący wspinać się po szczeblach drabiny kariery, zaniedbuje to, co najważniejsze - swoją rodzinę. Wiecznie w firmie, składający obietnice, których nie dotrzymuje, nie zauważa, jak bardzo cierpią na tym jego najbliżsi. Jego marzeniem byłoby przebywać w dwóch miejscach jednocześnie, jednak to niemożliwe... Czy aby na pewno? Któregoś dnia, tuż przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, Lou Suffern pomaga bezdomnemu o imieniu Gabe. Ten prosty czyn sprawia, że dzięki Gabe'owi zyskuje ten nadzwyczajny czar, o którym marzył... Jak zatem potoczą się jego losy? Czy Lou zrozumie, co jest dla niego najważniejsze? Czy uda mu się odnaleźć prawdziwe szczęście, które do tej pory wymykało mu się z rąk? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Cecelii Ahern.
Od pewnego czasu brakowało mi czytania, a przede wszystkim historii, które chwyciłyby mnie za serce płynącą z nich mądrością i emocjonalnością. Dlatego też "Podarunek" niezwykle przypadł mi do gustu. Już od samego początku, autorka intryguje, bowiem czytając pierwszy rozdział, ma się wrażenie pokroju "o co tutaj w ogóle będzie chodzić?". Jednak im dalej, tym bardziej wszystko zlepia się w jedną, piękną całość, pozostawiając w czytelniku lekko złamane serce i nieco wylanych łez wzruszenia. Nie będę skupiać się dużo na stylu autorki, który, ilekroć sięgam po jakąś jej książkę, tak samo mocno przypada mi do gustu. Lekki w odbiorze sprawia, że całości się nie czyta, a pochłania. Jednocześnie pełen przepięknych zdań, które śmiało można zaznaczać jako tzw. złote myśli. Ważniejsza w tym momencie jest fabuła i sam pomysł na historię. Można by rzec, że brzmi dosyć klasycznie i tak idealnie "świątecznie". Mamy bohatera, który jest wiecznie zabiegany i zapomina o rodzinie, aż nagle poznaje "dobrą duszę", czyli w tym przypadku Gabe'a, dzięki któremu zaczyna dostrzegać, jak wiele wspaniałych rzeczy do tej pory go ominęło. Jednak nawet jakakolwiek schematyczność nie ma tutaj znaczenia, bo całość stanowi po prostu przepiękną, wzruszającą i skłaniającą do przemyśleń historię.
Tak, jak wspomniałam, jest to opowieść o życiu samym w sobie, o tym, jak często my sami dobrowolnie kierujemy własne istnienie na takie, a nie inne tory. Ta historia uświadamia, że chociaż ambicja i wzbijanie się na wyżyny swojej kariery są ważne, to nie powinny stanowić priorytetu. Pokazuje, że istnieje coś więcej od dóbr materialnych - prawdziwe szczęście, jakie płynie z posiadania rodziny, spędzania chwil z bliskimi nam ludźmi. Chociaż oczywistym wydaje się, że przecież to bliscy powinni być najważniejsi, istnieją osoby, które o tym zapominają. A ta historia przepięknie uświadamia nam, byśmy nie bali się poświęcać naszego czasu dla innych, bo czas jest czymś, czego nie można dostać w prezencie i żadne wydarzenie już nigdy się nie powtórzy... Dlatego też polecam ją każdemu, bo to przepiękna, niebanalna opowieść, która wyciska z czytelnika mnóstwo emocji - od złości na działania głównego bohatera, poprzez chwile uśmiechu, aż po łzy wzruszenia.
Bohaterowie zostali wykreowani, jak na Cecelię Ahern przystało, bardzo dobrze. Lou został przedstawiony jako człowiek, który mimo wiecznego zabiegania i pozornej oschłości, w głębi duszy nadal czuł się czasami jak mały chłopiec potrzebujący bliskości. Z kolei Gabe to postać niezwykle tajemnicza, ale przede wszystkim ciepła i pomocna. Dostrzegał często to, czego nie widzieli inni i potrafił wydobyć dobro z najdalszym zakamarków osobowości danego człowieka. Pozostałe postaci nie zostały zarysowane jakoś bardzo szczegółowo, ale mimo to każda wniosła jakiś swój wkład w całą historię.
Podsumowując, polecam Wam sięgnięcie po książkę "Podarunek", bo jest to historia, która mimo, że złamała mi lekko serce, to dostarczyła wielu innych, wspaniałych emocji, a także pogłębiła to uczucie, że najważniejsi są bliscy i to, by zawsze znajdować dla nich swój czas. Jeżeli więc macie ochotę na mądrą, niebanalną lekturę, to historia stworzona przez Cecelię Ahern będzie dla Was idealna.
Miała być lekka historia na święta, ale niestety wybór okazał się mocny, zmuszający do myślenia, uwagi i wciągający w bieg wydarzeń bez tchu. Nie jest to prosta romantyczna historia na poprawę nastroju.
"Podarunek" to ksiażka, która jako jedna z nielicznych ogromnie mnie wzruszyła. Takie książki zawsze będą dla mnie wiele warte, ponieważ w ogromie literatury jaka jest na rynku, coraz więcej wszelkiego typu szmir na które szkoda czasu, bo nie wnoszą nic do naszego życia.
" Podarunek" przyjemnie się czyta, od pierwszych stron jest interesująca a oprócz tego wiele uczy. Autorka kładzie nacisk na jeden z największych chyba problemów naszego dzisiejszego świata a mianowicie na pracoholizm, dążenie do sukcesu zawodowego bez względu na wszystko, pogoń za pieniądzem i brak czasu na to co najbardziej wartościowe w naszym życiu , czyli rodzinę.
Warta przeczytania. Polecam
Dązenie do sukcesu, chęć zdobywania kolejnych szczebli kariery za wszelką cenę. Gotowość do zepchnięcia bliskich na drugi plan, wypełnienia całego zycia pracą. Opowieść o rozdwojeniu, wale dobra i zła. Pojawiają się świąteczne klimaty, trochę jak w "Wigilijnej opowieści", można odnależć też wspólne problemy ze "Stokrotkami w śniegu". Jednak nie można zarzucić Autorce powielania. Powieść ma swój klimat i swój finał. Jaki? Warto przeczytać i samemu sprawdzić.
Wielu z Was zapewne czytało już powieści Cecelii Ahern, ja dotąd nie miałam okazji ich poznać. Teraz, przy okazji jednego z wyzwań książkowych sięgnęłam po powieść tej właśnie autorki. I tak moje pierwsze spotkanie z panią Ahern przypadło akurat na „Podarunek” – interesującą książkę w świątecznym klimacie, która traktuje o sprawach ważnych i ponadczasowych. Muszę przyznać, że przekonywałam się do tej powieści w trakcie lektury. Początkowo nie byłam pewna, czy właśnie ten styl, ta forma i ten temat to jest to, czego oczekiwałam sugerując się różnymi opiniami. Ale z czasem pani Ahern zupełnie mnie do siebie przekonała, podobnie jak historia opowiedziana przez Raphiego – policjanta, który starał się przemówić do rozumu pewnemu czternastoletniemu rozrabiace.
Lou Suffern – bohater opowieści to typowy pracoholik, karierowicz, który kompletnie zatracił się w otaczającym go pędzie życia. Prestiżowa firma wymaga od niego wiele, ale Lou chce dawać z siebie jeszcze więcej. Napięty grafik, liczne spotkania, konferencje, kolacje, imprezy powodują, że mężczyzna jest gościem w domu. Jego rodzina przestaje się liczyć, ważna jest praca, a najbliżsi… oni muszą zrozumieć. Żona sama zajmuje się dziećmi, które ojca praktycznie nie widują, a starsi już rodzice i rodzeństwo są zawiedzeni i rozczarowani postawą syna i brata.
W pewnym momencie swojego życia Lou poznaje Gabe’a – bezdomnego mężczyznę, którego codziennie mija na ulicy w drodze do biura. Bohater decyduje się mu pomóc, właściwie nie wiedząc dlaczego i załatwia mu pracę. Od tej pory ścieżki obu mężczyzn nieustannie się krzyżują, a Lou powoli zaczyna dostrzegać świat wokół siebie. Wiele ma rzeczy do naprawienia, mnóstwo spraw do przemyślenia. Tylko czy nie będzie za późno, bo
„.. czasu nigdy nie ma dość; to czas wprowadza zamęt w nasze serca, musimy więc wykorzystywać go mądrze. Czasu nie można spakować, przewiązać wstążką i złożyć pod choinką w bożonarodzeniowy poranek. Czasu nie można dostać. Ale można go dzielić.”
Historia Lou opowiedziana została ku przestrodze, ku nauce. Pamiętajmy, że nie każdy może dostać drugą szansę, ale jeśli taką otrzyma, to powinien ją wykorzystać. Nie może jej zmarnować, czy przeoczyć, bo kolejna raczej się nie zdarzy.
„Podarunek” to ciepła opowieść, taka typowo świąteczna z odrobiną magii, przepełniona nastrojem choinki, prezentów i typowej dla tego czasu krzątaniny. Wzruszająca historia z morałem, który powinniśmy wziąć sobie do serca, poświęcona oczywistym sprawom, o których jednak najczęściej się zapomina. Przywodzi mi na myśl „Opowieść wigilijną” Dickensa. Połączenie ze sobą pierwiastka magicznego z realizmem dobrze się sprawdza i sprawia, że zaczynamy czytać „między wierszami”, otrzymujemy i rozumiemy więcej.
Myślę, że za jakiś czas sięgnę po kolejne powieści autorki, żeby znów przypomnieć sobie o sprawach zwykłych, ale istotnych, a które często umykają. Jeśli macie ochotę na lekturę w świątecznym klimacie to „Podarunek” będzie odpowiedni na długi, zimowy wieczór.
Allegra Bird, zwana Pieguską, wiedzie w Dublinie proste, pozornie uporządkowane życie. Z dala od kochającego, lecz ekscentrycznego ojca, przyjaciół i dzieciństwa...
Poruszająca, ciepła i zabawna powieść o tym, co się dzieje, gdy przestajesz zwracać uwagę na własne życie. Lucy Silchester mieszka ze swoim kotem w wynajętej...