Wydawnictwo: Akapit Press
Data wydania: 2012-08-01
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 179
Jak to jest jak się jest poważnie chorym, gdy wejście nawet po dwóch schodach wyrywa serce z piersi i brakuje tchu. Jak to jest, gdy nie ma się na nic siły i z upragnieniem czeka się na śmierć lub na telefon ze szpitala. Telefon, który jest jak wybawieniem, ale i źródłem wielu koszmarnych myśli, że w końcu nadszedł ten dzień, że ktoś obcy umarł, a ja będę żyć.
Becky- czternastoletnia dziewczyna, od dwóch lat cierpiąca na ciężką chorobę serca, czeka, czeka na czyjąś śmierć, by ona mogła wstać w końcu z kanapy i zacząć żyć. Nadchodzi ten dzień. W środku nocy dzwoni telefon ze szpitala, że nastolatka doczekała się dawcy organu. Matka i ojczym dziewczyny są szczęśliwi. Zabieg się udaje. Ale coś jest nie tak, ale co? Becky zaczyna mieć dziwne upodobania, zupełnie inne, niż miała przed operacją. Nagle przechodzi na wegetarianizm, kocha znienawidzone wcześniej masło orzechowe, przemeblowuje pokój, ma dziwne wizje i wspomnienia, których nigdy nie doświadczyła. Widuje "ducha" chłopca, którego bierze za swojego dawcę. Tylko czemu jest na nią zły, skoro sam wypełniał wniosek, że w razie wypadku wyraża zgodę na oddanie swoich organów? Dziewczynie jest trudno wrócić do normalnego życia, obawia się zarazków, które mogą wywołać infekcję i to,że nowe serce przestanie bić. W końcu wraca do szkoły. Tam doświadcza wielu szykan ze strony rówieśników, doświadcza zdrady ze strony przyjaciółki. Zostaje sama. NIe załamuje się, postanawia podążyć tropem swoich wspomnień i poznaje chłopaka z wizji-Sama. Ale on żyje, więc o co chodzi? Co jej dziwne przeczucia, nowe zainteresowana, upodobania i gusta mają wspólnego z tym szesnastolatkiem? Tego już Wam nie zdradzę.
Autorka Laura Summers wychowała się w południowym Londynie. Zanim została autorką scenariuszy popularnych seriali dla dzieci, pracowała jako nauczycielka. Jej pierwsza powieść "Dzieciaki w opałach", zdobyła nagrodę literacką AMI Literature Award.
Uważam, że pisarka wybrała interesujące zagadnienia na temat książki. Nauka bada, czy przeszczepiony organ wpływa na psychikę i zachowania biorcy? Czytałam, gdzieś, kiedyś o dziwnych zmianach, które zachodziły w życiu osób, które dostały "drugie" życie. Tu bohaterka na naszych oczach zmienia się, dojrzewa, szuka sensu i znaczenia tych zmian. Narratorem jest sama Becky, co sprawia, że mocniej angażujemy się w życie nastolatki, rozumiemy ją i współczujemy jej trosk i kłopotów.
Kolejnym wątkiem jest postawa rówieśników na kogoś chorego,kogoś , kto na długi okres czasu był odizolowany od społeczeństwa i zachodzących w nim zmian Wiadomo dzieciaki bywają okrutne, nie tolerują inności, ale czy tak powinno być i czemu, tak się dzieje? Ze strachu? Z wyrachowania?
Książka jest skierowana dla młodzieży, a ja Wam gwarantuje, że i starszy czytelnik znajdzie w niej interesującą historię. Książka nie jest obszerna i czyta się nadzwyczaj szybciutko. Polecam.
Jak to jest jak się jest poważnie chorym, gdy wejście nawet po dwóch schodach wyrywa serce z piersi i brakuje tchu. Jak to jest, gdy nie ma się na nic siły i z upragnieniem czeka się na śmierć lub na telefon ze szpitala. Telefon, który jest jak wybawieniem, ale i źródłem wielu koszmarnych myśli, że w końcu nadszedł ten dzień, że ktoś obcy umarł, a ja będę żyć.
Becky- czternastoletnia dziewczyna, od dwóch lat cierpiąca na ciężką chorobę serca, czeka, czeka na czyjąś śmierć, by ona mogła wstać w końcu z kanapy i zacząć żyć. Nadchodzi ten dzień. W środku nocy dzwoni telefon ze szpitala, że nastolatka doczekała się dawcy organu. Matka i ojczym dziewczyny są szczęśliwi. Zabieg się udaje. Ale coś jest nie tak, ale co?
Nie opuszcza jej strach przed chorobą, przerażają ją wszelkie zarazki i to, że na powrót zostanie przykuta do łóżka. Na dodatek zmienia się. Lubi inne potrawy, nabywa inne nawyki, niemniej to mogłoby być nawet zrozumiałe. To co jest najbardziej niepokojące, to obrazy nieznanych miejsc i osób, z którymi z pewnością nigdy się nie widziała. Można by pomyśleć, że to wyobraźnia dziewczyny, ale co zrobić, gdy okazuje się, że to jest prawdziwe, że spotyka chłopaka, którego widzi pierwszy raz w życiu na oczy, a zna go doskonale i trafia do parku, którego zna wszystkie zakamarki, choć nigdy tam nie była? Wizje ją bardzo niepokoją, po prostu nie wie co to wszystko oznacza.
na, poradziła sobie z tym, co musiała utrzymywać na swych barkach i nie upadła pod ciężarem nowego życia. Inni bohaterowie zyskali moją sympatię, zwłaszcza Alice, inna dziewczynka po podobnej operacji, która nadal potrafiła cieszyć się życiem oraz Sam, niewyidealizowany chłopak, który mimo wszystko potrafił wspierać Becky, nawet jeżeli nie zawsze zdawał sobie z tego sprawę.
„- Nie. To nie może być prawda – mówię, śmiejąc się krótko i z przymusem. - Nie Alice... Co z jej jazda konną? Chciała być instruktorką jazdy. Wszystko zaplanowała. Opowiedziała mi o tym.
- Doktor Sampson zrobił wszystko, co mógł, ale skończył nam się czas.”
Odrzucała mnie ta kolorowa okładka,która po prostu moim zdaniem nie pasuje.
„Dwa serca” zaskoczyły mnie i to zaskoczyły w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie sądziłam, że tak spodoba mi się ta książka. Przeczytałam ją bardzo szybko (i to nie tylko z powodu niewielkiej objętości) i nie mogłam się od niej oderwać. Przywiązałam się do głównej bohaterki i byłam przejęta jej losem. Pozycja ta dostarcza nie tylko rozrywki, ale też trochę emocji oraz pozwala postawić się w miejscu osoby, która nie miała tak różowo w życiu, nie dodając przy tym żadnych drastycznych scen. Książka skierowana jest w większości do młodzieży, lecz i starsi czytelnicy mogą się skusić. Polecam ją osobom lubiącym tajemnice, szukającym interesującej krótkiej lektury oraz tym, którzy nie potrafią cieszyć się życiem lub rozpamiętuję stare krzywdy, gdyż powinny to zmienić. Serdecznie zachęcam do lektury.
Do oczu napływają mi łzy, kiedy myślę, jak Alice przeżywała każdą sekundę tego czasu, który był jej ofiarowany. Nie mogę powiedzieć tego o sobie.
Istnieją dwa sposoby na utrzymanie tajemnicy: milczenie albo kłamstwo. Siostrom Ellie i Grace udało się uciec od przeszłości, a ich nowe życie wydaje się...
Gdy pierwszy raz poszliśmy do szkoły, władze uważały, że Re da sobie radę bez pomocy, ale zawsze przy szkolnej bramie mama szeptała do mnie: Vicky, miej...