Boso, ale w ostrogach

Ocena: 4.94 (16 głosów)
Inne wydania:
Książka Stanisława Grzesiuka opowiada o latach dzieciństwa i młodości autora. Przywołał on w niej świat przedwojennej Warszawy, ukazał historię obyczaju z przedmieścia, namalował barwne postaci swojej grandy, w której "kapować nie wolno, skarżyć nie wolno, odegrać się nie wolno".

Informacje dodatkowe o Boso, ale w ostrogach:

Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Data wydania: b.d
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 83-05-13460-1
Liczba stron: 304

więcej

Kup książkę Boso, ale w ostrogach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Boso, ale w ostrogach - opinie o książce

Avatar użytkownika - MonikaOlga
MonikaOlga
Przeczytane:2022-06-05,

Swój honor trzeba mieć. A jak! Taką zasadę wpoił Staśkowi jego ojciec. Nic to, że mieszkali tu, w Dole. Tak nazywano także Czerniaków. Czerniaków, który nie miał w sobie tej elegancji, tego blasku i blichtru, jaki kojarzymy z szalonym i wspaniałym dwudziestoleciem międzywojennym. Bo to szalone i wspaniałe dwudziestolecie dotyczy tylko małego wycinka polskiej społeczności. Przeważała szarość... Trudy dnia codziennego, bieda, brak perspektyw... Właśnie w takim środowisku przyszedł na świat Stanisław Grzesiuk. Właśnie takie środowisko go ukształtowało. Właśnie to uratowało go później, gdy był więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego.


Niezawodna ferajna to podstawa! I do pracy, i do zabawy, i do bójki!


Koledzy z ferajny. To z nimi Stasiek chodził na robotę (niekoniecznie legalną i uczciwą). To z nimi Stasiek włóczył się po melinach. To na nich mógł liczyć w trudnej sytuacji. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Choć czasem były odstępstwa od tej reguły. Bo gdy Stasiek rozpoczął pracę w Państwowych Zakładach Tele i Radiograficznych przy ulicy Grochowskiej był już nie byle kim. Miał stałą pracę, a co za tym idzie stałe wynagrodzenie. Wkręcił się w tę pracę! Wkręcił się na tyle, że przygotowywał się do egzaminu czeladniczego. Egzamin zdał!


Koledzy z ferajny mieli to na uwadze i gdy szykowali się na jakąś niechlubną robotę ostrzegali, żeby Stasiek trzymał się wtedy od nich z daleka. Jak idą na robotę to Staśka ma przy nich nie być. Jak idą na wódkę to jak najbardziej. Dlaczego tak? Ano dlatego, że doskonale zdawali sobie sprawę, że Stasiek ma za dużo do stracenia. Nie to co oni. Oni są już po wyrokach. Nie mają szans na normalne zatrudnienie. Aby przeżyć, muszą dalej kraść...


Praca dawała mu nieco większe możliwości. Dawała mu stałe wynagrodzenie, dawała mu możliwość nauki zawodu, dawała mu możliwość poznania innego świata. Z jednej strony byli to inni pracownicy fizyczni wywodzący się z różnych środowisk, z drugiej zaś pracownicy administracyjni. Byli to dyrektorzy i zarządzający. Byli to też studenci, którzy do zakładu byli kierowani na praktykę. Z takim jednym Stasiek dość blisko się zaprzyjaźnił. I znowu niby zderzenie dwóch światów. Choćby kwestia śniadania, które przynosili ze sobą do pracy... Ale największym zaskoczeniem były dla Staśka odwiedziny w domu jego brygadzisty, który sprawował nad nim pieczę. Niby też zwykły pracownik, a w domu... zupełnie inaczej. Stasiek był zszokowany wręcz, że tak można... Wtedy postanowił. Też tak chce! Od tej pory ma zupełnie inną motywację.


Odpowiedzialność. Tak, to pojęcie nie było mu obce. Zawsze był za kogoś odpowiedzialny. Za kolegów z ferajny. Za matkę i siostrę, gdy zabrakło ojca. Za słabszych. Za kolegów, których wprowadzał do towarzystwa... To był jego kodeks moralny, którym kierował się zawsze, niezależnie od czasów i miejsca, w którym przyszło mu żyć.


Humor! Nie opuszczał go nigdy. Nawet wtedy, gdy było bardzo źle! Może właśnie ten humor pozwolił mu przetrwać nawet najgorszy czas? Bo Stasiek miał jeden cel. On tak cholernie chciał żyć! Chciał śmiać się i śpiewać na całe gardło. Chciał iść najzwyczajniej w świecie do roboty i żyć. Po prostu żyć!


Wojna! A jednak wybuchła. Po klęsce wrześniowej Stasiek wrócił do stolicy. Trzeba coś robić! Organizacja? Tak! Trochę śmieszyła go ta cała organizacja, to składanie przysięgi i tak dalej... Ale gdy miał do wykonania konkretną robotę, to ją robił. Szybko okazało się, że nie do wszystkich zadań się nadaje. Łazić za kimś dzień i noc i składać meldunki? To nie dla niego! Obić komuś mordę czy zorganizować broń? Jak najbardziej! Każdy walczył jak umiał!


Łapanka! Wpadł podczas łapanki, choć i tak pętla wokół jego szyi powoli zaczęła zacieśniać się nieco wcześniej. Niestety, ulokował swoje uczucia w nieodpowiedniej kobiecie. Gdy wyszło szydło z worka owa kobieta stała się dla niego bardzo niebezpieczna. Nie miała żadnych skrupułów przed donosami na Gestapo. Nie interesowało jej to, że tym samym wyda na Staśka wyrok śmierci. On już nic dla niej nie znaczy, bo nie zdoła wykorzystać go do swoich celów...


Kacet! Zaczyna się pięć długich lat.... Ale o tym w kolejnej części.


"Boso, ale w ostrogach" to barwna gawęda o życiu prostego chłopaka z czerniakowskiej ferajny. Miał swój kodeks honorowy, którym kierował się w życiu. Miał swoje marzenia i pragnienia. Szukał swojego miejsca na tej ziemi. Chciał prowadzić spokojne życie. Chciał był najedzony, chciał być przyzwoicie ubrany, chciał się bawić i śmiać. Chciał być po prostu szczęśliwy i spełniony. Chciał wyrwać się z biedy. Gdy światełko w tunelu zaczęło migotać, otrzymał kolejny cios od losu. W latach swojej najwspanialszej młodości został uwięziony w piekle na ziemi...


Nie, nie pochwalam przemocy czy kradzieży. I zdaję sobie sprawę, że w pełni czystego sumienia Stasiek nie miał, ale... Ale ma w sobie coś takiego, co przyciąga. Co sprawia, że chce się poznać historię tego człowieka. Co sprawia, że nie sposób go nie lubić.


Jego wspomnienia to doskonała okazja, aby uświadomić sobie (może po raz kolejny), że życie nie jest wyłącznie czarno-białe, a za każdym człowiekiem zawsze stoi jakaś historia. Nie zawsze piękna. Nie zawsze chlubna. Ale to jego historia!

Link do opinii

Szczenięce lata Staśka z Czerniakowa

Po skończonej lekturze "Pięciu lat kacetu" nie mogłam doczekać się premiery drugiego tomu wspomnień Grzesiuka. Przez dłuższy czas brakowało mi tego zadziornego, cwaniaczkowatego stylu, więc gdy tylko "Boso, ale w ostrogach" trafiło w moje ręce, czym prędzej wzięłam się do lektury, czytając jednak oszczędnie, w obawie, że skończy się zbyt szybko.

W drugiej części Stanisław Grzesiuk zabiera nas do Warszawy swoich szczenięcych lat, spędzonych na podwórkach czerniakowskich kamienic, gdzie łatwiej było zarobić kosę, niż bochenek chleba. Uwielbiam czytać wspomnienia z dzieciństwa, ale te grzesiukowe są jedyne w swoim rodzaju i całkowicie odmienne od chociażby zapisków Melchiora Wańkowicza. Życie naszego bohatera od najmłodszych lat nacechowane było skrajną biedą, koszmarnymi warunkami sanitarnymi, wszechobecną agresją oraz brakiem lepszych perspektyw. Jak widać umiejętność dostosowania się do najtrudniejszych warunków Grzesiuk mógł ćwiczyć od kołyski.

"Boso, ale w ostrogach", podobnie jak "Pięć lat kacetu", napisane jest w sposób lekki i zadziorny, co sprawia, że kilkaset stron znika w okamgnieniu. Chociaż całość znów przepełniona jest specyficznym poczuciem humoru i afirmacją życia (choć niebezpośrednią i nieoczywistą), to przez cały czas nie opuszczała mnie myśl, jaka przyszłość czeka naszego bohatera. Co za rok czy dwa spotka chłopaka, urządzającego różne draki, wiecznie pakującego się w kłopoty i żyjącego w poczuciu własnej nieśmiertelności (przywilej młodości).

"Boso, ale w ostrogach" jest lekturą znacznie lżejszą, niż "Pięć lat kacetu". To nie tylko wciągające wspomnienia Grzesiuka, ale również niezwykle ciekawy obraz międzywojennej Warszawy i młodzieży tam mieszkającej (lekturę polecam szczególnie nauczycielom, którzy twierdzą, że dzieci z roku na rok są coraz gorsze – mogliby się zdziwić). Grzesiuk z pierwszej części skradł moje serce, natomiast jako nastolatek okazał się zbyt – zbyt cwaniaczkowaty, zbyt brawurowy, zbyt pewny siebie. Bez zahamowań. Nie mógł być inny. Inaczej pewnie nie napisałby żadnej z tych historii, a jego losy zakończyłyby się w niemieckim obozie koncentracyjnym, albo jeszcze wcześniej, podczas którejś z bijatyk. To byłaby nieodżałowana strata.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KasiaiDaniel
KasiaiDaniel
Przeczytane:2012-09-02, Ocena: 6, Przeczytałem, 2012, @Blog, Gorąco Polecam...., Ulubione,
Jedna z lepszych książek, jakie zdarzyło mi się czytać ostatnimi czasy... Należy ona do jednej z trzech książek napisanych przez Stanisława Grzesiuka... Kolejne to: "Pięć lat kacetu" oraz na "Na marginesie życia"... Ta książka opowiada o tym jak Stanisław Grzesiuk żył w przedwojennej Warszawie, jaka ona wówczas była i co się z nią stało w czasie pierwszych miesięcy wojny... Mówiąc o Warszawie, należy podkreślić, że mówi on o swoich rodzinnych dzielnicach... Czerniaków, Wojtkówka czy tzw. "Dół"... Z dużą dawką humoru Grzesiuk pokazuje jaki z niego był cwaniak... Nie przesadzona była jego ksywka "Kozak"... Jednak jak każdy charakterny chłopak z ferajny z Czerniakowa miał swoje zasady: "nie kapować", "odegrać się wolno" oraz tytułowe: "Boso, ale w ostrogach"... Grzesiuk pokazuje jaka była wówczas młodzież, którą nikt się nie interesował... Program nauczania sięgał tylko szkoły podstawowej a potem jak kogoś było stać to proszę bardzo... Ale jako, że warunki były ciężkie, każdy kombinował jak mógł... Jednak nie było wśród ferajny gorszych i lepszych... Książka jest naprawdę niesamowita i bardzo wesoła... Naprawdę trudno się z niej nie śmiać... Gorąco polecam wszystkim czytelnikom bez względu na wiek... A może szczególnie ludziom młodym, którzy twierdzą: nie ma życia, nie ma zasad... Poznajcie czas, gdy naprawdę nie było życia... Ocena: 10/10 Recenzja opublikowana na moim blogu: http://danwaybooks.blogspot.com/2012/09/poznac-przedwojenna-warszawe.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - danutka
danutka
Przeczytane:2014-07-03, Ocena: 5, Przeczytałam, z_52 książki - 2014,
Grzesiuk to warszawski cwaniak opisujący swoją młodość, zahartowany w bójkach, niedający sobie w kaszę dmuchać, sprytny i zawadiacki. Jego wspomnienia pełne są humoru i lokalnego kolorytu, siły i wytrwałości, brutalności ulicy i specyficznego honoru, który każe głowę trzymać wysoko i nie dać się mimo przeciwności, trwać i iść naprzód. Napisana prostym, ale niezwykle barwnym językiem, autobiografia lat młodzieńczych, spędzanych w Warszawie przed wojną i na jej początku. Tryska optymizmem i uśmiechem wbrew pułapkom losu, przeciwstawiając niezwyciężonego ducha szarej, pozbawionej perspektyw rzeczywistości. Bardzo pozytywna, wzbudzająca nadzieję na przyszłość powieść. (Ocena: 5/6)
Link do opinii
Avatar użytkownika - sic
sic
Przeczytane:2014-03-19, Ocena: 6, Przeczytałam, "wyzwanie 2014",
Świetna książka autobiograficzna o młodości Stanisława Grzesiuka jego kolegów z Pragi a także opisująca Czyta się ja bardzo lekko , napisana przystępnym językiem
Link do opinii
dzięki tej książce zainteresowałam się tematyką wojenną, książka ta dobitnie pokazuje różnice życia pomiedzy ludźmi współczesnych czasów a te za czasów wojny i podczas okupacji Radzeckiej
Link do opinii
Avatar użytkownika - wampirka44
wampirka44
Przeczytane:2022-02-05, Ocena: 4, Przeczytałam, 90 książek w 2022,

Książkę dość dobrze się czyta, jest to pierwsza część trylogii Grzesiuka. Kolejne to "Pięć lat kacetu" oraz "Na marginesie życia."

Stanisław Grzesiuk opowiada historię chłopca, czyli samego siebie, wychowującego się w latach 30. XX w. w warszawskiej dzielnicy Czerniaków. Poznajemy świat ludzi pochodzących z ubogich rodzin. 

Motto życiowe autora i jednocześnie tytuł książki "Boso, ale w ostrogach". 

Link do opinii
Avatar użytkownika - NaturaLapsea
NaturaLapsea
Przeczytane:2022-01-01, Ocena: 3, Przeczytałem,

Pan Stanisław - barwna to była postać. Naturszczyk z gawędziarskim zacięciem. Ten styl sprawdza się w przypadku opowieści Cwaniaka Warszawiaka. Książka ma w sobie sporą dozę humoru. Wydźwięk całości jednak nie bawi. 


Grzesiuk - świadomie lub nie - pokazuje kim jesteśmy jako naró , co z nami zrobiono i co sami ze sobą robimy...

Link do opinii
Avatar użytkownika - JolaJola
JolaJola
Przeczytane:2020-02-21, Ocena: 6, Przeczytałam,

Grzesiuka znam już z książki „Pięć lat kacetu”, w której przedstawia swoje doświadczenia z obozów koncentracyjnych. „Boso ale w ostrogach” to obraz międzywojennej Warszawy widzianej oczyma młodego cwaniaka. Znajdziemy tu obyczaje, tradycje obowiązujące na warszawskich przedmieściach. Grzesiuk opowiada o swoich przygodach z ferajną , w której obowiązywał ściśle określony kodeks honorowy. Opowiada o nauce, pracy, rodzinie, dziewczynach, początku wojny. Nie brakuje tu humoru, dzięki czemu nie wieje nudą i książkę czyta się z przyjemnością. Lektura godna polecenia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - pawel_okulewicz
pawel_okulewicz
Przeczytane:2021-09-30, Ocena: 4, Przeczytałem,
Avatar użytkownika - ameliasawicka
ameliasawicka
Przeczytane:2020-03-20, Ocena: 6, Przeczytałam,
Inne książki autora
Pięć lat kacetu
Stanisław Grzesiuk0
Okładka ksiązki - Pięć lat kacetu

Kiedy mówię, że w obozach starano się wszystkimi możliwymi sposobami zabić w człowieku uczucia, upodlić go, zrobić z niego nieboszczyka już za życia...

Pakiet Stanisław Grzesiuk
Stanisław Grzesiuk0
Okładka ksiązki - Pakiet Stanisław Grzesiuk

Kultowa trylogia po raz pierwszy bez skreśleń i cenzury! Kariera literacka Stanisława Grzesiuka to największa kariera PRL-u. Jego książki znikały...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy