Najlepsza książka na jesień 2011 - kategoria: kryminał - wybór Internautów
W Dynowie, małym miasteczku na Podkarpaciu, dochodzi do serii śmiertelnych wypadków. Życie mieszkańców jest zagrożone. Po zabójstwie młodej kobiety do akcji wkracza policja. Tymczasem w prasie pojawia się informacja o sennych koszmarach miejscowego proboszcza. Spisane w zeszycie sny spełniają się w najdrobniejszych szczegółach. Nowy dowód w sprawie stawia przed śledczymi wydziału kryminalnego kolejne pytania.
Janusz Koryl - ur. w 1962 roku w Rzeszowie, z wykształcenia polonista. Debiutował w 1985 roku zbiorem wierszy \"Uśmierzanie źródeł\". Poeta, autor reportaży, prozaik. Wydał kilkanaście książek poetyckich (m.in. \"Kłopoty z nicością\", \"Siatka na motyle\", \"Spacer po linie\") oraz dwie powieści: "Zegary idą do nieba" (2007) i "Śmierć nosorożca" (2008). Laureat wielu ogólnopolskich konkursów literackich.
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2011-09-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 144
Zarówno mroczny opis, jak i krwawa okładka sprawiły, że miałam dość konkretne wyobrażenie co do tego, czego mogę oczekiwać od "Snów". Do tego doszła jeszcze ogromna ochota, by poznać bliżej twórczość polskiego prozaika i poety, Janusza Koryla, tak więc z dużym zainteresowaniem zabrałam się za czytanie i dość szybko przekonałam się, że moje wyobrażenia były jednak nieco mylne. Czy to oznacza, że się rozczarowałam? Ani trochę.
"Sny" to niewielkich rozmiarów książeczka, której akcja toczy się wokół bodaj jeszcze mniejszego miasteczka. I jak to zwykle w takich miasteczkach bywa, mamy tu duchownego, który praktycznie każdego w okolicy zna, choćby z widzenia, a i pewnie z niejednym już w życiu rozmawiał. Naszego proboszcza od pewnego czasu trapi dość osobliwy kłopot. Nocą, zamiast korzystać z zasłużonego odpoczynku, mężczyzna walczy z przerażającymi koszmarami. Koszmarami, które przerażają tym bardziej, że dotyczą dobrze znanych mu osób: mieszkańców małego miasteczka, a sen zazwyczaj kończy się czyjąś śmiercią. Łatwo można więc sobie wyobrazić przerażenie prostego człowieka, gdy odkrywa, że to co przeżywa nocą z czasem staje się prawdą... Mężczyzną targają ogromne dylematy: czy wolno mu uwierzyć w swoją wizjonerską moc, czy o swych koszmarach powinien kogoś poinformować, wreszcie jak uchronić niewinne dusze przed grożącym im niebezpieczeństwem, bez ryzyka, że ktoś może uznać go za wariata? W tym momencie jeszcze nie wie, że już wkrótce policja natknie się na zeszyt, w którym skrzętnie zapisuje swoje koszmary i od tego momentu rozpocznie się wyścig z czasem i przeznaczeniem...
Sięgając po tę niewielką objętościowo książeczkę spodziewałam się wielu przerażających scen, w których nie braknie drastycznych opisów. Dlatego bardzo zaskoczył mnie początek książki. Bo co prawda mamy już opisy pierwszych wizji proboszcza, niemniej ogólnie sporo tu sielskiej, małomiasteczkowej atmosfery. Jednak z każdą kolejną kartką, coraz bardziej narasta napięcie, które zręczne pióro autora zdoła utrzymać do samego końca. Końca, który również zaskakuje... Początkowo obawiałam się, że niewielki format pozostawi spory niedosyt, jednak szybko doszłam do wniosku, że jest on tutaj raczej zaletą. Autor nie marnuje czasu, nie próbuje na siłę rozciągać swojej historii, skupia się na tym co ważne i bardzo umiejętnie prowadzi akcję. Czytelnicy gustujący w krwawych masakrach mogą poczuć pewien niedosyt, ja jednak czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Otrzymałam książkę, która nie tylko trzyma w napięciu, ale również umiejętnie obrazuje społeczeństwo zamieszkujące niewielkie miasteczko, wspólczesną pogoń za sensacją ale również refleksję na temat naszego przeznaczenia i skutków prób zmieniania przyszłości. Całość opisana naprawdę dobrym, przystępnym językiem sprawia, że książkę po prostu trzeba doczytać do końca, jeśli tylko się ją otworzy. Duży komplement w kierunku autora, po którego książki z całą pewnością ponownie sięgnę.
Czy wierzycie w znaczenie snów? A może raczej sceptycznie podchodzicie do wszelkiej percepcji pozazmysłowej? Są jednak na świecie ludzie obdarzeni unikalnym ,,darem’’, który polega na tym, że ich sny wyjątkowo dokładnie odzwierciedlają wizje przyszłości. Jak radzić sobie z tym niezwykłym talentem? Przed takim dylematem stanął również ksiądz Eugeniusz, główny bohater ,,Snów’’ Janusza Koryla.
Przenosimy się do sześciotysięcznego Dynowa, niedaleko Rzeszowa na Podkarpaciu. To tam w miejscowej parafii żyje proboszcz, który od jakiegoś czasu zmaga się z sennymi, przerażającymi wizjami, w których widzi śmierć poszczególnych parafian. Po przebudzeniu duchowny skrupulatnie zapisuje w swoim zeszycie każdy sen i modli się, aby to nie była prawda. Niestety już wkrótce ksiądz Eugeniusz zauważa, że jego wizje są prorocze, ponieważ spełniają się w najdrobniejszych detalach. Szuka, zatem pomocy u rzeszowskiej policji, jednak stróże prawa nie wierzą w nieprawdopodobne słowa klechy. Niedługo potem proboszcz się załamuje. Ma dosyć kolejnych profetycznych snów.
„Bóg jednak nie wysłuchał księdza Eugeniusza i proboszcz parafii pod wezwaniem Św. Wawrzyńca śnił nadal. Nie pomagały lekarstwa na uspokojenie, ani zioła zbierane na dynowskich górkach.”Pewnego dnia, po zażyciu zbyt dużej dawki leków na wzmocnienie, duchowny trafia do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Tym razem policja postanawia przyjrzeć się tej sprawie nieco bliżej. Zszokowani odkrywają, że zapiski proboszcza są żywym odzwierciedleniem poszczególnych tragedii, jaka dotyka mieszkańców Dynowa. Czy uda się śledczym powstrzymać ,,przeznaczenie’’? Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem. Kto wyjdzie zwycięsko z tej walki- życie, czy śmierć?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Janusza Koryla i uważam je za naprawdę udane. Autor ponownie przywrócił mi wiarę w polskie kryminały, gdyż jakiś czas temu trafiłam na niezwykle nudną detektywistyczną serię w wykonaniu naszych rodzimych pisarzy. Natomiast ,,Sny’’, są tak świetnym dreszczowcem, że nie znajdziemy tutaj ani chwili na nudę. Konstrukcja fabuły jest niezwykle ciekawa i oryginalna. I chociaż od samego początku znamy sprawców poszczególnych wydarzeń, to jednak, co innego stanowi tutaj główne epicentrum historii. Tutaj sny proboszcza, opisane w bardzo plastyczny, sugestywny sposób stanowią podstawowe źródło grozy i napięcia. Styl narracji urzeka lekkością przekazu i jest taki, jak lubię, czyli prosty, konkretny i treściwy bez zbędnych opisów. Na uznanie zasługuje również niezwykle ekspresywny, wyrazisty obraz Dynowa i jego mieszkańców. Bez żadnych przeszkód mogłam poznać wszelkie problemy, marzenia lub zamiłowania miejscowej społeczności. Momentami czułam, jakbym sama była w centrum wydarzeń, gdzie ze zgrozą śledziłam dramatyczną akcję. Żałuje jedynie, że pan Janusz Koryl nie rozbudował jeszcze bardziej niektórych wątków, ponieważ, tak dobrą literaturę kryminalną, chce się czytać bez końca.
Serdecznie polecam ,,Sny’’ wszystkim miłośnikom grozy i nie tylko. To niebywała powieść z elementami dramatu, horroru, sensacji i fantastyki. Wciąga niczym wir morski, z którego nie jesteś w stanie się uwolnić, aż do finalnego zakończenia. Jesteście ciekawi, czy można uciec przed przeznaczeniem? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w powyższej lekturze. Zapraszam.
Wydawnictwo Dreams ofiarowało pełne niespodzianek, spowitej nicią tajemnicy doznania. Niedawno miałam okazję przeczytać inną książkę, gdzie bohaterem również był ksiądz i muszę stwierdzić, że obie wywarły na mnie ogromne wrażenie. Ksiądz Eugeniusz, przywodzi mi na myśl proboszcza w znanym serialu „U Pana Boga w ogródku” . Dlaczego? Sądzę, że to sprawa jego głosu, taki ezoteryczny, czasami pełen krytyki ale zawsze kojarzy się z ciekawym klimatem.
Ktoś mógłby powiedzieć jak można czytając książkę, przytaczać takie porównania? To proste, wystarczy tak się zagłębić, by pozwolić swojemu umysłowi na konfrontację, jednocześnie cieszyć się tym co się w obecnej chwili czuje..
Tak więc między podszeptami księdza Eugeniusza, bezradnością policji i poznawaniem mieszkańców Dynowa, przemierzam ścieżki rozmyślań autora. To co mnie zaciekawia to kapitalna fabuła, która podsyca moją ciekawość, pragnąc więcej i więcej dynamizmu. Jak na thriller przystało, jak mówi nam sama ilustracja okładki temat przewodni książki jest czysto mrożący krew w żyłach. Nie brak tu mocnych akcentów, ludzkich tragedii a wszystko to w małym Dynowie.
Sama istota snów księdza jest na tyle nierzeczywista co zachwycająca. Któż z nas nie chciałby przewidywać przyszłości. Tej oczywiście pozytywnej. Jednak potęga snów Ks. Eugeniusza jest zabójcza dla ofiar jaki samego śniącego. Potężna dawka negatywnych emocji zabija spokojne wnętrze pobożnego człowieka, wkrada się w umysł, rozrasta do ogromnych rozmiarów. Tylko malutki krok dzieli wtedy od obłędu.
Całość powieści Koryla czyta się niezmiernie gładko dzięki krótkim rozdziałom i naprawdę ciekawym rozłożeniu głównych wątków. Różnorodność zdarzeń i osobistych tragedii mieszkańców Dynowa wyrażona jest bardzo obrazowo, z wszystkimi najdrobniejszymi szczegółami co bardzo pomaga snuciu fantazji.
To właśnie dlatego książkę z tak wielkim trudem odkłada się na półkę. Ta ciekawość, co jeszcze wydarzy się w śnie księdza jest tak szalenie korcąca, że nie sposób na długo odwlec napoczętą wizję proroczego snu.
Poznałam twórczość J. Koryla i będę zaszczycona kiedy w moje ręce trafi kolejna wspaniale wydana książka pełna sensacji, trochę na pograniczu utopi i teraźniejszości, jednak na pewno warta uwagi.
Tragikomiczna opowieść o wszystkich odcieniach polskiej duszy W Leszczynach, maleńkiej wiosce niedaleko polsko-ukraińskiej granicy, życie płynie...
Ballada o zegarze z ratuszowej wieży to niepozbawiony ironii, wielobarwny portret społeczności małego miasteczka, przygotowującego się do wielkiego wydarzenia...