Refleksyjna opowieść o prowincjonalnej codzienności, której wielkie i małe historie rozgrywają się wśród mazurskich krajobrazów. Zaskakująca historia kobiety, która odbywa swoistą podróż w czasie, podróż do nieznanych korzeni. Odkrywa przeszłość, której nie znała i tajemnice, które niekoniecznie chciała poznać. Czytelnicy spotkali się z bohaterami powieści w książce - ,,Prowincja pełna marzeń". Prowincja może być miejscem magicznym, pełnym wydarzeń i emocji, gdzie po prostu chce się żyć. Miejscem, w którym zdarza się tysiące spraw, zgodnie z przemianami tego świata, pokornie poddanym porom roku, biegnącym czasem może trochę wolniej, spokojniej, bez korków na ulicach i laptopów na kawiarnianych stolikach... Nad którym świecą te same gwiazdy, to samo słońce, brodzą w błękicie te same chmury. Nie ma spotkań przypadkowych. Nasze dzisiejsze spotkanie na pewno nie jest daremne... Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2010-02-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
"Prowincja pełna gwiazd" to książka z serii powieści mazurskich Katarzyny Enerlich. Jest to również kolejna seria, której nie zaczynam czytać od początku.
Główna bohaterka Ludmiła to bardzo sympatyczna kobieta, która oprowadza nas po mazurskich okolicach. Razem z nią odkrywamy przeszłość, tą bliską - przyrodnia siostra, o której istnieniu nie miała pojęcia oraz daleką - podróż w poznaniu swoich korzeni. Życie na prowincji ma wiele barw i smaków, co udowadnia nam główna bohaterka.
Powieść napisana jest lekkim piórem; czyta się ją szybko i przyjemnie.
Druga część „prowincjonalnej” serii podobnie jak pierwsza obfituje w mnóstwo zdarzeń. We wspólnym życiu Martina i Ludmiły wiele się dzieje. Po kameralnym ślubie i przyjęciu jakim kończy się „Prowincja pełna marzeń” przychodzi czas na codzienne życie, radości i smutki, zmierzenie się z różnymi problemami…
Bohaterowie rozpoczynają budowę swego wymarzonego domu w mazurskim stylu. Przedsięwzięcie to wymaga ogromnego poświęcenia, załatwiania mnóstwa spraw i nadzorowania prac budowlanych. Ludmiła jest w tym nieoceniona, choć coraz ciężej jej to przychodzi, gdyż do rozwiązania coraz bliżej…
Martin pracuje w szkole i udziela prywatnych lekcji aby zabezpieczyć finansowo swoją rodzinę i podjęte zobowiązania. Niespodziewanie spada na nich wiadomość o chorobie Eriki – matki Martina, z którą również Ludmiła (pomimo krótkiego czasu) bardzo się polubiła. Ponieważ stan matki jest poważny, syn decyduje się na wyjazd do Niemiec podczas ferii zimowych na dwa tygodnie przed planowanym terminem narodzin jego dziecka. Ludmiła zostaje w Mrągowie sama z siostrą, która stara się odciążać ją w obowiązkach domowych. Okazuje się jednak, że maleństwo nie chce zaczekać z przyjściem na świat i już następnego dnia Martin dowiaduje się, że został ojcem. Przyjaciel Ludmiły i obecny narzeczony jej siostry – Piotr znów okazuje się nieoceniony i pomaga Ludmile w tej ważnej dla niej chwili.
Po narodzinach malutkiej Zosi młoda mama przez kilka dni zdana jest wyłącznie na siebie. Mąż przebywa daleko, siostra pracuje i spędza więcej czasu z narzeczonym. W głowie Ludmiły pojawiają się wątpliwości…
Bohaterom nie jest łatwo zmierzyć się z trudną rzeczywistością. Syn przywozi Erikę do Mrągowa, aby mogła zobaczyć swoją maleńką wnuczkę, ale pogarszający się stan jej zdrowia nie pozwala już na powrót do Niemiec. Wszyscy bliscy muszą się zmierzyć z jej odejściem. Na dodatek przez cały czas Martinem targają wątpliwości, czy Zosia jest naprawdę jego dzieckiem. Aby się upewnić w tajemnicy przed żoną wykonuje testy DNA. Między małżonkami nie układa się najlepiej, Ludmiłę pochłaniają bez reszty codzienne obowiązki, opieka nad Zosią i powrót do pracy nad rękodziełem, Martin natomiast zajęty lekcjami coraz bardziej oddala się od żony i znajduje sobie powiernika w osobie znajomej. Stopniowo coraz mniej łączy małżonków, a odkryte przypadkowo wyniki testów są dla Ludmiły kolejnym bolesnym „policzkiem”, oszustwem ze strony jej męża. Ich związek przechodzi poważny kryzys, z którego trudno byłoby mu się podnieść, gdyby nie pewien… mediator.
Kto jest owym mediatorem i jak małżonkowie poradzą sobie z trudnymi sytuacjami w ich życiu… opowie Katarzyna Enerlich w swojej powieści.
Ciekawe wątki, wartka akcja, poszukiwanie korzeni rodziny Goldów, zaskakujące rozwiązania – za to właśnie cenię tę powieść. Przeszkadza mi jednak naiwność i łatwowierność Ludmiły, ciągła zmienność Martina, który swoimi humorami uprzykrza życie najbliższym. Dorośli, dojrzali można by rzec ludzie zachowują się jak nastolatki. Kompletnie nie potrafią się porozumieć w trudnych sytuacjach. Zostawianie niewyjaśnionych spraw na później to ich metoda na życie, która jak wiadomo nie może się sprawdzić. Mam nadzieję, że kolejna część „prowincjonalnej” serii ukaże bohaterów w nieco innym świetle. Może wreszcie dojrzeją i czegoś się nauczą, wyciągną wnioski ze swoich zachowań. Na to liczę sięgając po „Prowincję pełną słońca”.
Polecam.
"Prowincja pełna szeptów" Katarzyny Enerlich miała być ostatnim tytułem sagi - nie zgodzili się na to Czytelnicy, a i sami bohaterowie zdecydowanie odmówili...
Katarzyna Enerlich prowadzi nas w swój świat prowincji, ale nie historią z powieści, a zbiorem opowieści. Takie właśnie opowieści przekazywali sobie...