Odnajdywanie rzeczy zagubionych. Śledztwa paranormalne. Konsultacje, porady. Ceny konkurencyjne. Żadnych napojów miłosnych, sakiewek bez dna, przyjęć ani innych rozrywek. Harry Dresden jest najlepszy w tym, co robi - i wcale nie dlatego, że robi to jako jedyny. Kiedy więc chicagowska policja trafia na sprawę, która przekracza możliwości śmiertelników, to u niego szuka odpowiedzi. Zwyczajny świat bowiem wcale nie jest taki zwyczajny, jak mogłoby się wydawać. W rzeczywistości jest pełen niezwykłych, nadprzyrodzonych istot - a większość z nich słabo zgadza się z ludźmi.
W takich sytuacjach wkracza Harry - trzeba maga, żeby schwytać... no, to właśnie, z czym policja akurat ma kłopoty.
Jest tylko jeden problem. Interes - delikatnie mówiąc - zdycha. Kiedy więc policja wzywa Harry'ego jako konsultanta w sprawie podwójnego krwawego morderstwa, dokonanego z pomocą czarnej magii, Harry liczy na zastrzyk gotówki. Jednakże tam, gdzie działa czarna magia, stoi za nią jakiś czarny mag. Teraz ten mag zna imię Harry'ego. I wtedy sprawy stają się... interesujące.
Magia. Potrafi zabić.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2011-10-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Storm Front
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Co byście zrobili, gdybyście przypadkiem trafili na specjalistę w danej dziedzinie, który posiada umiejętności nie tylko z danego zakresu? Zapewne wydaje się to normalne. A co, jeśli ta osoba posiada... magiczne zdolności?
Harry Dresden nie jest zwykłym człowiekiem. Mężczyzna należy do grupy magów, co skrzętnie wykorzystuje w pracy detektywa. Fakt o jego zdolnościach wykorzystuje także chicagowska policja, dzięki czemu rozwiązują oni sprawy, których zwykły śmiertelnik nie byłby w stanie rozszyfrować.
Harry zostaje wezwany na miejsce zbrodni, jednak widok ciał, z których zostały wyrwane serca mocno nim wstrząsa. Już wiadomo, że to morderstwo zostało dokonane z premedytacją, tylko dlaczego w taki sposób? Kto posłużył się taką magią i w jakim celu? Tego Harry musi się dowiedzieć, jednak to nie jest jedyna sprawa, jaka spada na jego barki.
Do tego wszystkiego dochodzi również prywatne zlecenie od tajemniczej kobiety, która poszukuje swojego męża. Zdesperowany (bo jak opłaci czynsz bez pieniędzy) postanawia jej pomóc, lecz jeszcze nie wie, że w ten sposób ściąga na siebie kłopoty i staje się głównym podejrzanym...
Kto by pomyślał, że podczas tej ogromnej wyprzedaży w biedronce, gdzie książki można było kupić za niecałe pięć złotych, odnalazłam coś, co w jakikolwiek sposób mnie zainteresowało. Pomiędzy literaturą dla dzieci, słownikami oraz encyklopediami tematycznymi odnalazł się egzemplarz ,,Frontu burzowego", który automatycznie trafił do mojego koszyka. Zanim jednak zapoznałam się z jego treścią minęło sporo czasu, ale w końcu nadszedł ten dzień, kiedy doczekał się swoich przysłowiowych ,,pięciu minut". Tylko czy aby na pewno ta książka na nie zasłużyła?
,,15 kilo kota to bardzo dużo przyjaźni."
Akcja całej powieści toczy się w Chicago i to właśnie tutaj dzieją się wszystkie nieprawdopodobne rzeczy. Można jeszcze zrozumieć walkę między gangami narkotykowymi, korzystanie z usług towarzyskich, magazyn szukający sensacji czy też niewyjaśnione (przez jakiś czas) zbrodnie. Dorzućmy jednak do tego wszystkiego to, że właścicielką domu publicznego z kobietami na wynos jest wampirzyca, jedna dziennikarka jest ogromnie zafascynowana nadnaturalnym światem, pomiędzy ludźmi krąży niebezpieczny narkotyk pozwalający otworzyć trzecie oko, a policja korzysta z pomocy maga. Brzmi dziwnie, nieprawdaż? To wszystko składa się w dziwną całość, a gdy jeszcze dorzucimy psychopatycznego mordercę... No i wtedy te wszystkie ogniska tworzą jakąś dziwnie zsynchronizowaną całość.
Z samego początku nie umiałam polubić Harry'ego. Jego poczucie humoru drażniło mnie, przez co czułam niechęć do tej postaci, a zarazem do samej książki. Z trudem przyswajałam obecność maga na kartkach ,,Frontu burzowego", aż w końcu przyzwyczaiłam się do tego i przyznam nawet, że nieco go polubiłam, jednak nadal mam wrażenie, że swoimi ,,sucharami" mógłby wyżywić cały świat i jeszcze zostałyby zapasy. Nie mogę mu jednak odmówić tego, iż bywa uparty i dla swoich przyjaciół jest gotowy zrobić wszystko, byle tylko byli bezpieczni (chociaż nie zawsze się to sprawdzało). Jest szczery w swoich intencjach i za to go chwalę.
Pozostałe postaci... Moim zdaniem autor mógł zrezygnować z paru osób, gdyż były one jedynie zapychaczami fabuły. Zdarzały się jednak te pozytywne aspekty, gdy Jim Butcher zręcznie wprowadził kogoś do historii, ale i tak nadal jestem zła za to pierwsze.
Tak jak już wcześniej wspominałam nie umiałam się wgryźć w fabułę. Szło mi to topornie, jednak chcąc nie chcąc nie chciałam rozpoczynać kolejnej książki, by chwilę później ją odłożyć. Dzielnie zdzierżyłam pierwsze rozdziały, a moja cierpliwość została wynagrodzona. Dopiero powoli dochodząc do środka książki zaczęłam wciągać się w tę historię, a tajemnice budujące napięcie kazały mi trzymać rękę na pulsie. Byłam ogromnie ciekawa rozstrzygnięcia całej tej afery wobec makabrycznych zbrodni, a kiedy dostałam odpowiedź chciałam się wybatożyć rzepą za to, że wcześniej nie wpadłam na to, kto był winien tego całego zamieszania. Zrzucam jednak winę na połączenie kilku wątków, które miały nam namieszać w głowach i nie pozwolić na szybkie rozwiązanie zagadki.
,,Jeśli coś może się popsuć, na pewno się popsuje."
Autor, moim zdaniem, ma przyswajalny styl pisania. Owszem, zdarzają się momenty, kiedy można się pogubić, ale chwilę później znowu trafiamy na właściwe tory. Zapewne jest to spowodowane tym, że Jim Butcher mógł nie mieć pomysłu na dany wątek to po prostu pisał coś od czapy, a później powracał do pewnej idei. Sprawiało to wrażenie, iż historia miała mieć całkiem inny przebieg, a został on zmieniany w trakcie trwania akcji. Owszem, czasami bywa to korzystne dla całokształtu, ale niekiedy wypada słabo. Tutaj można odczuć nieco tego niewypału.
Z serii ,,rozkminy bluszczyny": To jak, w końcu, nazywa się główny bohater: Harry Blackstone Copperfield Dresden czy Harry Copperfield Blackstone Dresden? Jak dobrze wiem, to nawet kolejne imiona mają swoją kolej i jej raczej się nie zmienia...
Podsumowując:
Jeżeli nie boicie się stoczyć walki z ,,humorystycznym fantasy", a raczej ,,po części sucharystycznym fantasy" to ta książka jest dla was. Jeżeli przebrniecie tej okropny początek to poznacie całkiem przyjemną w odbiorze fabułę, która wbije was w fotel. Tak zwana książka dla wybranych.
Ot, w sumie przeciętne urban fantasy w typowym kryminalnym klimacie - wymięty detektyw z magicznymi mocami zmaga się z brakiem kasy, brakiem powodzenia u kobiet oraz oczywiście Tym Złym, który próbuje go zabić, w tle zaś mamy kilka trupów i policyjne śledztwo. Bohater oczywiście ma talent do zniechęcania do siebie wszystkich dookoła, a czasem wykazuje się rażącą naiwnością/głupotą, która niezbędna jest do popchnięcia fabuły do przodu, co w tego typu literaturze jest częste, acz nieodmiennie denerwujące. Możliwe, że jest w tym wszystkim pewien potencjał, a ja jakoś nie mam ochoty na czytanie kolejnych tomów serii.
Poznajcie Harry'ego Dresdena, pierwszego (i jedynego) chicagowskiego maga-detektywa. Okazuje się, że w naszym ,,zwykłym" świecie wprost roi się od niezwykłych...
Dla Harry`ego Dresdena staną oko w oko z monstrualnym skorpionem, wampirem czy hexenwolfem to drobnostka. Jest w końcu jedynym profesjonalnym magiem-detektywem...