450 stron

Ocena: 4.25 (16 głosów)
Ktoś musi zginąć, żeby o tej książce zrobiło się głośno…

W świecie w którym wszystko jest na sprzedaż, skrajne i drastyczne posunięcia marketingowe nie dziwią już nikogo. Ale czy ktokolwiek zdecydowałby się na zabójstwo, aby wypromować nową książkę?

Wiktoria Moreau to królowa kryminału, która w przeddzień wyczekiwanej przez miliony czytelników premiery najnowszej książki, zostaje posądzona o zniesławienie. Zamiast cieszyć się ze spotkań z wielbicielami, uczestniczy w procesie sądowym i policyjnym śledztwie w sprawie serii morderstw popełnianych według fabuły powieści jednego z jej największych konkurentów.

Nieznane i fascynujące kobiece oblicze polskiego kryminału!

Informacje dodatkowe o 450 stron:

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2015-08-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7976-315-3
Liczba stron: 416

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę 450 stron

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

450 stron - opinie o książce

Przestań przejmować się tym, co myślą o Tobie inni, i zacznij wreszcie żyć życiem, na które masz ochotę. Życie ma się tylko jedno. Nawet jak się ktoś nazywa Moreau.
Czy zastanawiałeś się jak wygląda ; produkcja ;książki od kuchni, czy wystarczy napisać powieść i oddać ją do redakcji a cała reszta sama się zrobi. Czy autora kieruje tylko pasja pisania, zabawy słowem, zestawienie i łączenie myśli przelewając na papier, bawiąc i ucząc jednocześnie, to drążenie tematu, wątków by wszystko wyglądało składnie, obrazowo, ciekawie, wręcz inspirująco, to rytuał, a może jak napisała autorka Patrycja Gryciuk w powieści kryminalno - obyczajowej z domieszką miłosnych uniesień:


; Wiktoria uwielbiała eksperymentować ze słowami. Pisać, zestawiać, bazgrać, wymieniać. Bawić się nimi. Była też faza na tłumaczenia i wybory na Miss Języka. Na przykład taki deszcz. Po angielsku deszcz. La pluie po francusku. La lluvia po hiszpańsku, a u nas deszcz. Nasz jest szeleszczący, hiszpański jest mokry, rain stuka w parapet, ale żabojady górą! La pluie spada samo z nieba i rozbija się z niesłychaną wilgotnością o gładki policzek. Nic na to nie poradzimy, la pluie jest najbardziej wodny i tęczowy na świecie. W Oregonie nie pada. Il pleut en Oregon. Albo motyl. Le papillon. Ładnie, ale kojarzy się z pajęczyną. A już taki motyl uwięziony w pajęczynie to straszny widok. Jak słyszysz butterfly to wielka maślana mucha fruwa ci przed oczami. Nie ma szans. Motyl płynie razem z melodią. "Dmuchawce, latawce, wiatr". Nie da się ukryć: motyl jest nasz. ;


Wiktoria odkryła pasję pisania, przelewała na papier swoje odczucia, spostrzeżenia, to było powodem że jej powieść stała się kryminalnym bestsellerem, a ona sama królową kryminałów, uśmiercała ofiary, mamiła i czarowała czytelnika, aż do momentu kiedy jej najnowsza książka która miała lada chwila zostać wydana, utknęła z przyczyn? plagiatu, konkurencji, nieczystych chwytów marketingowych? Pewnego dnia została poinformowana przez agenta na piśmie że firma farmaceutyczna pozwie ją do sądu za informacje jakich użyła w fabule książki podając prawdziwe wiadomości o składzie leku na syndrom Attaka, ujawniając nie tylko szczegóły ale i podobną nazwę co wywołało konflikt, pytania i zagadkę, komu zależało żeby książka nie ujrzała światła dziennego? Mało tych kłopotów zaczęły pojawiać się dziwne, podobne do siebie motywem morderstwa popełnione w taki sam sposób co zawierała książka. Z czystej pasji pisania, Wiktorii życie przewróciło się do góry nogami, wzięła sprawę w swoje ręce i w raz z policją zaczęła szukać sprawcy, motywów, osób którym mogła zaszkodzić. A w tle stała się świadkiem nieoczekiwanego wybuchu uczuć, emocji, to wulkan napięcia który wybuchł pod wpływem pewnego sympatycznego pana który Wiktorię omotał w koło serca. Jak zakończy się powieść, kto będzie stał za kradzieżą danych, czy książka była tylko fikcją literacką, a może to wróg wykorzystał fakt że może zniszczyć życie kobiety jednym naciśnięciem palca o klawisz Enter. 


Ciekawa fabuła poprowadzona z godnie z gatunkiem kryminalnym, wprowadzając wszelkie emocje związane z podobieństwem zabójstw na podstawie książki którą napisała bohaterka, stajemy się świadkami wszelkich procedur związanych z prowadzeniem akcji, szczegółowo opisane koncerny farmaceutyczne, ich nieczyste polityczne zagrywki, po włączenie wszystkiego czym jest miłość, pisarstwo, hobby. Fajna, lekka lektura która sprawi że wieczór stanie się ciekawszym, polecam serdecznie.


Wydawnictwo: Czwarta Strona.

Link do opinii
Avatar użytkownika - gabolek000
gabolek000
Przeczytane:2016-08-24, Ocena: 3, Przeczytałam, 2016, 52 książki 2016, zrecenzowane,
Jeśli wytrwale śledzicie mojego bloga i czytacie na nim posty, w których odpowiadam na pytania od ludzi, pewnie nie zadziwię Was obwieszczeniem, iż raczej nie czytam polskiej literatury. Przez jakiś czas upierałam się, że czytam, że pochłaniam takie książki w ogromnych ilościach, ale doszłam do wniosku, że nie ma sensu oszukiwać i Was, i siebie. Uprzedzenia okazały się silniejsze od wszystkiego innego, głęboko zakorzenione w mózgu już na zawsze w nim pozostaną. Pozbycie się ich jest po prostu niemożliwe. Jakiś czas temu coś mnie jednak tknęło. Drugi raz powędrowałam do biblioteczki mojej siostry i odnalazłam w niej "450 stron" Patrycji Gryciuk - doskonale zapowiadający się kryminał dla kobiet. Wiktoria Moreau jest autorką bestsellerowych kryminałów. Kiedy jej najnowsza książka pojawia się przedsprzedaży, miliony fanów dokonuje zakupu. Kobieta cieszy się kolejnym odniesionym sukcesem, ale nie na długo... Pewnego dnia fikcyjne wydarzenia stają się prawdą - dochodzi do morderstw, jakby skopiowanych z innego, niedawno wydanego kryminału, którego autor za bardzo wzorował się na Wiktorii. Kobieta musi zmierzyć się z konkurencją i oskarżeniami o plagiat, stawić czoła firmie farmaceutycznej, groźbom procesu za zniesławienie, wycofaniem nowej powieści, zawodem i złością czytelników oraz niezwykle przystojnym i sporo młodszym od niej aktorem Mackenziem Stanfordem. Moje sceptyczne nastawienie do tej pozycji okazało się jak najbardziej słuszne, bowiem już po pierwszych kilkunastu stronach nadzieja na zetknięcie się z naprawdę dobrym kryminałem przepadła bezpowrotnie. "450 stron" ma sporo minusów, lecz tylko niektóre z nich udaje się zastąpić odpowiednimi plusami. A to szkoda, bo słyszałam rożne opinie, jednak przeważały w nich te pozytywne. Ale po kolei. Skrytykować muszę zbyt małą ilość kryminału w kryminale. Przez większą część powieści historia obracała się wokół perypetii sercowych Wiktorii Moreau i McKenziego Stanforda, przez co zbrodnię, śledztwo i poczynania funkcjonariuszy (te najważniejsze) zrzucono na drugi plan i uczyniono z nich zaledwie nikłe tło dla wydarzeń. Ubolewam, że Patrycja Gryciuk nie spróbowała przedstawić tej powieści z innej perspektywy, a mianowicie z punktu widzenia buściastej pani komisarz Ortegi, która wystąpiła w zaledwie kilku rozdziałach. Och, ale co to były za rozdziały! Z wielką chęcią przeczytałabym jakąś książkę tej pisarki z panią komisarz w roli głównej. Obiecano mi zbrodnię z krwi i kości, tymczasem otrzymałam momentami niejasną i kiepsko zakończoną sprawę z elementami kryminału. "Elementy" to kluczowe słowo, które należy podkreślić, dlaczego? Może i były odcięte paluchy wysłane w prezencie, odrobina krwi i specyficzne okoliczności śmierci ludzi, ale zakończenie jest tak niesatysfakcjonujące i psujące wszystko, że aż głowa boli. Patrycja Gryciuk zawaliła po całości przedstawiając nam za mordercę człowieka, na którego, po pierwsze: nie wskazywały żadne dowody, a po drugie: na przestrzeni ponad czterystu stron odezwał się ze dwa razy. Spodziewałam się kogoś, kto chociaż został wprowadzony trochę wcześniej niż jakieś dziesięć minut przed finałem. Coby nie było, niespodziewane zwroty akcji są świetne, ale czasami trzeba jeszcze umieć je poprowadzić, inaczej powstaje jedna wielka plątanina zbędnych słów i wydarzeń, które tylko zniechęcają czytelnika. Spodobał mi się całkiem oryginalny pomysł, niestety z nie w pełni wykorzystanym potencjałem. Przyznam się również, że czytanie zleciało mi bardzo szybko i lekko, a króciutkie rozdziały uciekały jeden za drugim. Znacie pewnie to hasło: "jeszcze jeden rozdział i idę spać"? W moim przypadku wyglądało to mniej więcej tak: "jeszcze jeden rozdział i kończę czytanie na dziś". To pewnie nie pasuje do wcześniejszych słów wyrażających zawód, ale tak właśnie było. Pokusiłabym się o wycięcie kilku zbędnych scen, psujących niektóre momenty. Autorka zaserwowała także sporą porcję wiedzy w czystej postaci. Ukazała pisarstwo wraz z trudami wydawania książki i zdobycia rozgłosu. Opisała krętą drogę książki - od pomysłu do finalnego egzemplarza znajdującego się w księgarni. Wątek miłosny momentami był tandetny i oklepany. A do tego nie potrafiłam wyobrazić sobie Wiktorii i McKenziego obok siebie. Wszystko stało się w ich relacji tak nagle, zupełnie jakbym przeoczyła jakiś istotny element rozwoju i przez to nie zauważyła, kiedy miłość miała swój początek. Do tego jeszcze główna bohaterka była starsza od zalotnika o dobre dziesięć lat, a zachowywała się co najmniej jak rozkapryszona, rozchichotana i niedojrzała nastolatka, a on jak poważny i dorosły facet. Aktualnie żyjemy w czasach, kiedy taka różnica wiekowa nie powinna dziwić, ale mimo wszystko doprowadzało mnie to momentami do głośnego zgrzytania zębami. Jestem osobą tolerancyjną i uważam, że wszyscy jesteśmy wolni, równi, mamy prawo kochać kogo chcemy. W życiu codziennym mi to nie przeszkadza, jednak w tym wypadku, kiedy Patrycja Gryciuk przedstawiła w dosyć specyficzny sposób relację dwojga ludzi, irytowałam się dosyć często. Bohaterowie powinni zostać bardziej dopieszczeni, ponieważ nie dostrzegłam w całej obsadzie nikogo charakternego, kto zapadłby mi w pamięć na długo. Główna bohaterka nie zachowywała się tak jak powinna w swoim wieku. Nie odbierzcie źle moich słów, nie uśmiercam jej, robiąc z trzydziestoparoletniej kobiety schorowanej staruszki, niemogącej chodzić o własnych siłach. Sądzę jednak, że Wiktoria powinna być odrobinę bardziej poważną postacią. McKenzie to chłopak, jakiego możemy spotkać dosłownie w co drugiej powieści, a pozostałe postacie poboczne (oprócz biuściastej pani komisarz) to w sumie nikt konkretny, o kim miałabym coś do powiedzenia. Polecam tę książkę osobom, które dopiero co wkraczają na ścieżkę obfitujących w krew kryminałów i chcą stopniowo przyzwyczajać się do coraz "mocniejszych" książek. Nie jest zupełnie zła, jednak sam fakt, że zbrodnia stanowiła jedynie tło perypetii miłosnych głównej bohaterki, poważnie zniechęca. Nie polecam, ale też nie odradzam, być może Wy znajdziecie solidniejsze powody do pokochania "450 stron".
Link do opinii
Avatar użytkownika - Magota
Magota
Przeczytane:2016-04-12, Ocena: 3, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Przeczytane 2016,
Przyznam, że mam bardzo mieszane odczucia w stosunku do tej książki. Z jednej strony czytało mi się ją naprawdę przyjemnie, z drugiej jednak, było sporo elementów, które mi tę przyjemność psuły i w efekcie końcowym zachwytu nie było. Zacznijmy jednak od tych pozytywnych aspektów. Przede wszystkim spodobało mi się tutaj to, jak autorka operuje słowem. Naprawdę było wiele momentów, kiedy czytałam jakiś akapit po 2-3 razy dla samej przyjemności obcowania z tekstem i w moim odczuciu autorka ma talent, który niestety w tej akurat książce nie do końca został wykorzystany. Niemniej, dzięki temu, że styl Patrycji Gryciuk jest lekki i przyjemny, książkę czyta się bardzo szybko i - abstrahując od całej reszty - po prostu dobrze. Kolejnym plusem jest motyw przewodni "450 stron", a więc kwestia pisania i wydawania książki. Jako rasowy mol książkowy nigdy nie mam dość tego tematu, więc kiedy tylko mogę czytać książkę o książkach, raduje się serce moje i dusza. :) Problem jedynie w tym, że temat ten również nie został przez autorkę rozwinięty jak należy i tak naprawdę otrzymujemy zlepek informacji, które jak dla mnie nie tworzą spójnej całości. Podobnie jak i porterty psychologiczne bohaterów. Niby nie są złe, ale brakuje w nich tego "czegoś", co sprawia, że albo się z daną postacią identyfikujemy albo jej mocno kibicujemy, albo chociaż szczerze nienawidzimy. W przypadku tej książki, praktycznie każda postać wzbudziła we mnie co najwyżej ambiwalentne uczucia, a już chłopak naszej bohaterki i generalnie cały wątek miłosny po prostu przepełniły czarę goryczy. Tak, to trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie -o ile fabuła w tej książce ma pewne niedociągnięcia, ale mimo wszystko jest interesująca, tak romans po prostu woła o pomstę do nieba. Płaski, banalny i schematyczny, stanowi mieszankę tego, czego ja osobiście najbardziej nie znoszę i co do mnie po prostu nie jest w stanie przemówić. Zabrakło mi tu lekkości, chemii czy choćby odrobiny ciepła, za to aż w nadmiarze dostałam sztucznej namiętności i bardzo nijakich dialogów. I na tym może dyplomatycznie zakończę ten temat ;). Sama fabuła okazała się całkiem ciekawa, choć jako stary, kryminalny wyjadacz miałam poczucie niedosytu i pewnej schematyczności. Owszem, dałam się kilkukrotnie zaskoczyć, jednak nie aż tak, jakbym sobie tego życzyła, ale tutaj nie będę się już czepiać, bo ja po prostu lubię kryminały w nieco mocniejszym wydaniu. Jeśli więc przyjmiemy za wyznacznik tekst z okładki, że jest to kryminał kobiecy, to zostańmy przy tym i cieszmy się lekturą. Reasumując, jeżeli chodzi o mnie, to ani nie polecę, ani nie odradzę tej książki, bo choć na mnie nie wywarła ona wielkiego wrażenia, to myślę, że dla wielu, nieco mniej niż ja wymagających czytelników, może się ona okazać naprawdę przyjemną lekturą. Wydaje mi się, że Patrycja Gryciuk ma wielki potencjał i przy nieco podszlifowanym warsztacie, może nas jeszcze bardzo miło zaskoczyć. Trzymam za to kciuki!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-02-02, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
I znów polska literatura mnie zaskakuje. Zazwyczaj nie jestem zbyt entuzjastycznie nastawiona do naszych rodzimych autorów, ale z ostatnim rokiem zaczęło się to zmieniać. Ta książka z pewnością się do tego przyczyni w jeszcze większym stopniu. Mam wrażenie, iż gdyby została wydana za granicą, stałaby się światowym bestsellerem. I to nie tylko dlatego, że akcja dzieje się za oceanem. Pomysł na kryminał zawsze powinien być oryginalny. Jednak patrząc na bogactwo rynku, rozumiem, iż ciężko jest napisać coś dobrego, czego jeszcze nie było. I choć z fanatyczną fanka pisarza spotkałam się już w przypadku ,,Misery" Stephena Kinga, to z naśladowcą wydarzeń w książce o tematyce kryminalnej spotykam się po raz pierwszy. Podejrzewam, iż podobna tematyka była już wcześniej poruszana, ale jak dla mnie jest to nowość. Podobało mi się poprowadzenie historii. Autorka sprytnie budowała napięcie i umiejętnie potrafiła zmylić czytelnika. I choć od jakiejś połowy książki podejrzewałam kto jest winny części wydarzeń a moje spekulacje okazały się słuszne, to na wszystkie rozwiązania wątków nigdy bym nie wpadła. Tak, zakończenie bardzo zaskakuje. Ostatnie trzydzieści stron czytałam w ogromnym napięciu, nie mogąc już wytrzymać, by dowiedzieć się wszystkiego. Wiktoria Moreau to dość ciekawa postać. Silna i stanowcza, a jednocześnie delikatna i wrażliwa. Mimo iż nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia, to polubiłam ją i z chęcią dowiadywałam się o jej dalszych losach. O pozostałych bohaterach znów nie mogę powiedzieć za dużo, bo będzie to spoilerem. Autorka kreując je, pokazała prawdziwy kunszt literacki. Przedstawiła prawdziwą paletę ludzkich zachowań i charakterów. Dodatkowo zwodziła czytelnika i sprytnie wprowadzała elementy, które miały wielkie znaczenie dla całego rozwiązania. Tak kochani, tu nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie mogę nie wspomnieć też o okładce. Według mnie Jest naprawdę cudowna. Może nie oddaje w pełni klimatu książki, ale z pewnością do niej pasuje. Wykonanie jej jest również bez zarzutu. Nie jest za ciężka, pomimo sporej ilości stron, a kartki są miłe w dotyku. Moja ocena zgodnie z powyższym jest bardzo wysoka. Muszę docenić talent autorki, jeśli chodzi o stworzenie ciekawej fabuły i umiejętność poprowadzenia czytelnika, przez świat morderstw i kłamstw. Każdy, kto w choć małym stopniu lubi kryminały, będzie zachwycony po przeczytaniu ,,450 stron"
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2016-01-19, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
"Przecież to jest zaprzeczenie gramatyki! Jak to tylko dwie formy odmienionego czasownika? A gdzie reszta?". Pisarze dzięki swojej wyobraźni posiadają moc kreowania rzeczywistości. Dzięki swojemu talentowi, potrafią stwarzać fascynujące scenariusze, zachwycających bohaterów oraz pełne refleksji dylematy. Potrafią również wykreować wydarzenia i uczynki, które przerażają. I dopóki czytamy o nich wyłącznie w książkach, nie stanowią dla nas żadnego żadnego zagrożenia. Co jednak, gdy fikcja literacka zaczyna stawać się realną rzeczywistością? Słowo inspiracja zaczyna wówczas nabierać zupełnie innego znaczenia. Patrycja Gryciuk pochodzi z Legnicy, natomiast obecnie mieszka we Francji. Autorka pracuje jako nauczycielka języka francuskiego dla obcokrajowców w międzynarodowej szkole Ecolint w Genewie. Uwielbia podróżować, interesuje się ekologią i ideą slow life, od dzieciństwa marzyła o zostaniu pisarką. Szczęśliwa żona i matka dwóch synów. Zadebiutowała dobrze przyjętą powieścią pt. "Plan". Bestsellerowa pisarka kryminałów polskiego pochodzenia, Wiktoria Moreau tuż przed premierą swojej najnowszej książki, zostaje posądzona o zniesławienie i grozi jej proces sądowy. W tym samym czasie, ktoś przenosi na realną rzeczywistość drastyczną fabułę książki jednego z poczytnych pisarzy będącego jej konkurentem, mordując ludzi. Wiktoria musi zmierzyć się z zarzutem o plagiat, podejrzeniami o dokonanie morderstw oraz z pojawieniem się nieoczekiwanego uczucia pod postacią niezwykle seksownego, ale i młodszego od niej, aktora. Reklama "450 stron" wprowadza czytelnika w błąd, bowiem druga książka Patrycji Gryciuk to nie kryminał, a raczej powieść obyczajowa zawierająca w sobie kilka elementów, w tym romansu i thrillera, w której intryga kryminalna jest tak naprawdę jedynie tłem do toczących się wydarzeń. Dziwi więc fakt, że tak łatwo zaszufladkowano tę książkę do jednego gatunku, czyniąc jej niejako krzywdę, bowiem wielu czytelników poczuje rozczarowanie nie otrzymując pełnokrwistego kryminału, a jedynie jego elementy, które giną w nawale innych wątków fabularnych. Czytelnicy pragnący otrzymać rozbudowaną intrygę kryminalną, pełną szczegółowych opisów drobiazgowego śledztwa, które na końcu zaskakuje nieoczekiwanym zwrotem akcji, mogą się w tej płaszczyźnie niewątpliwie rozczarować. Co innego bowiem przedstawia promocja książki i jej blurb na okładce, a zupełnie co innego otrzymujemy - tak właśnie było w moim przypadku. "450 stron" wzbudziło jednak moje zaciekawienie i chęć zagłębiania się w fabułę stworzoną piórem Patrycji Gryciuk z jednego powodu - ukazania świata wydawców i procesu tworzenia od swoistej kuchni. Główna bohaterka bowiem pokazuje, jak może wyglądać zwykły dzień osoby, która zawodowo zajmuje się pisarstwem. Obnaża przeświadczenie zwykłych zjadaczy chleba, że jeśli ktoś siedzi w domu i pisze to tak naprawdę nie pracuje. Ukazuje także elementy, które stają się częścią tworzenia fikcyjnych historii, jak chociażby dobór odpowiednich słów i ich znaczenie, czy też odpowiednie pora i oprawa przy pisaniu. Cała ta płaszczyzna, w powiązaniu z wątkiem zjawiska korzystania z usług ghostwriterów i metod skutecznej promocji książki jako produktu, jest niezwykle zajmująca. I z pewnością większość czytelników mających szansę poznać kawałek świata literackiego zza kurtyny z całą rzeszą naglących pisarzy terminów, agentów literackich i samych fanów, doczyta tę powieść do końca. Wiktoria Moreau wywołuje podczas lektury powieści dość ambiwalentne uczucia, a jej związek z o dziesięć lat młodszym bożyszczem współczesnego kina, razi sztucznością w postaci nienaturalnych dialogów. Poza tym Mackenzie jest bohaterem pozbawionym zupełnie wad, taka cukierkową postacią, nie wywołującą większych emocji. Szkoda, że ich romans, jak na dobry romans przystało, nie wywołuje w czytelniku rumieńców na twarzy, tylko stanowi średnio atrakcyjny element fabularny. 450 stron to swoisty symbol ograniczeń, jakie narzucają pisarzom wydawcy, bowiem zanim powieść ujrzy światło dzienne, co nieco musi zostać wycięte, okrojone, by zmieścić się w narzuconym odgórnie limicie. Jeśli przed sięgnięciem po tę książkę nie nastawicie się na kryminał, a lekką powieść z pewnymi elementami kryminału i romansu, lektura ta powinna Was z pewnością zadowolić.
Link do opinii
Avatar użytkownika - anek7
anek7
Przeczytane:2015-12-30, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki w 2015 roku, Mam,
Chyba niewiele się pomylę twierdząc, że w dzisiejszym świecie napisanie książki to drobiazg, a prawdziwym problemem staje się jej wypromowanie. Najlepiej wiedzą o tym debiutanci, ale i uznani pisarze (i oczywiście ich wydawcy) też niejednokrotnie łamali sobie głowę czym by tu zaciekawić potencjalnego czytelnika do tego stopnia aby pobiegł do księgarni celem nabycia nowej książki. W świecie reklamy niemal wszystkie chwyty są dozwolone, ale żeby posuwać się do morderstwa? A wszystko wskazuje, że najnowszy kryminał Larsa Washingtona noszący tytuł "Trupy w rzece Hudson" zainspirował kogoś do tego stopnia, że zaczął przemieniać literacką fikcję w rzeczywistość - co kilka tygodni nowojorska policja znajduje kolejne zwłoki... Wiktoria Moreau również pisze kryminały. Nie jest jeszcze tak sławna jak Washington, ale już jej pierwsza książka zyskała sobie miano bestselleru, a najnowsza, jeszcze niewydana powieść "Na dnie", bije rekordy popularności w przedsprzedaży. Niestety, kilka tygodni przed oficjalną premierą okazuje się, że powieść Wiktorii wykazuje zadziwiająco duże podobieństwo do "Trupów w rzece Hudson" (czyżby plagiat?) a sama autorka zostaje oskarżona o zniesławienie przez pewien koncern farmaceutyczny... Patrycja Gryciuk zadebiutowała dwa lata temu powieścią "Plan" (jak sama pisze na swojej stronie jest to połączenie romansu i książki sensacyjnej), natomiast "450 stron" to jej drugi utwór, tym razem kryminał. Chociaż moim zdaniem nie jest to kryminał w stanie czystym, a raczej zgrabny melanż kilku różnych gatunków literackich z wybijającym się wątkiem kryminalnym. Bo co my tu mamy: romans Wiktorii ze sporo młodszym aktorem grającym w ekranizacji jej pierwszej książki; esej na temat pracy pisarza, tworzenia fabuły i doboru słów; sensacyjną historię zastraszonego pisarza; thriller medyczny z genetyczną chorobą w roli głównej, wreszcie kryminalną zagadkę pt. "Kto i dlaczego morduje a następnie wrzuca zwłoki do rzeki?". To główne wątki, a zaręczam, że jeszcze kilka pomniejszych by się znalazło. I cóż, o ile w życiu ponoć "od przybytku głowa nie boli" to w tym wypadku to bogactwo motywów nie do końca się sprawdza. Dobry kryminał to taki w którym wszystko się kręci wokół jednego pytania - KTO ZABIŁ? A tu wątek kryminalny rozmywa się, jest niby pani detektyw Ortega (chyba tylko dlatego, że w kryminale powinien być policjant), ale wiele do sprawy nie wnosi (a to co wnosi ociera się raczej o erotyk niż jej umiejętności zawodowe), zwłoki wyławiane z rzeki są jedynie pojawiającym się co jakiś czas mało ważnym dodatkiem... Tak przy okazji - uważny i w miarę kojarzący fakty czytelnik powinien się dość szybko zorientować o co mniej więcej chodzi i zakończenie książki nie będzie dla niego zbyt wielką niespodzianką :( I tak sobie myślę, czy nie lepiej byłoby tę książkę reklamować jako romans/powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym? Oszczędziłoby to niepochlebnych opinii od wielbicieli kryminałów, a przyciągnęło wielbicieli romansów i obyczajówek. Nie powiem, czyta się tę książkę nie najgorzej, ale brak mi było dreszczu emocji, zaciekawienia, ekscytacji która powinna towarzyszyć lekturze kryminału. Co może się wydać nieco dziwne - uważam, że najlepsze fragmenty tej książki to te, które mówią o pracy pisarza. I tak na koniec: na tytułowej stronie okładki widnieje rekomendacja pana Remigiusza Mroza ; "Takie książki pisałby Harlan Coben, gdyby był kobietą". Powiem przekornie - chwała Najwyższemu, że nią nie jest...
Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2015-12-21, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2015, Mam,
Tą książką Gryciuk wniosła do polskiej literatury powiew świeżości i oryginalności. "450 stron" złapało mnie od pierwszej strony i trzymało do samego końca. Jestem wprost zachwycona pięknym, starannym, żywym i plastycznym językiem powieści. Autorka połączyła kryminał z elementami obyczajowymi, dzięki czemu otrzymaliśmy tzw. kryminał kobiecy. A bardzo dobrych kobiecych kryminałów na naszym polskim rynku jest naprawdę mało. Dlatego tym bardziej jestem usatysfakcjonowana tą książką. W powieści nie brak trupów, tajemnic, intryg, miłości, namiętności. Autorka opisuje kulisy wydawniczego świata, blaski i cienie bycia pisarzem, oraz to jak trudno jest się wybić spośród ogromnej masy ludzi piszących. Pokazuje nam jak wygląda praca autora, wydawców, korektorów, redaktorów, promocji, druku i dystrybucji, a nawet aspekty prawne. Bardzo było to dla mnie interesujące. Bohaterowie są zarówno zabawni, jak i irytujący - taką różnorodność właśnie uwielbiam. "450 stron" to opowieść o pasji i miłości do literatury. Książka inna niż wszystkie. Dla mnie Patrycja Gryciuk to królowa polskiego kobiecego kryminału - lepszej książki z tego gatunku jeszcze nie czytałam. Aha, i wcale nikt nie musi ginąć, aby o książce pani Patrycji zrobiło się głośno.
Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2015-09-10, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam,

Nie nazwałabym tej książki kryminałem. Określenie "kobiecy kryminał" także nie uważam za adekwatny. A porównywanie jej do powieści autorstwa Harlana Cobena to już duża przesada. "450 stron" to raczej romans z wątkiem kryminalnym. Patrycja Gryciuk zepchnęła elementy związane z dochodzeniem, morderstwami na dalszy plan. A szkoda. Momentami miałam wręcz wrażenie, że to kolejny harlequin. I to mocno przesłodzony. Z bohaterami bez wad, z mocno podkreślonymi tylko pozytywnymi cechami wyglądu zewnętrznego. Tak jakby "wyciętymi" z jakiejś bajki dla dzieci...

Autorka skupiła się tu na ukazaniu relacji damsko-męskiej, jednak w moim odczuciu nie był to dobry wybór. Dlaczego? Ponieważ związek ten jest zbyt idealny, cukierkowy. Nierealny i przewidywalny. To jednak nie koniec negatywów. Bardzo sztucznie wypadły w moim odczuciu rozmowy prowadzone przez parę. Chwilami miałam wrażenie, że to fragment scenariusza jakiejś niezbyt udanego południowoamerykańskiego "tasiemca". Na tym tle rzadko (jakby mimochodem) tylko wspomina się o ofiarach morderstw. Niczego bardziej szczegółowego się o nich nie dowiadujemy. Jakby były rodzajem "zapchaj dziury". Niewiele miejsca poświęca się tu także postaci detektyw Ortegi. A z chęcią poczytałabym o niej. Przecież "450 stron" miał być kryminałem. Niestety brak tu również oczekiwanego napięcia. A bez tego nie ma trzymającej w niepewności powieści kryminalnej. Autorka próbowała tu również wpleść elementy psychologiczne. Nie byłby to zły pomysł, gdyby zostały one do końca dopracowane. A lektura niby skłania do zastanowienia się nad tym do czego jest w stanie posunąć się pisarz, by wypromować swe dzieło jednak natłok fragmentów nacechowanych wydźwiękiem romansowym rozprasza i w efekcie końcowym wszystko psuje. I na koniec - nie ma zaskoczenia na finiszu i zbyt wiele można tu napotkać zbiegów okoliczności.

Jednak nie spisujmy tak szybko tej lektury na straty. Mimo wielu wad można znaleźć tu także kilka zalet. Pisarka ciekawie ukazała bezwzględny świat wydawnictw, liczących jedynie swoje wysokie zyski, a także sam proces tworzenia utworu. Tak. Można powiedzieć, że dla tych fragmentów warto było się nawet pomęczyć i przebrnąć przez to "romansidło". Na plus tej pozycji zaliczyłabym także fakt, że autorce udało się stworzyć fabułę łączącą fikcję z rzeczywistości. I trzeba podkreślić, że dokonała tego w tak płynny sposób, że chwilami trudno się zorientować, o której z nich jest mowa w powieści. Podobało mi się także to, że akcja poprowadzona została tu dwutorowo. Może początkowo potrzebowałam trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do tego "rozdwojenia", jednak ten zabieg przypomniał mi styl prowadzenia akcji przez mojego ulubionego autora - Clive'a Cusslera. Trzeba przyznać, że ten element to mocny atut tej powieści. Ponadto książkę czyta się bardzo szybko. Autorka postawiła tu na efekt bardzo krótkich rozdziałów i tym sposobem uprościła jej odbiór. Jednak patrząc na całokształt mnie ta lektura mocno zawiodła. Reklamowanie takiej powieści jako kryminału nawet z określeniem "kobiecy" to według mnie wprowadzenie czytelnika w błąd...

Link do opinii
Avatar użytkownika - majkanew
majkanew
Przeczytane:2015-08-12, Ocena: 6, Przeczytałam,

Z pewnością wiele razy zdarzyło się wam wyznać głębokie przywiązanie do książek. Kochamy czytać – wnikać w świat bohaterów, podróżować z nimi, przeżywać wspaniałe przygody czy choćby tropić przestępców. Ale co się dzieje, gdy nieświadomie (lub – o zgrozo! – z pełną premedytacją) przenosimy fikcję do rzeczywistości? Granica między miłością a obsesją bywa bardzo cienka, o czym m.in. pisze Patrycja Gryciuk w swojej najnowszej powieści.  „450 stronach” wraz z detektyw Ortegą próbujemy odpowiedzieć na główne pytania kryminału – kto i dlaczego zabija. Wydawałoby się, że nowojorska policja ma ułatwione zadanie – morderca działa według fabuły świeżo wydanego (a już) bestsellera. „Trupy w rzece Hudson” to zwieńczenie pisarskiej kariery mistrza gatunku, Larsa Washingtona. Sędziwy pisarz jednak nie do końca był uczciwy wobec swoich czytelników – trawiąca go niemoc twórcza pchnęła go do szukania pomocy u ghostwritera, Sekretnego Gawędziarza. Opisana w utworze firma farmaceutyczna wytacza proces o zniesławienie, pozywa autora i wydawnictwo. Ale to dopiero początek kłopotów – pytań przybywa, ofiar też. Sprawa „zabójcy z rzeki” komplikuje się, gdy największa konkurentka Washingtona na rynku książki oddaje do druku powieść o fabule łudząco podobnej do „Trupów…”. Kto wymyślił ten makabryczny scenariusz, a kto wciela go w życie? Na ratunek spieszy zachwycony lekkim stylem autorki czytelnik. Mknie przez strony powieści z wielką przyjemnością, wielokrotnie wydaje mu się, że znalazł rozwiązanie, które jednak okazuje się chybione, co tylko potęguje radość z lektury. A fałszywych tropów znajdziemy tu wiele. Pisarka umiejętnie wodzi za nos odbiorcę, prowadząc z nim grę w „a właśnie, że nie”. W pewnym momencie jesteśmy skłonni podejrzewać nawet narratora, nie wspominając o bohaterach – wszyscy mogą mieć motyw, są równie mocno uwikłani w tę sprawę i każdy wydaje się mieć coś na sumieniu. Fantastycznie tropi się zabójcę, ciekawość osiąga wysoki stopień. Odkrywanie tajemnic jest tym bardziej interesujące, że wszystkie ścieżki, którymi postaci podążają, są ze sobą w jakiś sposób splecione. Poza wątkiem głównym śledzimy też mniejsze lub większe osobiste sekrety bohaterów. Dużym plusem jest szacunek autorki nie tylko do czytelników, ale i do kreacji, które stwarza – Gryciuk nie traktuje postaci jak manekiny, które muszą pojawić się na scenie, by nie było zbyt dużo pustej przestrzeni – tu każdy ma swoją osobowość, własne problemy, a czytelnik na ich postawie może swobodnie stworzyć sobie ich profile. Poza kluczową zagadką „450 stron” to wspaniała opowieść o pasji i miłości do literatury, tak wielkiej, że mogącej stać się prawdziwą obsesją. Gryciuk pokazała, jak człowiek może żyć na granicy dwóch światów – powieściowej fikcji i rzeczywistości, jakie niebezpieczeństwo ujawnia się, gdy cezura między nimi stopniowo się rozmywa, aż staje się niewidzialna. Wydawałoby się, że ta historia to swoisty raj dla czytelnika – bo właśnie wkroczył on w najbardziej pożądany przez niego świat literatury, jednak rynek książki nie ma nic wspólnego z naszymi wyobrażeniami, a nawet więcej: jest bezdusznie aliteracki, nastawiony wyłącznie na zyski. Z wielką swobodą Gryciuk operuje językiem. Styl wypowiedzi dostosowuje do sytuacji, w których znajdują się bohaterowie – pokaże się z lekkiej, pełnej humoru i naturalnych wypowiedzi strony albo np. zaskoczy sugestywnymi, dosadnymi opisami. Wspaniałe są fragmenty z „Trupów z rzeki Hudson”, niesamowicie emocjonalne akapity poświęcone pasji tworzenia. Patrycję Gryciuk już (!) okrzyknięto autorką dla kobiet. Zapewne źródłem tego jest wątek miłosny, w którym do głosu dochodzą uczucia kobiety, jej troski i lęki, kompleksy i oczekiwania. Związek Wiktorii z MacKenziem jest dość specyficzny, a czytelnik niemal przez całą powieść ma wrażenie, że stąpa razem z bohaterką po bardzo kruchym lodzie. Nie zawsze jesteśmy skłonni zrozumieć zachowania obu stron i podświadomie wyczuwamy, że to wzajemne napięcie między nimi doprowadzi do poważnego spięcia. Tu też pisarka mnie nieco zaskoczyła, na szczęście! Czytając książki takie jak „450 stron” bez wahania twierdzę, że przyszłość światowego kryminału polskim pisarstwem stoi!

Link do opinii
Avatar użytkownika - cyrysia
cyrysia
Przeczytane:2015-08-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2015 roku,
Znakomicie skonstruowany kryminał kobiecy pełen wymyślnych intryg, niezwykłych zagadek i zaskakujących zwrotów akcji. Patrycja Gryciuk umiejętnie trzyma czytelnika w niepewności. Z upodobaniem myli tropy, mnoży zagadki, zaciera ślady i prowadzi w ślepe uliczki. Bez owijania w bawełnę odsłania ciemne strony machiny marketingowej i skłania do refleksji nad złożonością ludzkiej natury. Istny majstersztyk gatunku.
Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna39
justyna39
Przeczytane:2020-02-13, Ocena: 4, Przeczytałam,

Wiktoria Moreau jest znaną pisarką. Jej ostatnia powieść "Skóra" znalazła się na liście bestsellerów. Wkrótce kobieta zawiera znajomość z przystojnym aktorem, który planuje zagrać jedną z postaci z jej powieści. Wiktoria Moreau współpracuje ze swoim agentem od marketingu, Irą, który każe napisać jej czterysta pięćdziesiąt stron kolejnej powieści. Wydawać by się mogło, iż nic nie stoi na przeszkodzie do osiągnięcia kolejnego sukcesu wydawniczego, lecz... Niebawem pisarka zostaje oskarżona nie tylko o zniesławienie firmy farmaceutycznej, ale również o plagiat ze strony konkurencji. Kto i w jakim celu pragnie zaszkodzić pisarce?

 

"450 stron" niewątpliwie zalicza się do interesujących powieści kryminalnych, które potrafią przyciągnąć uwagę. Ciekawym zabiegiem w tej powieści jest sama fabuła, w której znana pisarka Wiktoria Moreau zostaje oskarżona o zniesławienie pewnej firmy farmaceutycznej ( podobnie jak inny pisarz Lars Washington ). W dodatku niebawem pojawiają się zwłoki ofiar, które mają znaczne powiązanie zarówno z powieścią Larsa Washingtona jak i Wiktorii Moreau. Sama kobieta znajduje się w kręgu osób podejrzanych. Wiktoria, z powodu wielu nieprzyjemności i komplikacji postanawia podjąć decyzję o wycofaniu jej ostartniej powieści. 

 

Na niekorzyść tej powieści przemawia nieco zbyt krótko rozbudowany wątek kryminalny przez co powieść wydaje się być niedokończona. Samo zakończenie również pojawia się nieco zbyt wcześnie. Jednakże bez wątpienia do zalet powieści zalicza się wątek odnoszący się do nieznanej choroby oraz leku, który zastanawia i intryguje. Tajemnicza choroba zdaje się napawać lękiem i niepokojem a zwłaszcza zagadkowe morderstwa. To, co zdawało się być fikcją, przeradza się w rzeczywistość... Kto stoi za popełnionymi zbrodniami i jaki był jego motyw postępowania? Jaki był jego cel?

 

Na korzyść powieści przemawia staranny i dopracowany język, dzięki czemu powieść czyta się szybko i sprawnie. Nie ma miejsca na nużące opisy a sama akcja również toczy się w odpowiednim tempie. 

 

Interesujące wydaje się być zacieranie się granic między rzeczywistością a fikcją. Zagadkowe morderstwa niewinnych ofiar zdają się mieć ścisły związek z fikcyjną fabułą powieści zarówno Larsa Washingtona jak i Wiktorii Moreau. Miejscowa społeczność niebawem wpada w panikę z powodu niewyjaśnionych morderstw oraz choroby. Jak się okazuje bardzo łatwo można popaść w skrajność ocierając się o fikcję i o rzeczywistość. 

 

Zagłębiając się uważnie w lekturę możemy zauważyć także jak wielki wpływ na rzeczywistość może mieć umiejętna promocja książki i "chwyty" marketingowe. Nieraz zdarza się, że dobrze wypromowana książka potrafi przyciągnąć tłum czytelników i wpłynąć poniekąd na ich życie. Tak jak w przypadku pisarza Larsa Washingtona, którego powieść "Trupy w rzece Hudson" wywołała spore zamieszanie zarówno na rynku wydawniczym jak i na rynku farmaceutycznym. 

 

Uważam, że powieść "450 stron" jest ciekawą lekturą, o której nie sposób zapomnieć. Polecam tę powieść osobom zainteresowanym twórczością Patrycji Gryciuk oraz osobom zainteresowanym dobrymi powieściami kryminalnymi.   

 

Cała opinia na stronie: https://moichksiazekswiat.pl/450-stron

Link do opinii
Avatar użytkownika - edytaj7
edytaj7
Przeczytane:2018-09-05, Ocena: 4, Przeczytałam,

Nie spotkałam się wcześniej z książkami Patrycji Gryciuk. Do przeczytania „450 stron” skłoniło mnie przyrównanie pisarki do Harlana Cobena, którego uwielbiam.

Ktoś musi zginąć, żeby o tej książce zrobiło się głośno…W świecie w którym wszystko jest na sprzedaż, skrajne i drastyczne posunięcia marketingowe nie dziwią już nikogo. Ale czy ktokolwiek zdecydowałby się na zabójstwo, aby wypromować nową książkę? Wiktoria Moreau to królowa kryminału, która w przeddzień wyczekiwanej przez miliony czytelników premiery najnowszej książki, zostaje posądzona o zniesławienie. Zamiast cieszyć się ze spotkań z wielbicielami, uczestniczy w procesie sądowym i policyjnym śledztwie w sprawie serii morderstw popełnianych według fabuły powieści jednego z jej największych konkurentów.
(źródło opisu:http://czwartastrona.pl/ )


„(...)książka to nie tylko literatura. to sztuka, przyjemność. to też biznes. wyjawianie prawdy. nieśmiertelność historii i tych, którzy ją stworzyli.”

 

I w sumie nie wiem co napisać. Mam bardzo mieszane uczucia co tej powieści. Przyznam, że połknęłam ją niemal w całości. Naprawdę trzyma w napięciu niemal do samego końca. Mimo pokaźnej objętości naprawdę szybko się ją czyta. Wciąga. I ta myśl – co jeśli zdarzenia z kart powieści dzieją się naprawdę? Od razu skojarzyła się mi głośna sprawa sprzed kilku lat, kiedy to pewien pisarz dokonał morderstwa
a potem napisał książkę o tych wydarzeniach. Odwrotna historia ale bardzo podobna. Do czego jest zdolny człowiek, by wypromować swoją powieść? Historia w książce jest dość banalna – poczytna pisarka zostaje wplątana w intrygi konkurencyjnego wydawnictwa. Wszystko wskazuje na kryminał. Jednak dla mnie jest to historia miłosna z wątkiem kryminalnym w tle. Ona – po przejściach, On – świat filmu staje przed nim otworem. I zakochują się w sobie. I to mógłby być koniec opowieści. Ale pojawia się ktoś, kto kosztem tej dwójki chce osiągnąć swój cel. A gdzieś tam w tle trup ściele się gęsto.

Książka dla młodszych i starszych. Jak dla mnie jest to romans z wątkiem kryminalnym. Drastycznych, krwawych scen nie ma. Taka lektura do poduszki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - ewia101
ewia101
Przeczytane:2016-03-29, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Avatar użytkownika - StillChangeable
StillChangeable
Przeczytane:2015-12-28, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Avatar użytkownika - mojeksiazki
mojeksiazki
Przeczytane:2015-10-31, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy