Recenzja książki: Świąteczne gwiazdy

Recenzuje: mrowka

Cindy Jefferies jest autorką serii powieści dla dzieci i młodzieży. Seria ta, „Szkoła gwiazd”, zawiera historie i przygody grupy młodych ludzi, uczniów nietypowej – przynajmniej jak na nasze realia – szkoły muzycznej. Sympatyczni bohaterowie uczą się w szkole, która pozwoli im w przyszłości robić estradową karierę. Nie przypadkiem zwana jest „Szkołą gwiazd”. Jej absolwenci mogą zawojować rynek muzyczny popkultury.

Przed Bożym Narodzeniem ukazała się nowa, ósma już część serii – „Świąteczne gwiazdy”. Tym razem uczniowie ze szkoły w Rockley Park dostali nietypowe zadanie. Zwykle na zakończenie semestru mogli pochwalić się zdobytą wiedzą i umiejętnościami podczas wielkiego koncertu. Jednak teraz jeden z nauczycieli, szef wydziału rocka – Judge Jim Henson – zaproponował inne rozwiązanie: w koncercie gwiazdkowym każda klasa może wystawić własne przedstawienie. Dla najlepszych przewidziane zostały oczywiście nagrody.

Pop, Lolly, Tara, Chloe i ich koledzy postanowili połączyć zabawne baśniowe scenki z popisami wokalnymi. Niestety, przygotowania do występu przerywa choroba ulubionego nauczyciela. Koncert wisi na włosku, a młode gwiazdy nie wiedzą, jak się zachować w obliczu nieszczęścia starego rockmana. Nie wolno im opuszczać terenu szkoły, nie mają wiadomości od wykładowcy, nie mają pojęcia, jak postąpić. Jakby tego było mało, przez przypadek młodzi ludzie niszczą część instrumentów…

Cindy Jefferies stworzyła opowieść o umiejętności pracy w zespole, o przyjaźni, szczerości i dobrej zabawie. Wplotła w książkę rady dla młodych artystów, pomoc w poruszaniu się w świecie show biznesu. Ponieważ książka przeznaczona jest raczej dla dzieci (ewentualnie – młodych nastolatków) – akcja toczy się niezwykle szybko, nie ma tu miejsca na zbędne dłużyzny, nużące opisy czy refleksje.

„Świąteczne gwiazdy” to także historia o spełnianiu marzeń, o trosce i odpowiedzialności. Spokojna, pełna ciepła, radosna i… przedświąteczna.